Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

9 października 2003 r.
12:50
Edytuj ten wpis

Atlantycka wachta

Jeśli statkiem kiwa równomiernie, daje się przeżyć. Gorzej gdy szarpie i rzuca. A tak było, gdy wyszliśmy z Kanału La Manche na Atlantyk.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować


Wieziemy stal, środek ciężkości statku jest obniżony i stąd ta wańka-wstańka – tłumaczy chief z pokładu. – Przyzwyczai się pan – pociesza.
Może kiedyś, ale teraz żołądek podjeżdża do gardła. Na drugą burtę uciekam od kuchennych zapachów. Dużo dał bym za możliwość postawienia, choćby na chwilę, stopy na twardym gruncie. A to nieprędko nastąpi.
Na mostku
– Za dziesięć dni powinniśmy być w Cleveland – mówi kapitan po wykonaniu cyrklem takiej właśnie liczby „kroczków” na mapie, pomiędzy zostającym za rufą angielskim cypelkiem Bishop Roch a tym naszym pierwszym amerykańskim portem. Płyniemy z prędkością ponad 14 węzłów (26,5 km) na godzinę. Nasza droga prowadząca po ortodromie, czyli morskiej trasie wiodącej łagodnym łukiem wzdłuż pięćdziesiątego równoleżnika, liczy 6100 km. Czyli ... zgadza się, co stwierdzam z pewną rezygnacją.
– Wcześniej – mówi na pocieszenie Pierwszy po Bogu – będzie Zatoka Św. Wawrzyńca. A tam powinno być już spokojnie...
Rozglądam się po mostku. Choć jesteśmy już na otwartym oceanie, nadal świecą się ekrany obydwu naszych „oczu” – radarów. Bo też ruch statków duży. Jedne, jak my, opuściły Kanał La Manche, inne kierują się w jego stronę. Z prawej burty, na przecięcie z naszym kursem, płynie nie mniejszy od „Isoldy” masowiec. Radar symuluje możliwy rozwój wydarzeń: Jeśli ani oni, ani my, nie obrócimy sterem, może dojść do zderzenia. Prawo drogi jest po naszej stronie, ale lepiej zmienić nieco kurs, aniżeli dochodzić potem sprawiedliwości. Nie zaszkodzi też odpukać w niemalowaną deskę, którą jakiś przesądny marynarz przytaszczył z lądu i przybił do stołu nawigacyjnego.
Do niedawna piętą achillesową statków, nie tylko polskich, były kłopoty z łącznością.
– Z „Isoldy”, dzięki satelicie, możesz rozmawiać z każdego miejsca na globie. Albo wysłać fax, e-maila, czy esemesa. Tyle, że to kosztuje. Marynarze więc po staremu okupują budki telefoniczne w portach, a gdy kto bogaty z domu, dzwoni z zabranej z kraju komórki – mówi pełniący wachtę Pan Trzeci, Staszek Kozak.
Kto, jak kto, ale on akurat dużo wie na ten temat. Przez piętnaście lat pływał jako radiooficer. A gdy stanowisko to zlikwidowano, miał do wyboru: szlifować bruk w rodzinnym Koszalinie albo przekwalifikować się na nawigatora. Zacisnął zęby, zrobił kursy i trafił na mostek.
Największą rewolucję w nawigacji w ostatnich latach wywołali Amerykanie. Do dyspozycji cywili, tak na morzu, jak i na lądzie, oddali wojskowy dotąd, system satelitarny GPS. W praktyce, nabywcy niewielkiej skrzyneczki na jej ekranie mają wyświetloną swoją – w lądowej wersji: np. wysłanych ciężarówek z drogim towarem – pozycję z dokładnością do 50 metrów! Nawigatorom statkowym odpadł tym samym najtrudniejszy obowiązek: określania aktualnej szerokości i długości geograficznej.
– Na wszelki jednak wypadek sekstant, czyli najstarszy i niezawodny przyrząd do odczytywania pozycji z gwiazd, mamy – zapewnia Trzeci.
W siłowni
Nowoczesność zawitała też do statkowej siłowni. Nadzór nad większością mechanizmów i urządzeń przejął komputer. Z kilkuset najbardziej newralgicznych miejsc płyną do niego sygnały: czy silnik główny, karmiony 30 tonami mazutu (najgorszy odpad z rafinacji ropy), kręci śrubą wymagane 122 obroty na minutę; czy statkowe agregaty dają 1,6 megawata prądu; czy wszystkie cztery dźwigi są sprawne, a odparownik produkuje (z wody morskiej) wymagane 15 t wody słodkiej na dobę; czy spalarka śmieci i odpadów, w tym najbardziej szkodliwych dla środowiska, funkcjonuje normalnie, itd.
