My zaczęliśmy urodziny miasta sylwestrową zabawą. Oni, jako inaugurację potraktowali styczniowe obchody 25-lecia powstania Polskiej Partii Robotniczej. Oni, czyli nasi ojcowie i dziadkowie, którzy przygotowywali 650-lecie Lublina. Zajmowali się „wytwarzaniem odpowiedniej atmosfery poprzez systematyczną działalność przygotowawczą obchodów”, sadzili tysiące róż i robili odręczne dopiski na dokumentach: „brakuje nam na imprezy masowe sumy 150 tys. złotych”
- Nasza dzielnica powita jubileusz kwiatami. Przygotowaliśmy kompleksowy projekt „zakwiecania” balkonów. Uporządkujemy teren między ul. Gospodarczą, torami i przedłużeniem ul. Hutniczej. Teren zostanie przystosowany do zabaw i gier dla młodzieży. Ponadto mieszkańcy podjęli się wybudowania w czynie społecznym otwartego basenu. Rozpoczęcie robót poprzedzimy dobrowolną zbiórką, w której wyniku spodziewamy się uzyskać około 400 tys. złotych - mówił w 1967 roku reporterowi „Sztandaru Ludu” Mieczysław Raczkiewicz, przewodniczący Komitetu Dzielnicowego Frontu Jedności Narodu.
Przyślijcie nam spychacz
- Bylibyśmy bardzo wdzięczni na przysłanie nam spychacza do zniwelowania ulic: Kosmonautów, Krasickiego i Czereśniowej, bo obecny ich stan nie pozwala na położenie chodników, ani wysypania jezdni żużlem. Gwarantujemy, że po zniwelowaniu i wytyczeniu granic jezdni ulice te zagospodarujemy jeszcze w tym sezonie - zapewniał w tym samym czasie Józef Jędrych, przewodniczący Komitetu Dzielnicowego FJN w imieniu mieszkańców Kośminka.
Mieszkańcy - zwani w kolejnym artykule miejscową ludnością - z okazji święta Lublina planowali także obsiać trawą skarpy koło wiaduktu kolejowego na ul. Armii Czerwonej i zasadzić tam kwiaty. Mozaika barwnych roślin utworzy napis „650-lecie Lublina”.
To tylko przykłady tego, co działo się w Lublinie w 1967 roku. Władze zalecały, by w czasie obchodów szczególną uwagę zwrócić na organizację czynów społecznych w celu jak najszerszego zaangażowania mieszkańców do zamanifestowania swoich związków z miastem. Wszystko koordynował Miejski Komitet Czynów Społecznych, który miał za zadanie przygotowania programu tych prac.
Egzekutywa jest na bieżąco
Zachował się plik kartek maszynopisu zatytułowanego „Informacja o przebiegu przygotowań i rozpoczęcia obchodów 650-lecia nadania praw miejskich Lublinowi przedłożona Egzekutywie Komitetu Miejskiego PZPR w dniu 7 III 1967 roku”. Egzekutywa mogła się dzięki niemu dowiedzieć, że już w czwartym kwartale 1966 roku przygotowania się rozpoczęły, a do 1 grudnia 1966 wszystkie organizacje społeczno-polityczne, zakłady pracy, instytucje, placówki kulturalno-oświatowe z terenu miasta były zobowiązane do przedłożenia szczegółowych programów obchodów.
Dokument ten wspomina o ważnej dla obchodów i miasta uroczystej sesji Miejskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu i Miejskiej Rady Narodowej, która 18 stycznia 1967 roku oficjalnie inaugurowała obchody.
Efektem sesji była uchwała mówiąca o budowie sali widowiskowo-sportowej, której miastu bardzo brakowało, adaptacji muszli koncertowej, zagospodarowaniu obiektu przy ul. Pstrowskiego 12 dla potrzeb Miejskiego Domu Kultury. Uchwała nałożyła też na Miejską Radę Narodową obowiązek wszczęcia starań o wprowadzenie do planu na lata 1970-1975 budowy gmachu teatru.
Pieniądze i turyści
Wydział Kultury Prezydium Miejskiej Rady Narodowej przewidywał w budżecie na rok 1967 na obchody 650-lecia 200 tys. złotych na wydatki programowo-organizacyjne i 50 tysięcy złotych na doroczne nagrody miasta.
Poszczególne instytucje i zakłady pracy miały zabezpieczyć odpowiednie środki na realizacje własnych zamierzeń związanych z obchodami. Organizatorzy wystąpili z takim postulatem do poszczególnych instytucji w czasie spotkań branżowych.
Ale i tak na zachowanych dokumentach na stronie gdzie wypisane są założenia budżetowe ktoś zrobił dramatyczny ręczny dopisek: „brakuje nam na imprezy masowe sumy 150 tys. złotych”.
