Rozmowa z Bogdanem Szabatem, hodowcą psów z Tomaszowa Lubelskiego.
- Najpierw miałem długi okres fascynacji tą rasą. Jeździłem oglądać psy na wystawach, w końcu, w 1992 r. założyłem hodowlę. Moja pierwsza suka nazywała Dora. Obecnie mam reproduktora Arona Szenberga, siedem suk hodowlanych, cztery emerytki i kilka młodych.
• Hoduje pan tylko owczarki?
− Ja tak, ale żona ma też labradory.
• Żona też hoduje psy?
− Cała rodzina pomaga przy hodowli, wszyscy są bardzo zaangażowani.
• Hoduje pan psy od ponad 20 lat, czy przez ten czas pojawił się okaz, z którego był pan wyjątkowo dumny?
− Tak, suka Dixi-Diwa. Miała piękny brązowy pigment, świetną budowę i niesamowity temperament. W konkursach zawsze zajmowała górne miejsca; pierwsze, czasem drugie. Pochodziła ze znakomitej linii. Jej dziadkiem był Yasko von Farbenspiel, dwukrotny mistrz świata z Niemiec. Mamy psy też z linii innych zwycięzców świata: Lasso von Neun Berg i Ursusa von Batu. Córki Dixi-Diwy, czyli Hexa-Hera i Heidi-Hellenz również są przepiękne.
− Umaszczenie, budowa anatomiczna i temperament.
• Dużą miał pan konkurencję na zawodach?
− Było 300 zawodników z całej Polski.
• Co takiego mają w sobie owczarki, że tak je pan pokochał?
− To są psy magnetyczne. Między owczarkiem a domownikami zawsze tworzy się więź uczuciowa, która jest tak silna, że pies staje się członkiem rodziny. Niesamowicie przywiązują się do właściciela, są bardzo pojętne, a poza tym dosyć łatwe w utrzymaniu.
• Dużo jest chętnych na psy z pana hodowli?
− Sporo, ludzie przyjeżdżają z całej Polski. Każdy może sobie szczeniaki obejrzeć i wybrać tego wymarzonego, z odpowiednim temperamentem. Bo wiadomo, jeden piesek jest spokojniejszy, drugi bardziej temperamentny.
• A pan jakie woli?
− Ja jestem z natury cholerykiem. Wolę psy aktywne, wiecznie wesołe.