Akcja Dziennika "Bezpieczny komputer”
W Polsce 58 proc. programów komputerowych jest nielegalna.
- W europie Zachodniej ta średnia jest znacznie niższa i wynosi 34 proc. - podkreśla Krzysztof Janiszewski, specjalista ds. ochrony intelektualnej Microsoft Polska. - W USA nie przekracza 24 proc. Takie kraje jak Węgry czy Słowacja mają mniej "piratów” niż my. Skąd ta różnica? Pojęcia nie mam.
Ja się nie boję
- To mit - oburza się Janiszewski. - Przecież system operacyjny do domowego użytku można kupić już za 300 zł. Kupujemy go raz na kilka lat, więc trudno mówić o wysokich cenach. Jak co tydzień tankuję za 250 zł to nie narzekam, bo benzyny nie da się ukraść.
Tomasz takich argumentów nie przyjmuje. Nie boi się też policyjnych nalotów. - Mam program, który maskuje mój adres IP i programy, które w każdej chwili wyczyszczą mój dysk z danych.
Ściągaj sobie
Internet staniał, a łącza są znacznie szybsze. Wystarczy zainstalować program typu Peer 2 Peer i można ściągać sobie do woli. A potem nagrać na płytę, która kosztuje kilkadziesiąt zł.
Co najważniejsze, takie praktyki nie niosły za sobą praktycznie żadnych poważnych konsekwencji.
Teraz to się zmienia.
- Prawo mamy dobre. Ludzie mają coraz większa świadomość twego, że piractwo to przestępstwo. Współpraca z policją jest wzorcowa. Gorzej z wymiarem sprawiedliwości - przyznaje Janiszewski. - Przykłady? Siedem lat temu policja złapała grupę rozpowszechniająca wysokiej klasy podróbki. A jaj jeszcze kilka miesięcy temu byłem wzywany w tej strawie na świadka. Sądy często umarzają warunkowo sprawy o piractwo. Dziwię się jedynie, że nie obciążają sprawców kosztami postępowania. W ten sposób obciążani są wszyscy podatnicy.
Wirusy gratis
Płyty trafiły już do Redmont. - Szczegółowych danych jeszcze nie ma, ale już wiem, że złośliwego oprogramowania jest jeszcze więcej - dodaje specjalista z Microsftu.
A to oznacza, że więcej osób jest narażonych na wyczyszczenie internetowego konta czy szpiegowanie zawartości komputera.
Nie lepiej jest z programami ściąganymi z sieci. Microsoft na bieżąco bada to, co znajduje się w programach typu P2P czy na stronach oferujących oprogramowanie: 59 proc. zawierało złośliwe oprogramowanie. - Sprzedawcy na tym nie tylko zarabiają, ale też zdobywają cenne dane. Bez naszej wiedzy - podkreśla Janiszewski.
Nie przodujemy
- Największe hity wydawane na DVD sprzedają się świetnie. Lepiej, niż kilka lat temu - mówi Marcin Stupka Junior PR Manager w Imperial CinePix, dystrybutorze filmów. - Powód jest prosty: z sieci ściągniemy goły film i to często słabej jakości. A w sklepie mamy film z lektorem, profesjonalnym tłumaczeniem i dodatkami. Co raz więcej ludzi zaczyna też kolekcjonować film. Chce je mieć na półce.
Inna rzecz, że nie każdy chce czekać na sklepową premierę. I tu pojawiają się Stany Zjednoczone. Tam czas między premiera kinową a wydaniem DVD skrócono nawet do półtoramiesiąca (w Polsce wynosi on przeciętnie 6 miesięcy). - I z USA trafiają do Europy filmy znacznie wcześniej - dodaje Stupka. - Prawda jest taka, że właściwie każdy film trafia do sieci i zjawiska piractwa nie da się pominąć. A Polska jest w pierwszej dziesiątce, jeżeli chodzi o piractwo filmowe. Na szczęście nie przodujemy.
W tej niechlubnej statystyce przewodzi... Wietnam. 98 proc. programów używanych w tym kraju jest nielegalna. Trudno tez mówić o jakiejkolwiek sprzedaży filmow czy płyt z muzyką.
Wolę poczekać
Marcin ma na półce kilkadziesiąt gier. Ze cztery legalne. - Szkoda mi kasy. Nie chcę czekać na polską premierę jakiejś gry - tłumaczy powody ściągania. - Dopiero niedawno kupiłem parę oryginałów.
Z grami jest tak, że wielu graczy najpierw ściąga pirata. Kiedy od premiery minie już kilka miesięcy, polscy dystrybutorzy wydają ten tytuł po raz drugi w taniej serii. Zamiast 99 zł kosztuje o polowe mniej albo nawet niecałe 30 zł. - I to się opłaca - mówi Marcin.
Tym bardziej, że posiadanie legalnej gry pozwala np. korzystać z uaktualnień czy poprawek publikowanych przez producenta.
To jest wojna!
- Kilka lat temu uruchomiliśmy usługę - www.oryginalnywindows.pl - identyfikacji produktu. Każdy może wypełnić ankietę i sprawdzić, czy to, co kupił i to, co wygląda na oryginalnego windowsa, rzeczywiście takie jest - wyjaśnia Janiszewski. - Jeżeli taka osoba poda informacje o sprzedającym, otrzymuje od nas legalny program. I choć dotyczy to tylko wysokiej klasy podróbek to nie ma tygodnia, by ktoś się nie zgłosił.
Posiadanie oryginalnego windowsa pozwala użytkownikowi na instalowanie dodatkowych funkcji czy aktualizacji programu. Podobnie jest z grami komputerowymi. u jeszcze dystrybutorzy - podobnie jak w przypadku filmów czy płyt z muzyką - dorzucają mnóstwo dodatków czy efektowne pudełko.
To działa, choć nie na wszystkich.
Producenci mają nadzieję, że pozostałych wystraszy perspektywa policyjnych odwiedzin.