• Tęskni pan za Kraśnikiem?
- Oczywiście, że tak. Chyba każdy kto wyjechał za granicę tęskni z rodzinnymi stronami. To normalna rzecz.
• A kiedy dokładnie wyjechał pan z Kraśnika?
- Z Kraśnika wyjechałem w 1987 roku. Miałem wtedy 21 lat. To były czasy, kiedy sporo Polaków opuszczało kraj. W sumie to sam już nie wiem dokładnie dlaczego wyjechałem. Może nie widziałem swojej przyszłości w Polsce? A może nie chciałem iść do wojska? W każdym razie, najpierw pojechałem do Grecji. Po 9 miesiącach dołączyła do mnie narzeczona. Wzięliśmy ślub. W Grecji urodziła się też nasza córka. Kiedy Ola miała cztery miesiące przenieśliśmy się do Stanów Zjednoczonych.
• Czym się pan zajmował po wyjeździe za granicę?
- W Grecji najpierw pracowałem w fabryce mebli, później opiekowałem się starszą, schorowaną panią. Na koniec układałem płytki ceramiczne. Początki, zarówno w Grecji jak też w Stanach Zjednoczonych, nie były łatwe. Musiałem nauczyć się języka: najpierw greckiego, później angielskiego. Przyzwyczaić do nowych realiów.