Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

5 marca 2010 r.
15:51
Edytuj ten wpis

Czasami nie widziałem, gdzie skaczę

Największym bohaterem poprzednich igrzysk w Kanadzie był ten, co sromotnie przegrywał. Na skoczni w Calgary, Eddie "Orzeł” Edwards lądował kilkadziesiąt metrów bliżej niż zwycięzcy. I został prawdopodobnie najgorszym skoczkiem w historii.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
• Czy wiesz, kto to jest Adam Małysz?

– Słyszałem to nazwisko. Ale gdzie i przy jakiej okazji…

• To skoczek, tak jak i ty. I też jest uwielbiany w swoim kraju, tyle że on z powodu zwycięstw i medali, a nie ostatnich miejsc w konkursach.

– Wierz mi, że nie planowałem zostać sławnym dlatego, że sromotnie przegrywam z wszystkimi. W ogóle nie myślałem o sławie, gdy zaczynałem karierę. Po prostu zawsze lubiłem robić coś niecodziennego.

• Ale dlaczego wybrałeś sport, w którym nie miałeś szans na sukces? Na Boga, Eddie, w twoim kraju nie ma ani jednej skoczni!

– Jak na brytyjską miarę, byłem niezły w zjazdach. Omal nie wywalczyłem nominacji na igrzyska w Sarajewie w 1984 roku. Z myślą o następnej olimpiadzie wyjechałem trenować w USA. Jednak wtedy już nie miałem takich szans na kwalifikację, a na dodatek kończyły mi się fundusze – wszystko opłacałem sam, z pieniędzy zarobionych jako tynkarz. Przyszło mi do głowy, że olimpijskie marzenie łatwiej będzie zrealizować w skokach: i taniej, i konkurencja w kraju żadna. Podjechałem do pobliskiego Lake Placid, gdzie stało parę skoczni. Po igrzyskach w 1980 roku były całkiem popularne, co rusz ktoś tam trenował. Popatrzyłem, zapytałem, co i jak, pożyczyłem sprzęt, i próbowałem skakać. Najpierw na K-10, potem na K-15; zanim wróciłem do Europy, miałem za sobą skoki na 40-metrowej skoczni. Zainteresowałem się mocniej tą dyscypliną, wysłałem listy do organizatorów różnych zawodów. Okazało się, że muszę mieć licencję krajowej federacji. Brytyjska Federacja Narciarska taką mi wystawiła i mogłem startować.

• Dlaczego dali ci licencję? Przecież na Wyspach nikt nie uprawiał skoków.

– Zawsze to jeden sportowiec więcej, a dla małej federacji to ważne. No i liczyli – ja zresztą też – że mój przykład przyciągnie kolejnych odważnych. W grudniu ‘86, dziesięć miesięcy po pierwszym w życiu skoku w Lake Placid, wystartowałem w konkursie Pucharu Europy w St. Moritz, a niebawem w Pucharze Świata w Oberstdorfie, w słynnym Turnieju Czterech Skoczni.
• Z kim trenowałeś? Pod czyim okiem?


– W Kandersteg ćwiczyło sporo rozmaitych ekip. Raz reprezentacja Norwegii, raz lokalny klub, innym razem młodzieżowcy z całego kraju itd. Korzystałem z ich uprzejmości. Trenerzy i zawodnicy mi doradzali, jak się lepiej odbijać, jak pochylać, jak się zachowywać przy takiej i innej pogodzie. Dowiedziałem się, gdzie i kiedy są zawody, z kim się kontaktować, albo czym się różnią poszczególne skocznie. Podczas pobytu w Kandersteg zaliczyłem próby na skoczni 80-metrowej, takiej, jak ta w St Moritz. W Oberstdorfie był obiekt 120-metrowy, tam pierwszy raz na takim skakałem.

• To zakrawa na szaleństwo. Zwłaszcza że miałeś taką wadę wzroku, że okularów nie zdejmowałeś…

– No tak, zdarzyło się kilka razy, że prawie nic nie widziałem, bo choć gogle były OK, to moje własne okulary zamarzały. Ale, jak możesz się spodziewać, nie miało to większego znaczenia dla moich osiągnięć.

• Nie wierzę, że się nie bałeś.

– Owszem, bałem się. Na tyle, żeby się odpowiednio skoncentrować, lecz nie tak bardzo, by zrezygnować ze startu.

• Pewnie dlatego, że skakałeś niedaleko, uniknąłeś poważnych kontuzji.

