W dniach 3-5 sierpnia w Kostrzynie nad Odrą odbędzie się 23 Przystanek Woodstock. Wśród gwiazd polskiej i światowej muzyki, jakie zaprezentują się przed ponad półmilionową publicznością będzie lublinianin Artur Matusewicz, znany pod pseudonimem Yankee
Jednymi z największych gwiazd festiwalu będą między innymi Mando Diao, House of Pain czy The Exploited. W sumie na kilku scenach pojawi się kilkudziesięciu artystów z kraju i zagranicy, których koncerty jak co roku przyjedzie obejrzeć ponad pół miliona widzów.
Nogi się uginają
Gitarzysta i wokalista z Lublina, by znaleźć się w tym gronie, musiał przebrnąć eliminacje. Zgłosiło się do nich prawie 900 artystów, z których jury pod przewodnictwem Jurka Owsiaka wyłoniło 26 uczestników.
Finałowe koncerty trwały od ostatniego czwartku do soboty w warszawskim klubie Progresja. Yankee przed jurorami zaprezentował się w piątek, a dzień później, śledząc przez internet transmisję z ogłoszenia wyników dowiedział się, że jego marzenie się spełni.
- To niesamowite. Artyści, z którymi miałem okazję rozmawiać podkreślali, że występ na Woodstocku jest czymś, czego nie da się opisać. Podobno nawet pod bardziej doświadczonymi muzykami uginają się nogi. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego miejsca na premierowe wykonanie moich piosenek - opowiada Artur Matusewicz. Swój koncert zagra najprawdopodobniej 3 sierpnia na „małej” scenie.
Goniąc marzenia
Muzyk przez ostatnich kilka lat występował w lubelskim zespole Chonabibe, na scenie i w studiu współpracował z takimi artystami jak Grubson, Marika, Junior Stress, Cleo czy Onar. Zrealizował ok. 50 spektakli z kabaretem Smile. Ale przez cały czas myślał o wydaniu własnego materiału.
W celu spełnienia swojego marzenia Yankee wyjechał do Warszawy licząc, że tam będzie mu łatwiej osiągnąć cel.
- W stolicy jest więcej okazji do poznania ludzi związanych z branżą muzyczną. Ale ponieważ cały czas pracowałem zawodowo, temat jakoś stał w miejscu. Po jakimś czasie wróciłem do Lublina i paradoksalnie wtedy okazało się, że sprawy nabrały rozpędu - opowiada.
„Przyjeżdżaj, nagrywamy!”
Materiał, o którym mówi Marusewicz to między innymi nowe wersje utworów, jakie wykonywał z założonym przez siebie 10 lat temu zespołem Gap-Year.
Wykonująca kalifornijski punk rock grupa lubelskiej publiczności dała się poznać m.in. supportując występy takich gwiazd jak Reamonn i The Rasmus na placu Zamkowym, pokazała się także w programie „Nowa Generacja” w TV4. Po kilku latach skład jednak przestał istnieć.
- Nie dawało mi spokoju to, że te nagrania poznało za mało ludzi. Jakiś czas temu podjąłem decyzję, że biorę się za to na poważnie. Zacząłem sprawdzać, kto produkował nagrania znanych zespołów z tego nurtu i tak trafiłem na stronę kanadyjskiego producenta Luca Telliera, który współpracował m.in. z Simple Plan. Pomyślałem, że nie mam nic do stracenia i odważyłem się do niego napisać. Odpisał, że jest zajęty, ale poprosił o przesłanie mojego demo. Wkrótce przyszła odpowiedź: „Przyjeżdżaj, nagrywamy!” - wspomina Yankee.
Telefon do Pana Tik-Taka
Nagrania powstały w Montrealu. To właśnie ten materiał Matusewicz zaprezentował podczas eliminacji do Przystanku Woodstock z muzykami, których zaprosił do współpracy: perkusistą Grzegorzem Kuligowskim, gitarzystą Michałem Lewartowiczem i basistą Michałem Wąsikiem.
Jednym z wykonywanych przez nich utworów jest „Tic Tac (Tik Tak)”, nawiązujący do postaci Pana Tik-Taka z popularnego przed laty programu telewizyjnego.
- To jeden z pozytywnych i jaskrawych symboli dzieciństwa mojego i moich rówieśników. Refren swojego utworu oparłem na refrenie piosenki z czołówki programu, ale żeby dopełnić formalności skontaktowałem się z jego autorem. Naszą pierwszą rozmowę zapamiętam na długo. Miałem wrażenie, że dodzwoniłem się nie do Krzysztofa Marca, ale do prawdziwego „Pana Tik-Taka”. Choć od emisji programu minęło prawie 20 lat, to jego głos w ogóle się nie zmienił - mówi Yankee.
Nie tylko Yankee
W ubiegłotygodniowych eliminacjach do festiwalu wzięli udział też inni muzycy z Lublina: wykonujący grunge zespół Portfinger. Ich występ także zakończył się małym sukcesem i w efekcie zagrają na jednej z mniejszych festiwalowych scen.