Dzięki komputerowi obsługa siłowni jest bezwachtowa.
– W praktyce oznacza to, że pracujemy „jak w fabryce”, od 8 do 17 – mówi chief z maszyny, Ryszard Roman. Później za całą „stadninę” bez mała 10 tysięcy koni mechanicznych odpowiada dyżurny mechanik. Nie musi czuwać w siłowni, w razie potrzeby komputer przywoła go z mesy, sprzed telewizora w świetlicy czy kojki.
Jak w Harlequinie
Atlantyk pokazał, na co go stać i ... uspokoił się. W słońcu, które wyszło zza chmur, nabrał granatowych kolorów. Bawił się teraz z gruszką dziobową „Isoldy”, w którą jeszcze niedawno walił z impetem.
– Dziś nie ma kolacji, za to grillujemy na rufie! – obwieścił uroczyście podczas obiadu steward Janusz.
Balanga zapowiadała się wyborna. Szef kuchni, pan Zdzisław, który dokazuje cudów, aby za 6 dolarów dziennej stawki karmić załogę dobrze i zdrowo, nie tylko że przygotował pyszne szaszłyki, to jeszcze upiekł chleb. Bosman ze swoją drużyną z beczki po oleju silnikowym zrobił przemyślnego grilla, a teraz rozpalają ogień i sypią węgiel. Kapitan wyraził zgodę na wystawienie piwa, lecz „w granicach rozsądku”.
Choć od paru już dni spotykamy się w mesie na posiłkach, to pierwsza to okazja, by bliżej poznać się z międzynarodową szóstką współpasażerów (koszt biletu: 50 dolarów za każdy dzień pobytu na statku). Mój kompan w podróży, Przemek Kuciewicz z gdańskiego „Głosu Wybrzeża”, jest niezastąpiony w prezentacji.
I tak okazuje się, że państwo Scottowie, Anglicy, ona – nauczycielka, on – emerytowany programista komputerowy, choć kochają morze, mają zresztą swój jacht, dopiero teraz znaleźli czas, aby odbyć prawdziwą morską podróż. Państwo Hahnensenowie są Niemcami. On miał duży zakład futrzarski, w którym poznał późniejszą żonę, pożegnał się ostatnio z biznesem, gdyż nastąpiła dekoniunktura (protesty „zielonych”), a i „już nie te lata”. Teraz jadą do córki w Stanach.
Ale wszystkich od początku podróży najbardziej intrygowała czuląca się parka. Ich historia była jak z Harlequina. Yvette jest Kanadyjką holenderskiego pochodzenia, uprawia fotografię artystyczną, robi filmy i z tego żyje. Jej partner, Johannes, jest asystentem prokuratora w jednym z holenderskich miast. Yvette na tegoroczne wakacje przyjechała do kraju przodków. Poznali się przypadkiem, pokochali. A teraz płyną do Kanady, aby jej rodziców poprosić o zgodę na ślub.
– Wybór „Isoldy” nie był przypadkowy. Moja przyjaciółka płynęła kiedyś z polską załogą i była bardzo zadowolona. My też – mówi Yvette.
W pobliżu „Titanica”
Lubię zaglądać na mostek, gdy wachtę pełni II oficer, Robert Gałaszkiewicz. Po pierwsze, to krajan. Bo choć urodził się w Szczecinie, większość rodziny ma w Zamościu (Bieleccy), Zwierzyńcu (Paczosowie) i Rudce (Gałaszkiewiczowie). A po wtóre Robert zawsze ma w zanadrzu jakąś ciekawostkę.
– Przepływamy w pobliżu „Titanica” – mówi teraz. I pokazuje miejsce na mapie w pobliżu Nowej Funlandii, na 45 st. szerokości geograficznej. To tu, w 1912 r., po zderzeniu z górą lodową, zatonął z 1513 pasażerami na pokładzie, uchodzący za niezatapialny, „Titanic”. Do tego najsłynniejszego wraka świata, leżącego na głębokości 3800 m, urządzają wyprawy uczeni, jak i ludzie żądni mocnych wrażeń czy cmentarnych łupów.
Czuję mrówki na grzbiecie. I choć jesień to nie sezon gór lodowych, wysyłanych przez niedaleką Grenlandię, na wszelki wypadek odpukuję w niemalowaną deskę przybitą do stołu nawigacyjnego.