– Nieprawda, tylko że moje upadki nie były nagłaśniane, jak to było w przypadku gwiazd.

• Jak traktowali cię inni skoczkowie?

– W porzo. Z czasem mnie polubili, zaczęli pomagać: a to doradzili, a to dali lepszy smar, a to zabrali samochodem na kolejny konkurs. Zetknąłem się z Jensem Weissflogiem, Pavlem Plocem, Dieterem Thomą, Vegardem Opaasem…

• …z Piotrem Fijasem?

– A, tak, przypominam sobie. Sympatyczny gość, zresztą, jak prawie wszyscy. O, pamiętam, że i wielki Matti Nykanen nie odmówił rozmowy, ale on nie znał angielskiego i za tłumacza robił Ari-Pekka Nikkola. Tylko Ernst Vettori był trochę wyniosły.

• Raptem 14 miesięcy po debiucie w międzynarodowych zawodach, pojechałeś na olimpiadę do Calgary. Liczyłeś na cokolwiek więcej niż występ i posmakowanie atmosfery igrzysk?

– W Anglii byłem już wtedy trochę znany, jako pierwszy i ostatni: pierwszy brytyjski skoczek i prawie zawsze ostatni w zawodach. Miałem nadzieję, że jeśli kogoś wyprzedzę, to – jako sportowiec, który notuje postępy – znajdę sponsora.

• Kogo niby miałbyś wyprzedzić?

– Nieraz rywalizowałem z Hiszpanem Bernatem Solą, czasem udawało mi się też prześcignąć jednego skoczka z Bułgarii. Dolicz do tego zawodników zdyskwalifikowanych i zobaczysz, że wcale nie zawsze byłem ostatni!

• W Calgary jednak zamykałeś stawkę na obu skoczniach.

– Tak, Sola był w formie…

• Za to podbiłeś serca kibiców na całym świecie. Eddie "The Eagle” stał się bardziej popularny niż mistrzowie i rekordziści. Sponsorzy chyba się pchali drzwiami i oknami.

– Właśnie nie. Kibice mnie uwielbiali, dla dziennikarzy byłem atrakcją, ale też i klownem, a sponsorzy nie chcą być kojarzeni z kimś, kto notorycznie i spektakularnie przegrywa. Na dodatek, sezon w skokach trwa ledwie do marca, miesiąc po igrzyskach robi się cicho. Nikt nie chciał płacić i czekać osiem miesięcy, aż ludzie zobaczą mnie w mediach. Tym niemniej moja sytuacja finansowa bardzo się poprawiła. Zacząłem być zapraszany do otwierania drogich lokali, albo na tzw. after-dinner speaking, czyli imprezy korporacyjne lub dobroczynne, gdzie opowiadałem o sobie gościom. W pewnym momencie miałem do dyspozycji pół miliona funtów.

• Czyli jednak zyskałeś na sportowo mizernych występach w Calgary. Jak na twoją popularność reagowali koledzy z ekipy, rodzina, sąsiedzi z Cheltenham?

– Tylko zjazdowiec Martin Bell nie mógł się z tym pogodzić. On w Calgary był ósmy, to najwyższe miejsce w historii brytyjskiego narciarstwa na igrzyskach, a wzmiankę o tym mogłeś znaleźć w gazecie na 47 stronie. Wszyscy inni bardzo mnie wspierali, cieszyli się razem ze mną.
• Twoje popisy nie spodobały się za to MKOl-owi…

– Taaa, zarzucano mi deprecjonowanie igrzysk, robienie pośmiewiska ze skoków i dwa lata potem komitet wprowadził minima dla zawodników chcących startować na olimpiadzie. To zła decyzja, bo zamiast przyciągać ludzi do sportu, zniechęca się ich. Co ciekawe, byłem blisko przechytrzenia działaczy. Trafił się chętny do sfinansowania moich przygotowań i ewentualnego występu w Nagano w 1998. Musiałem zdobyć minimum olimpijskie. Polegało na tym, że w mistrzostwach kraju należało być w czołówce zawodników danej reprezentacji lub wyprzedzić ileśtam procent rywali. Prawie mi się udało! Wystąpiłem w mistrzostwach USA (byłem gotów zmienić federację) i wyprzedziłem tylu zawodników, ilu było trzeba. Jednak to działacze przechytrzyli mnie: okazało się, że tamta impreza się nie liczyła, bo startowało za mało reprezentacji.

