Zaledwie dwa weekendy dzielą absolwentów ogólniaków i techników od rozpoczęcia egzaminów maturalnych. Niewiele ponad miesiąc został na powtarzanie materiału przed egzaminem ósmoklasisty
W tym roku matura rozpocznie się 4 maja egzaminem z języka polskiego. Dzień później wykazać będzie się trzeba znajomością matematyki, a potem: języka angielskiego.
Egzaminy potrwają do 23 maja. W tym czasie maturzyści będą musieli obowiązkowo przystąpić do czterech pisemnych egzaminów: trzech na poziomie podstawowym, które trzeba zaliczyć na co najmniej 30 proc. i jednego na poziomie rozszerzonym.
Nie ma limitu punktów
Wymóg punktowy sprawia, że zdawaniem polskiej matury nie są zainteresowani uchodźcy z Ukrainy, którzy zostali przypisani do polskich szkół.
W całym kraju swoich sił w tym zakresie będzie próbować zaledwie 47 osób. Dlaczego tak mało? Bo między polskim, a ukraińskim systemem edukacji istnieją gigantyczne różnice. Problemem jest też znajomość, a właściwie jej brak, języka polskiego. O ile arkusze z matematyki i języka obcego w całości zostaną przetłumaczone na język ukraiński, to w przypadku języka polskiego tłumaczone będą tylko polecenia. Odpowiedzi trzeba udzielać po polsku. Trzeba też się wykazać znajomością polskiej literatury, a tej nie da się szybko nadrobić.
Inaczej w przypadku egzaminu ósmoklasisty. Do tego chce podchodzić nawet połowa uczniów z Ukrainy przyjętych do polskich szkół.
– Uczniów, którzy wchodzą do polskiego systemu oświaty, obowiązują te same zasady, co pozostałe dzieci. Warunkiem ukończenia szkoły podstawowej jest przystąpienie do egzaminu ósmoklasisty – mówi Jolanta Misiak, rzeczniczka Lubelskiego Kuratorium Oświaty.
Czyli, żeby móc wziąć udział w rekrutacji do szkół średnich ,trzeba do egzaminu przystąpić. Nie można go „nie zdać”, bo nie ma limitu punktów, który trzeba zdobyć. Można więc wyobrazić sobie sytuację, w której uczniowie z Ukrainy wykażą się doskonałą znajomością języka obcego i matematyki, a nie zdobędą nawet jednego procenta w egzaminie z języka polskiego. Już samo odebranie i podpisanie arkusza będzie wystarczało, aby udział w egzaminie został „zaliczony”.
Miesiąc później
Egzamin ósmoklasisty odbywać będzie się w dniach 24-26 maja.
Do niedawna egzamin na zakończenie podstawówki przeprowadzany był w kwietniu – zmieniło się to w związku z pandemią koronawirusa, ale ta zmiana zostanie z nami już na zawsze.
– Przesunięcie egzaminu o około miesiąc pozwoli uczniom szkoły podstawowej lepiej przygotować się do egzaminu – tłumaczono w uzasadnieniu zmiany.
Dodawano, że z obserwacji nauczycieli wynika, że ósmoklasiści uczą się tylko do egzaminów. Po nim, mimo że koniec roku to dopiero koniec czerwca, regularną pracą nie są już zainteresowani. Przesunięcie terminu pomoże więc utrzymać ich uwagę na dłużej.
– To bardzo dobry pomysł – uważa Michał, który w tym roku zmierzy się z egzaminem. – Z jednej strony, jakby był kwiecień to miałbym to już za sobą, ale wolę mieć więcej czasu, żeby się więcej nauczyć. Najgorzej idzie mi z pisaniem rozprawek z polskiego. Nie znam też jeszcze wszystkich lektur. Muszę mocno je nadrobić, bo chcę mieć jak najwięcej punktów po to, żeby dostać się do wybranego liceum.
Jakiego? Tego Michał nie chce zdradzić. Mówi natomiast o swoich egzaminacyjnych typach.
– Jak rozmawiamy w szkole to wszyscy mówią, że na pewno będzie coś z „Pana Tadeusza”, bo to pojawia się najczęściej, a poza tym to lektura patriotyczna, a wiadomo jak u sąsiadów jest wojna, to może być ważna podpowiedź – mówi i dodaje: – Akurat u nas to nikt się z tego nie cieszy, bo nie znam nikogo, kto by „Pana Tadeusza” przeczytał, zrozumiał i lubił. To najtrudniejsze, co może być. Ja bym był najbardziej zadowolony jakby była „Opowieść wigilijna” albo „Mały książę”. To były fajne książki.
Romantyzm i „Lalka”
Nieco inne są „typy” maturzystów. Ci stawiają, jak co roku, na „Lalkę”.
– Tematy rozprawki zwykle nie są trudne. Ja stawiam na „Lalkę” Prusa, bo ona na egzaminie pojawia się regularnie – mówi Milena.
– Skupię się na Mickiewiczu, bo ten rok jest rokiem Romantyzmu Polskiego. Poza tym dużo tam lektur narodowowyzwoleńczych, a w kontekście wojny na Ukrainie to temat bardzo na czasie, chociaż nie wiem, kiedy układa się pytania na maturę i czy można na to patrzeć pod takim właśnie kątem – zaznacza Michał.
– „Dziady” i „Lalka”, ewentualnie „Wesele” – wymienia jednym tchem maturzysta Adam. – Nic z tego nie lubię, ale jakoś sobie poradzę. Gorzej jakby było „Ferdydurke” Gombrowicza, bo w tym to już zupełnie nie ogarniam o co chodzi. Jedyne co pozostaje: kucie, bo rozumem tego nie ogarnę.
Wszyscy uczniowie przystępujący w tym roku do egzaminu, a z którymi rozmawiamy, tegorocznego egzaminu się nie boją.
– Zupełnie nie boję się matury. Może tuż przed rozpoczęciem będzie trochę stresu, ale na razie jest totalny spokój – mówi Milena, licealistka z Lublina. – Najprostszy na pewno będzie język angielski. Zawsze miałam z angielskiego piątki. Jak teraz robię testy, to nie mam praktycznie żadnych kłopotów. 100 procent nie mam tylko wtedy, jak za bardzo mi się spieszy i czegoś nie dopatrzę.
Mapy myśli
Nie boi się też Michał: – W normalnych warunkach najbardziej przeżywałbym matematykę, bo jestem humanistą i ten przedmiot to jest dla mnie dramat. Na szczęście, ze względu na wcześniejsze zdalne nauczanie, wymagania egzaminacyjne są znacznie mniejsze w innych latach. Od dwóch lat biorę też korepetycje dlatego myślę, że to 30 proc. będę miał bez większego problemu. Więcej nie potrzebuje. Ucieszę się, jak zaliczę. Nie można być gwiazdą ze wszystkiego.
Spokojny jest też drugi Michał, ósmoklasista.
– Z wypracowań będziemy mieć do wyboru rozprawkę lub opowiadanie. W dodatku sami będziemy mogli wybrać lektury, w oparciu o które mamy pisać. Dlatego liczę, że będzie dobrze z polskiego, bo zawsze coś tam zawsze się dobierze. Teraz sobie robię takie mapy myśli, jakie książki mógłbym podstawić pod jakie tematy i widzę, że wybór jest duży.