Pozostałe informacje

Adwokat oskarżony o oszustwa na miliony. Wśród pokrzywdzonych instytucje kościelne

Adwokat oskarżony o oszustwa na miliony. Wśród pokrzywdzonych instytucje kościelne

O oszustwo 60 osób i instytucji – na łączną kwotę blisko 3,6 mln zł – oskarżyła Prokuratura Regionalna w Lublinie 56-letniego adwokata z Oławy, Michała K.. Wśród pokrzywdzonych znalazły się m.in. instytucje kościelne. Mężczyzna przyznał się do winy i chce dobrowolnie poddać się karze.

Uciekający czas zatrzymany w kadrze. Zaproszenie na wernisaż
16 października 2025, 10:30
galeria

Uciekający czas zatrzymany w kadrze. Zaproszenie na wernisaż

Amelia Grabarczuk, Dawid Prusiński, Magdalena Krawczuk, Magdalena Muszyńska, Weronika Bednarz, Wiktor Maziarczyk i Zofia Ziemińska - to młodzi ludzie, których zdjęcia złożą się na wystawę "Tempus Fugit". Jej wernisaż odbędzie się w czwartek, 16 października w II LO im. Marii Konopnickiej w Zamościu.

Nie zatrzymał się przed znakiem stop. Spowodował kolizję

Nie zatrzymał się przed znakiem stop. Spowodował kolizję

Dzisiaj rano w gminie Wąwolnica w powiecie puławskim zderzyły się dwa samochody. Zawinił kierowca opla, który wyjechał z podporządkowanej i uderzył w jadącego prawidłowo hyundaia.

Strażacy nie tylko gaszą pożary. Ratują też ciekawskie koty
Kraśnik

Strażacy nie tylko gaszą pożary. Ratują też ciekawskie koty

Kraśniccy strażacy pokazali, że dla nich liczy się każde życie. Także to należące do czworonogów.

Sekunda nieuwagi, dwa dachowania. Niebezpieczny weekend na drogach powiatu chełmskiego

Sekunda nieuwagi, dwa dachowania. Niebezpieczny weekend na drogach powiatu chełmskiego

W miniony weekend, na drogach powiatu chełmskiego, w odstępie zaledwie kilkunastu godzin doszło do dwóch niemal identycznych dachowań samochodów osobowych. W obu przypadkach kierowcy trafili do szpitala.

pałac Potockich
Radzyń Podlaski

Wcześniej pałac, teraz park. Miliony na rewitalizację zielonego zakątka Radzynia Podlaskiego

Wcześniej pałac Potockich, teraz park. Miasto dostało unijną dotację na rewitalizację zielonego terenu. Na razie będzie to pierwszy etap.

Pamięć zapisana w archiwum. Dzieci Zamojszczyzny mówią do nas po latach

Pamięć zapisana w archiwum. Dzieci Zamojszczyzny mówią do nas po latach

II wojna światowa przyniosła ze sobą nie tylko strach, śmierć i zniszczenie. Mogło być coś gorszego? Mogło. Płacz dzieci. Był, wciąż jest, o wiele trudniejszy do zniesienia. Maleńkie ręce kurczowo trzymające się matczynych spódnic, oczy starszych próbujące zrozumieć, to czego nie mógł pojąć rozum... Wtedy dla tysięcy istnień zatrzymał się czas. Zostali wypędzeni z ciepłego domu, pachnącego matczyną miłością i chlebem. Niemieccy żołnierze nie pozwalali na zbyt wiele. Kołdra, garnek… ostatnie spojrzenia na domy, ukochanych Burków i Reksów… Wieziono ich do obozu w Zamościu, „za druty”, tam w nieludzkich warunkach trwali. Część razem, część rozdzielona. Nie każdy miał siłę na jakieś dalej, niektórym zabrakło szczęścia i tam w nieludzkich warunkach kończyli ludzką wędrówkę… Tych, którzy przeżyli pędzono do wagonów bydlęcych. W ciemności i chłodzie rozpoczynał się kolejny etap, znów dla wielu droga bez powrotu. Cel był jednak jasno określony. Czekały na nich obozy koncentracyjne lub roboty przymusowe. Dzieci – te, które „nadawały się do germanizacji” – zostały wyrwane z rąk matek i wywiezione do Niemiec. Reszta jechała w nieznane…

Trener Motoru Mateusz Stolarski

Mateusz Stolarski przed meczem z GKS Katowice: Motor ma być znowu Motorem

Już w piątek o godz. 18 piłkarze Motoru rozegrają bardzo ważny mecz z GKS Katowice. W Lublinie spotkają się drużyny, które świetnie radziły sobie w poprzednim sezonie, ale w tym mają sporo problemów i zajmują miejsca w dolnych rejonach tabeli.