• Mimo tak wielkiej sławy i uwielbienia tylu ludzi, nie zostałeś bogatym człowiekiem. Wciąż pracujesz jako tynkarz. Musisz?

– Tak, aczkolwiek wciąż korzystam z dawnej popularności. Jako wielki bonus od losu traktuję fakt, że do dziś ludzie chcą słuchać mojej opowieści. Przełożyłem spotkanie z tobą, bo nagle dostałem ofertę wyjazdu do Calais, potem do Duesseldorfu. Niebawem lecę do Stanów. Kalendarz mam wypełniony chyba do czerwca. A nie dość, że mi płacą, to jeszcze zwiedzam w ten sposób świat.

• Byłeś w Polsce? Mamy Zakopane, gdzie śnieg leży od września do maja. Można tam skakać. Daleko…

– Czyli to nie dla mnie.

Pozostałe informacje

Odszedł dobry duch Chełmianki. Janusz Oleszkiewicz miał 75 lat

Odszedł dobry duch Chełmianki. Janusz Oleszkiewicz miał 75 lat

Był zawsze tam, gdzie grała Chełmianka – na stadionie, przy ławce rezerwowych, w szatni i na trybunach. W wieku 75 lat zmarł Janusz Oleszkiewicz, wieloletni kierownik drugiego zespołu i drużyn młodzieżowych biało-zielonych.

AZS AWF Biała Podlaska przegrał w derbach z KPR Padwą Zamość 27:30

I Liga Centralna Piłkarzy Ręcznych: w derbach KPR Padwa lepsza od AZS AWF Biała Podlaska

W meczu derbowym KPR Padwa Zamość pokonała na wyjedzie AZS AWF Biała Podlaska 30:27. Tym samym zamościanie wzięli rewanż za ostatnią przegraną w wojewódzkim finale Pucharu Polski

Lodołamacze dla LCK. Doceniono przyjazną przestrzeń

Lodołamacze dla LCK. Doceniono przyjazną przestrzeń

Lubelskie Centrum Konferencyjne zostało nagrodzone w konkursie Lodołamacze 2025 w kategorii „Przyjazna Przestrzeń”. To wyróżnienie trafia do instytucji i firm, które szczególnie dbają o dostępność i otwartość swoich przestrzeni dla osób z niepełnosprawnościami.

Ustawa o Ukraińcach. Jest decyzja prezydenta

Ustawa o Ukraińcach. Jest decyzja prezydenta

Prezydent RP Karol Nawrocki podpisał ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy - przekazał w piątek szef prezydenckiej kancelarii Zbigniew Bogucki. Poinformował też, że w poniedziałek do Sejmu trafią dwa projekty: ws. wydłużenia okresu, po którym obcokrajowcy mogą ubiegać się o polskie obywatelstwo, oraz ws. ścigania banderyzmu. Zapisy ustawy ograniczają m.in. wypłatę 800 plus.

Budowa S19

Unia sypie kasą na drogi. Miliony na ekspresówkę z Lublina do Lubartowa

Unia Europejska dokłada miliony do budowy S19 Lublin - Lubartów Północ. Trasa ma być gotowa pod koniec 2027 roku.

Siatkarze Avii w weekend zagrają na terenie beniaminka z Grodziska Mazowieckiego

PZL Leonardo Avia Świdnik celuje w pierwsze zwycięstwo w tym sezonie

W trzeciej kolejce PZL Leonardo Avia Świdnik zagra na wyjeździe ze Spartą Grodzisk Mazowiecki. Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godzinie 18

Straż Graniczna rośnie w siłę. Ile zarobią nowi funkcjonariusze?
galeria

Straż Graniczna rośnie w siłę. Ile zarobią nowi funkcjonariusze?

Najpierw 3-letnia nauka, a później służba. W piątek 16 nowych funkcjonariuszy Straży Granicznej złożyło ślubowanie. Zarobią od 5300 zł na rękę.

Niedzielnym uroczystościom będzie towarzyszył przemarsz ulicami Lubelską, Pocztową i Hrubieszowską

Inauguracja roku akademickiego w PANS Chełm. Będą utrudnienia w ruchu

W niedzielę, 28 września, Państwowa Akademia Nauk Stosowanych w Chełmie zainauguruje rok akademicki 2025/2026. W programie znalazła się msza święta, uroczysty przemarsz i oficjalna część w siedzibie uczelni. Kierowcy muszą liczyć się z czasowymi utrudnieniami.