Miasto spodziewało się większej ilości turystów. PTTK informował władze, że w celu pełnego zabezpieczenia obsługi wycieczek ma zamiar zorganizować kursy przewodników. Będzie też czynił starania o poszerzenie własnej bazy noclegowej o... 30 nowych miejsc. Chciał też zająć się ówczesną Stacją Turystyczną na Majdanku. Chodziło o zainstalowanie w każdym pokoju umywalki i pozyskanie pieniędzy na zakup nowego sprzętu.
Pieniądze i sława
1 marca 1967 roku KomitetMiejski Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wysłał list do Wytwórni Filmów Dokumentalnych w Warszawie, w którym informował, że obchodzimy 650 rocznice nadania praw miejskich. Nadawcy zwrócili się z prośbą o zainteresowanie się naszym miastem w najbliższych planach produkcyjnych wytwórni.
- Lublin nie posiada dotychczas odpowiedniego filmu mówiącego o przeszłości historycznej lub obecnej teraźniejszości tego coraz bardziej rozwijającego się największego miasta Polski Wschodniej. Władze Lublina zapewniają przyznanie dorocznej Nagrody Miasta Lublina za realizację filmu, który spełniać będzie rolę popularyzatora historii lub teraźniejszości Lublina - zachęcali zapewniając o gotowości udzielenia jak najdalej idącej pomocy i prosili o powiadomienie, w jakim stopniu mogą liczyć na realizację wysuniętego postulatu.
Identyczne pismo zostało wysłane do warszawskiej Wytwórni Filmowej „Czołówka”. Odpowiedź się nie zachowała.
Urodziny i odznaczenia
Zachowało się za to pismo do przewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej i KM PZPR z listą nazwisk osób zgłoszonych do odznaczeń z okazji jubileuszu miasta. Wnioskowano tam między innymi o przyznanie złotej odznaki „Zasłużony dla miasta Lublina” dla mgr Aleksandra Strycharzewskiego.
- To ciekawe, bo mój dziadek nigdy nie należał do partii. Zwłaszcza, że był przedwojennym harcmistrzem - mówi Anna Strycharzewska, która przyznaje, że Aleksander Strycharzewski odznakę w 1967 roku dostał i było to jedno z bardzo wielu odznaczeń, jakim go uhonorowano. - Był bardzo znany i lubiany w mieście, do którego przyjechał z rodziną po wojnie, jako repatriant. Często, gdy się gdzieś przedstawiam, to pytają czy jestem związana z Aleksandrem Strycharzewskim. Przez wiele lat był nauczycielem wf w „Zamoyu” a później, do emerytury w „Staszicu”. Wiele zrobił dla szkoły, między innymi doprowadził do budowy odkrytego szkolnego basenu. Kierował studium Wychowania Fizycznego UMCS i miał udział w powstaniu AOS UMCS. Ale najważniejsza dla niego była siatkówka. Jego wychowankowie grali w reprezentacji Polski. Był bardzo charakterystyczny, wysoki, dobrze zbudowany.
Mówił o sobie „chłopak na 102”, bo ważył 102 kg. Golił się zupełnie na łyso więc miał przezwisko „Globus”. Jeszcze przed wojną był kontuzjowany. Z powodu źle złożonej nogi, chodził o lasce. Nauczyciel wf o lasce, to nie był zwyczajny widok. Ale to mu w ogóle nie przeszkadzało w niezwykłej aktywności sportowej, harcerskiej. Z moim ojcem jeździł na nartach - wspomina wnuczka.
Wspomnienia i sceny
Dzieci, które przyszły na prelekcje i poznały historię miasta i zabytków dostały znaczki z Bramą Krakowską. Organizatorzy wyliczyli, że rozdali 120 sztuk.
Chyba bardziej zadowoleni byli rodzice, bo w ramach obchodów między 1 a 4 czerwca 1967 roku zorganizowano na Starym Mieście Jarmark Wieków. Były stragany i okazja do atrakcyjnych zakupów. Reporterzy w relacjach oceniali, że sam pomysł doskonały i imprezę można uznać za udaną. Zabrakło im jednak regionalnych akcentów na straganach, chleba było za dużo i się kurzył. Dobrze szedł handel tkaninami ale nie o efekty ekonomiczne chodziło i na jarmarku powinny być mówiące o naszym mieście drobiazgi, słodycze, ciastka lody i lokalne specjały. „Sztandar Ludu” wytykał, że można się było obejść bez stoiska z mięsem i wędlinami, przy którym odbywały się niesamowite sceny!
Na podstawie artykułów z “Sztandaru Ludu” i zbiorów Archiwum Państwowego w Lublinie