Rozmowa z senatorem, byłym premierem i byłym ministrem sprawiedliwości Włodzimierzem Cimoszewiczem
– Antysemityzm, oczywiście, jest obecny w naszym kraju. Trudno ocenić jego skalę, ale na pewno nie jest zjawiskiem sporadycznym. Twierdzenie przeciwne nie jest zgodne z prawdą, ale niekoniecznie jest oszustwem. Może być skutkiem ignorancji, politycznego oportunizmu lub fałszywego przekonania, że ukrywanie narodowych brudów jest patriotyczne. Wielu, chyba coraz więcej polityków, wypowiada z całą powagą opinie jawnie kłamliwe w przekonaniu, że na tym polega polityka. To są polityczni spekulanci, grający na giełdzie sondaży, a nie odpowiedzialni i odważni przywódcy.
• Czy nie sądzi pan, że twierdzenie o braku antysemityzmu, a jeżeli już się zdarzy w jakiejś szczególnie drastycznej formie, przypisywanie tego "wybrykom chuligańskim”, jest po prostu obłudne i niebezpieczne?
– Tak, oczywiście! Ale przecież, zdaniem wielu jawnych lub tylko lekko upudrowanych nacjonalistów i politycznych pochlebców, jesteśmy narodem doskonałym, więc jeśli coś jest nie tak, jak należy, to znaczy, że jest to wyjątek. To samooszukiwanie się jest pierwszą przyczyną braku stosownej reakcji i przeciwdziałania.
• Czy świat jest przeczulony, kiedy zwraca nam uwagę na nasze skłonności antysemickie, a organizacje, które zajmują się monitorowaniem i zwalczaniem tego zjawiska, to struktury "antypolskie” czy "Polakożercze”?
– Mają prawo o tym mówić Żydzi i ci, którzy sami walczą z antysemityzmem i innymi narodowymi czy religijnymi uprzedzeniami. Rzecz w tym, że ta choroba występuje w wielu krajach, dlatego nie każdy ma moralne prawo do krytyki.
• Pana zdaniem akcja w Jedwabnem to "tylko” taki "wybryk chuligański”? Czy chuligani używają języka dygresji, nazywając zgładzonych w Jedwabnem "łatwopalnymi”?
– Ten haniebny czyn był kolejnym z serii podobnych w krótkim czasie. Nie może więc być mowy o przypadku czy incydencie. Bezkarność sprawców obciąża władze naszego kraju i służby mające strzec prawa. Nie wiem, kim byli sprawcy w sensie personalnym, ale po coś wydajemy miliardy na 100 tysięcy policjantów. Policja zachowuje się skandalicznie.
• Jak pan myśli, czyja to była robota?
– Nie wiem, choć wydaje mi się, że najbardziej prawdopodobne jest to, że byli to ci ogoleni na łyso bandyci, którzy nieustannie są widoczni w czasie burd stadionowych lub gdy atakują manifestacje lewicy bądź różnych mniejszości. Być może byli przez kogoś inspirowani, bo w ostatnich latach można dostrzec oburzający flirt niektórych środowisk politycznych z tą hołotą.
• Skąd się bierze antysemityzm w Polsce?
– Ma, oczywiście, głębokie podłoże historyczne. Jest więc przenoszony z pokolenia na pokolenie. Nigdy i nikt nie podjął poważnej kampanii edukacyjnej. Jest, jak zawsze, produktem ciemnoty, na której wyrastają uprzedzenia. Nie ma on dziś, oczywiście, dawnych przyczyn ekonomicznych, ale jest z kolei wzmacniany przez powszechną agresję, która stała się istotną cechą polskiego życia publicznego.
• Dlaczego to zjawisko ma tak trwały charakter?
– Bo nie było i nie ma wystarczająco silnego i konsekwentnego przeciwdziałania. Jest trochę gadania, brak czynów. Bez jednoznacznej i zdeterminowanej postawy najwyższych władz nic się nie zmieni. Po jedwabieńskiej hańbie prezydent zaproponował modlitwę, premier i prezes Kaczyński milczeli. Milczeli biskupi. Milczała prawica, a i lewica nie bardzo stanęła na wysokości zadania. Nie wiem, czego w tym więcej: oportunizmu, cynizmu, czy bezmyślności?
• Jaki jest na to wpływ Kościoła, który dopiero na Soborze Watykańskim II zdjął z narodu żydowskiego i jego kolejnych pokoleń odium bogobójstwa?
• Czy polska szkoła jest przygotowana do stawiania czoła antysemityzmowi? W jakiej mierze?
– Nie jest. Trzeba byłoby zacząć od nauczycieli. Generalnie, brakuje przygotowania, motywacji i zainteresowania w zwalczaniu zjawiska. Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich, ale dostatecznie wielu. Nieobecna w szkole etyka, dziś mająca jedynie być alternatywą dla lekcji religii, powinna być przedmiotem obowiązkowym dla wszystkich. Byłoby też rzeczą niezwykle ważną, żeby doprowadzić do bardzo licznych kontaktów polskich uczniów z rówieśnikami żydowskimi, zarówno z Izraela, jak i innych krajów.
• Czy świadomość zagrożeń wynikających z antysemityzmu jest obecna w partiach dominujących na polskiej scenie politycznej?
– Nie. I nie jest to jedyne nieuświadomione zagrożenie. Nasza debata publiczna jest trywialna i najczęściej nie na temat. Naszej polityce brak wizji, powagi i odpowiedzialności. Wszystko stało się grą.
• Pan, jako pierwszy polski przywódca, przeprosił w Kielcach, w 50 rocznicę tamtejszego pogromu, za zbrodnie doznane przez Żydów od Polaków. Potem zrobił to w Jedwabnem prezydent Aleksander Kwaśniewski, a ostatnio powtórzył prezydent Bronisław Komorowski. Czy gotowość do takich gestów wśród polskich polityków jest dobrem rzadkim?
– Tak. Wydaje mi się, że dla jednych to nie jest problem, inni są po prostu antysemitami, a reszta myśli, czy da to więcej, czy mniej głosów.
• Czy istnieje klimat przyzwolenia na antysemityzm w życiu codziennym? Np. poprzez używanie określeń "Żydek”, "żydowski łeb”, "żydowski spisek”, "żydokomuna”? Np. poprzez ogólną dostępność wydawnictw antysemickich?
– Jest lekkomyślność i bezmyślność, ale nie zachęta.
• Co powinno się stać, aby w Polsce można było spokojnie i merytorycznie dyskutować o antysemityzmie, a takie marsze jedności, jak ten, który prowadził pan w Białymstoku, nie były zakłócane obelgami i zniewagami?
– Trudno o optymizm. Niestety, nie jesteśmy rzeczywiście dojrzałym społeczeństwem, umiejącym i chcącym poważnie i otwarcie rozmawiać o poważnych sprawach. Największa część winy jest po stronie polityków i dziennikarzy. Stworzyli wspólnie świat pozornych spraw i nie wychodzą poza jego granice. Rozmaite formy uprzedzeń są widoczne wszędzie, także w parlamencie. Niedawno Senat dał kompromitujący popis homofobii dostrzeżony tylko przez jedną dziennikarkę. W niejednym demokratycznym kraju stałoby się to powodem fundamentalnej debaty. U nas nikt nawet tego nie zauważył. Nienawiść do innych, tylko dlatego że są inni, jest wspólną przyczyną ciężkiej choroby przybierającej formę antysemityzmu, rasizmu, nietolerancji i dyskryminacji.