Jak wybrać zakład pogrzebowy? Praktyczny przewodnik w trudnym momencie!

Jak wybrać zakład pogrzebowy? Praktyczny przewodnik w trudnym momencie!

Śmierć bliskiej osoby wiąże się z silnymi emocjami, ale także z koniecznością szybkiego załatwienia wielu formalności. Od uzyskania aktu zgonu po organizację ceremonii pogrzebowej. W takich chwilach wybór odpowiedniego zakładu pogrzebowego ma ogromne znaczenie. To od jego profesjonalizmu, podejścia i zakresu usług zależy, czy uroczystość przebiegnie sprawnie i z należytą powagą. W artykule omawiamy, na co zwrócić uwagę, by podjąć przemyślaną decyzję.

Czy noże OTF są legalne w Polsce? Fakty, prawo i najczęstsze nieporozumienia!

Czy noże OTF są legalne w Polsce? Fakty, prawo i najczęstsze nieporozumienia!

Automatyczne noże sprężynowe OTF (Out The Front) zyskały w ostatnich latach popularność wśród polskich entuzjastów sprzętu taktycznego. Wokół ich legalności narosło jednak wiele mitów i nieporozumień, które często prowadzą do błędnych wniosków. Rzeczywistość prawna okazuje się bardziej złożona niż sugerują internetowe dyskusje.

Okropna śmierć mieszkańca Puław. Kierowcę ciężarówki zagryzły psy

Okropna śmierć mieszkańca Puław. Kierowcę ciężarówki zagryzły psy

Mieszkańcy Puław są wstrząśnięci tym, co w niedzielę zdarzyło się w lesie koło Zielonej Góry. 46-letni Marcin na przerwie w trasie poszedł na grzyby. Zaatakowały go agresywne psy. Dzisiaj, mimo starań lekarzy, w tym przeprowadzonych operacji, mężczyzna zmarł.

Alkohol, gniew i młotek — brutalny rozbój na osiedlu w Chełmie
na sygnale

Alkohol, gniew i młotek — brutalny rozbój na osiedlu w Chełmie

Z pozornie niewinnego weekendowego spotkania przy alkoholu wynikła kłótnia i dramat. Dwaj mężczyźni i kobieta zaatakowali swojego znajomego, bijąc go młotkiem i nożem technicznym. Pokrzywdzony trafił do szpitala, a sprawcy – do aresztu. Grozi im nawet 20 lat więzienia.

W czasie, gdy w Zamojskiej Akademii Kultury trwało podsumowanie sezonu turystycznego, miasto zwiedzały panie Grażyny, sąsiadki z Blachowni koło Częstochowy, które na wycieczkę przyjechały z grupą słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku. W ramach kilkudniowego pobytu zwiedziły już Lublin, Kazimierz a w planach miały jeszcze Puławy. Zamościem były zachwycone
galeria

Miasto idealne na city break. Tak Zamość widzą turyści

Z reguły wpadają na krótko, przeważnie w weekend. Są zadowoleni z oferty, choć czasem kręcą nosem np. na gastronomię czy stosunek jakości do ceny. Byłoby ich więcej, gdyby nie wojna w Ukrainie. Taki obraz turystów odwiedzających Zamość wyłania się z podsumowania tegorocznego sezonu.

Na co zwrócić uwagę przy wyborze telewizji internetowej?

Na co zwrócić uwagę przy wyborze telewizji internetowej?

Telewizja internetowa zyskuje coraz większą popularność. Daje dostęp do setek kanałów i treści na żądanie, a do tego można z niej korzystać na różnych urządzeniach. Wybór odpowiedniej oferty nie jest jednak prosty, ponieważ operatorzy kuszą pakietami i wieloma funkcjami dodatkowymi. Podpowiadamy, na co zwrócić uwagę, by telewizja internetowa była wygodna, stabilna i dopasowana do Twoich potrzeb.

Osiągnęli limit punktów karnych i stracili prawa jazdy

Osiągnęli limit punktów karnych i stracili prawa jazdy

Nadmierna prędkość nie popłaca. Przekonali się o tym dwaj kierowcy złapani przez włodawską policję. Kierowcy stracili prawa jazdy za przekroczenie dozwolonej liczby punktów.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium