Co by było, gdyby nagle każda mama, tata, wujek, ciotka, sąsiadka, znajomy musieli po raz kolejny zdać maturę? Ale tym razem tę nową maturę?
Reguły były jasne: nie ma ściągania, rozmawiania na sali i wnoszenia żadnych maskotek. - I wszyscy musimy pisać jednakowym długopisem. Czarnym - znajomością zasad egzaminacyjnych wykazuje się "maturzysta” Tadeusz Walasek. Na co dzień dyrektor Oddziału Regionalnego Banku Polskiej Spółdzielczości w Lublinie i tata Moniki, która dziś głowi się nad prawdziwym arkuszem maturalnym z języka polskiego. - Dlatego przyniosłem dla wszystkich coś do pisania - dodaje i rozdaje jednakowe pisaki.
Może kalkulator?
- Nieee?! - dziwią się koledzy z egzaminacyjnej ławy.
- Nie. Dodawać, odejmować i mnożyć jeszcze umiem. Dam sobie radę - śmieje się Urszula. Nic dziwnego. Od 23 lat uczy matematyki. Kiedyś w liceum, teraz w gimnazjum. Oprócz tego sprawdza arkusze maturalne. Z matematyki oczywiście.
Rozdajemy arkusze. Każdy mógł wcześniej wybrać przedmiot z którego będzie zdawał egzamin. - Poproszę o pytania z Wiedzy o Społeczeństwie - mówi Edward Flis, prawnik z wykształcenia, ale z zawodu funkcjonariusz państwowy. Jego syn, Konrad chyba też pójdzie w ślady taty. Będzie zdawał na prawo.
- A ja mogę wymienić na arkusz rozszerzony? - pyta Tadeusz Walasek. - Bo podobno ten podstawowy jest mimo wszystko trudniejszy. Tak mi córka mówiła.
Nie ma przeproś. Arkusze wydrukowane i muszą być rozdane. Uczniowie zdecydowali się na WOS, polski, matematykę i wiedzę o tańcu.
Co to jest demi-plié?!?!?
- O Boże! - krzywi się Helena. Nie chce występować z nazwiska, bo syn jej zabronił. Powiedział, że to będzie wielki obciach, jak nie zda naszej matury. - To dzieci muszą coś takiego znać? - dziwi się, gdy zaczyna analizować arkusz z wiedzy o tańcu na poziomie podstawowym. Od kilkunastu lat jest związana z kulturą, a zwłaszcza z tańcem. Teraz mówi, że chyba musi zacząć się znowu uczyć. - Podaj nazwy stylów tańca hinduskiego, do których odnoszą się poniższe definicje. Początkowo wykonywały go tancerki świątynne devadasi. W spektaklu bierze zazwyczaj udział solistka, której towarzyszą muzykanci i śpiewacy. Taniec charakteryzuje ciągłe demi-plié, skoki, obroty, wystukiwanie rytmu stopami i skomplikowana mudra... Ale co to jest demi-plié? Ja chyba obleje!
Kiedy nie było dysleksji
- Muszę przyznać, że miałam obawy czy w ogóle się decydować na to zdawanie - przyznaje Urszula. - A już całkiem byłabym zestresowana gdybym dostała poziom rozszerzony.
- Ja to chętnie bym wersję dla dyslektyków napisał - mówi Tadeusz i zaraz dodaje, że tak naprawdę nie uznaje dyslektyków: - Za moich czasów o czymś takim nie było mowy.
- Oj jest... Wiem, bo mam kontakt z uczniami - przekonuje Urszula.
Uciszamy towarzystwo. Ze skupieniem wracają do swoich arkuszy.
Irena Borkowska, urzędniczka. Jej syn, Sebastian, tegoroczny maturzysta ma humanistyczną duszę. Ona - wręcz przeciwnie. Zawsze na świadectwach były piątki z matematyki. Zresztą liczenie ma na co dzień w pracy. I chyba tak dla oddechu wybrała język polski. I teraz głowi się na twórczością Kapuścińskiego. - Czytałam coś... Ale nie przypuszczałam, że aż tak dogłębnie trzeba będzie go analizować.
Lepsze czasy dla ściągania
- A ja o dziwo biologię i coś takiego co nazywało się propedeutyka nauki o społeczeństwie - dodaje Tadeusz.
Gdy wspominki schodzą na matematykę, wszyscy wybuchają śmiechem. - Nie wiem jak to się stało, ale po pewnym czasie zadania z matematyki zaczęły krążyć po sali - wspomina jeden z "uczniów”. - Ściąganie wtedy było o wiele prostsze.
- Mnie jedna z nauczycielek poprosiła o spisanie zadania z matematyki na karteczkę. Później ją wzięła i dyskretnie rozdawała innym uczniom - wspomina Irena.
- A ja, gdy skończyłem pisać wypracowanie z polskiego poprosiłem koleżankę o sprawdzenie błędów ortograficznych. Bez problemu wymieniliśmy się kartkami - dodaje Edward.
Nowa matura ogranicza
- Ja mam wrażenie, że ta nowa matura jest bardzo ograniczająca. Jeśli nie przypasuje się w klucz odpowiedzi, które ktoś wymyślił, to może być kiepsko - mówi Edward.
- Sto razy wolałabym pisać coś swoimi słowami, a nie zastanawiać się co miał na myśli twórca tego arkusza - przyznaje Irena.
- Młodzież jest jednak tego świadoma. Widzę jak moja córka przygotowuje się do matury. Ona zna technikę tworzenia arkuszy i uczy się tak, żeby dopasować się do odpowiedzi przewidzianej w zestawie - dodaje Tadeusz.
- Tylko w matematyce wszystko jest jasne. Bo wynik musi wyjść ten sam. Tu nie ma niejednoznaczności - ucina Urszula.
Może amnestia Giertycha?
Oblać, nie oblali. Przynajmniej z tego jednego, wybranego przedmiotu. Ale maksymalnej ilości punktów nikt nie dostał. Odpowiedzi zbyt często odbiegały od klucza odpowiedzi.
- Przyznaje, że czasami strzelałem - śmieje się Edward.
Czego nie wiedzieli rodzice tegorocznych maturzystów? Że organizacja, której celem jest "utworzenie wspólnego rynku usług, pracy, towarów, obejmującego wszystkie państwa członkowskie” to Unia Europejska. Myliły się im pojęcia: szowinizmu i nacjonalizmu, definicje norm moralnych i obyczajowych. Źle wyjaśniono pojęcia "etycznej nadwyżki” z Kapuścińskiego. No i kto to w ogóle był ten Emile Jaques-Dalcroze? A Rudolf von Laban i Kurt Jooss?
- Gdybym miała to zdawać w rzeczywistości liczyłabym na amnestię Giertycha - śmieje się Helena. - Teraz pozostaje mi trzymać kciuki za syna.