Prohibicja w Lublinie? Spytaliśmy lubelskich radnych
sonda

Prohibicja w Lublinie? Spytaliśmy lubelskich radnych

Temat zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w Warszawie obiegł ostatnio cały kraj. Stołeczni radni, póki co wprowadzili prohibicję na terenie dwóch dzielnic. Ale od lipca przyszłego roku ma to już dotyczyć całego miasta. Czy takie rozwiązanie jest potrzebne również w Lublinie? Zapytaliśmy o to miejskich radnych.

Tężnia nad Krzną i ścieżka

Nad Krzną będzie nowe miejsce do odpoczynku. Podest, hamaki i lornetki

Nad Krzną powstanie nowe miejsce do odpoczynku. Urzędnicy szukają teraz wykonawcy.

Maciej Kuciapa (Orlen Oil Motor Lublin): Przygotowania do niedzielnego finału cały czas trwają

Maciej Kuciapa (Orlen Oil Motor Lublin): Przygotowania do niedzielnego finału cały czas trwają

Trwa wielkie odliczanie do niedzielnego, rewanżowego meczu finałowego PGE Ekstraligi. O godzinie 19.30 Orlen Oil Motor Lublin zmierzy się przy Al. Zygmuntowskich z PRES Grupą Deweloperską Toruń. W piątek odbyła się przedmeczowa konferencja prasowa, w której wzięli Maciej Kuciapa i Bartosz Zmarzlik. Z jakim nastawieniem „Koziołki” podejdą do decydującej batalii o złoto?

Z całego serca dziękujemy każdej osobie, która oddała głos za naszymi zwierzakami. To dzięki Wam możemy działać jeszcze skuteczniej i z jeszcze większą nadzieją patrzeć w przyszłość - napisali po ogłoszeniu wyników głosowania pracownicy schroniska dla zwierząt w Zamościu.

Wielka radość w schronisku dla zwierząt. To oni dostaną 1,3 mln zł z budżetu obywatelskiego

Nie strefy sportu, nie modernizacja boiska i nie naprawa drogi, ale gruntowny remont budynku dla psów w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Zamościu to inwestycja, która jako projekt ogólnomiejski zostanie w 2026 roku zrealizowana z budżetu obywatelskiego. Jest na to zabezpieczone 1,3 mln zł.

Prezent dla niego: jak trafić w gust, gdy masz 48 godzin

Prezent dla niego: jak trafić w gust, gdy masz 48 godzin

Masz mało czasu, a chcesz podarować coś z klasą? Zamiast szukać przypadkowego drobiazgu, wybierz dopracowany, gotowy zestaw w eleganckiej oprawie. Jeśli potrzebujesz punktu startu, zajrzyj na prezent dla niego - łatwo dopasujesz styl do osoby obdarowywanej. Pomyśl o tym jak o krótkiej ścieżce decyzyjnej: cel, styl, osobisty akcent. Gdy te trzy elementy zagrają, nawet wybór w pośpiechu wygląda jak planowany z wyprzedzeniem.

Płaszcza nie wystarczyło. Policjanci z Chełma zatrzymali 44-latkę ukrywającą się w szafie

Płaszcza nie wystarczyło. Policjanci z Chełma zatrzymali 44-latkę ukrywającą się w szafie

Chełmscy kryminalni odnaleźli poszukiwaną listem gończym 44-latkę. Kobieta, chcąc uniknąć zatrzymania, schowała się w szafie pod płaszczem. Zamiast wolności zyskała dodatkowe zarzuty – tym razem za kradzież z włamaniem na miejscowym targu.

kurtka zimowa M-TAC

Survival w mieście i w lesie – jaka kurtka zimowa sprawdzi się w obu warunkach?

Dlaczego wybór odpowiedniej kurtki zimowej ma znaczenie? Zima w mieście może być równie bezlitosna, co mróz w lesie. Niezależnie czy codziennie przemierzasz ulice, czy wybierasz się na weekendowy survival, odpowiednia kurtka zimowa to podstawa. Wybór nie jest prosty, bo często zwykłe modele są albo modne, albo funkcjonalne, rzadko łączą oba te aspekty. Właśnie tutaj wkracza kurtka survivalowa, która łączy wytrzymałość z estetyką. W codziennym użytkowaniu docenimy jej lekkość i wygodę, a w lesie – odporność na warunki atmosferyczne.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium