Jest pierwszą kobietą w historii Złotej Setki uznaną za najlepszego menedżera na Lubelszczyźnie.
Rodowita lublinianka. Tutaj skończyła Liceum ekonomiczne im. Vetterów, a potem ekonomię na UMCS. - Czemu ekonomia? Właściwie to przypadek - uśmiecha się Grażyna Łojko. - Miałam tysiąc pomysłów na życie. Chciałam skończyć liceum plastyczne, potem wyjechać na studia do Krakowa... Ale skończyło się na Lublinie. I bardzo dobrze. Dziś nie wyobrażam sobie, żeby moje życie mogło potoczyć się inaczej. Jestem w najlepszym miejscu, w najlepszym czasie, z najlepszymi ludźmi. I staram się zawsze o tym pamiętać.
Zanim popłyniesz
Po Agromecie przyszła jeszcze pora na pracę w Studenckim Stowarzyszeniu Jazzowym. I zaraz potem - praca w Narodowym Banku Polskim, z przerwą na urlop wychowawczy.
- To było naprawdę coś; bardzo ważny moment na mojej drodze zawodowej. W banku wiele się nauczyłam, zdobyłam ogromne doświadczenie. Tak przygotowana mogłam poważnie myśleć o dalszej karierze.
W 1998 rozpoczyna pracę w Perle Browarach Lubelskich S.A. jako wiceprezes ds. finansowych. I czuje, że to miejsce dla niej. - To była odpowiedzialność, ale też duże wyzwanie - opowiada. - A ja lubię wyzwania. I lubię pracować. A na brak pracy od tamtej chwili nie mogłam narzekać.
Stawiam na zespół
Do pracy przyjeżdża z samego rana. Często wychodzi ostatnia. - Ośmiogodzinny dzień pracy? Nie da rady! - śmieje się.
Dziś może już przyznać, że jest zadowolona z dwóch minionych lat kierowania Perłą. Spółka osiąga coraz lepsze wyniki, sprzedaż rośnie.
- Prezes jest silny siłą swoich ludzi. Dlatego moim największym sukcesem i radością jest zespół, który stworzyłam. Mogę z nimi poprowadzić każdą firmę. Dziki nim mogę podejmować dobre decyzje. Polegamy na sobie.
Mówi, że wiele nauczyła się od swoich pracowników. Wspólnie sprawdzili się w trudnych zawodowych sytuacjach. - Na wejściu daję każdemu 100 procent kredytu zaufania. Rzadko się mylę, co do ludzi. Ale kiedy już stracę do kogoś zaufanie, to rudno mi się z nim pracuje. Znajdę co prawda argumenty, żeby go wytłumaczyć, ale jestem ostrożniejsza. Patrzę na niego przez większe okulary. I to już nie jest to.
Kawa na ławę
Sama stawia na bezpośredniość i otwartość. - Mówię wprost o swoich oczekiwaniach i tego oczekuję od innych. Po prostu - kawa na ławę. Jeśli ktoś przyjdzie i powie, że nie może czegoś zrobić, że ma z tym problem, to zawsze można wspólnie poszukać rozwiązania. Ale gdy przemilczy sprawę - to już wtedy nie jest dobrze. Nie znoszę tego i moi współpracownicy o tym doskonale wiedzą.
Jak poznać, że pani prezes jest na kogoś zła? Bez problemu. Przestaje się uśmiechać i chodzi szybciej niż zwykle. - Kiedy się nie uśmiecham, to faktycznie nie jest dobrze. Zresztą złość szybko mi mija. W życiu jestem optymistką, mam pogodne usposobienie. To zresztą pomaga w biznesie. Podobnie jak kobieca intuicja - przyznaje.
Ale od kobiecego i męskiego systemu rządzenia zdecydowanie się odżegnuje. - Biznes nie rozróżnia płci. Ja jestem konkretna, lubię szybko załatwiać sprawy. Nie mam problemów z podejmowaniem decyzji. To po prostu cechy potrzebne, gdy się zarządza firmą.
Dom - moja twierdza
Córka Ania chodzi do III LO. Syn Łukasz studiuje prawo na UMCS. - Ania jest świetną matematyczka, Łukasz kocha historię. Każdy z nich sam zdecyduje, co che w życiu robić.
Od kiedy zarządza Perłą mąż Piotr nie przestaje się o nią martwić. - Mówi, że za dużo pracuję, żebym bardziej dbała o zdrowie. Cierpi, gdy widzi, jaka wracam zmęczona. Ale wie, że po prostu nie umiem inaczej. Jak pracuję - to na pełnych obrotach.
Soboty i niedziele to dni tylko dla rodziny. - Wtedy nadrabiamy cały tydzień. Wspólne obiady, relaks w ogrodzie. To najpiękniejsze chwile. Nie ma ważniejszych.
Nasze perełki
- Ależ ja im kibicuję! Wspaniałe dziewczyny! Nie ma mowy, żebym opuściła jakiś mecz. Aż mi się łezka potrafi w oku zakręcić, gdy wygrywają.
Sport, zdaniem Grażyny Łojko, to fantastyczna rywalizacja, czysta walka, sukces, na który trzeba ciężko zapracować. Jak w biznesie. - I promocja naszego regionu - podkreśla. - Dlatego sponsorujemy lubelskie piłkarki ręczne, bo to inwestycja w nasze - lublinian - dobre imię, markę Lubelszczyzny.
Na promocję i wizerunek pani prezes postawiła zresztą od początku. Chce, by Perła była widoczna i rozpoznawalna - w regionie i w całym kraju. Nie ma imprezy, której spółka nie byłaby sponsorem. Nie ma biznesowej uroczystości, na której firma nie otrzymałaby nagrody. -Skoro już tu działamy, to niech nas będzie widać. Chcemy wnosić coś w życie mieszkańców regionu, być dla nich jakąś wartością trwale związaną z tym miejscem. To bardzo ważne, żeby utożsamiać się z miastem i ludźmi - tłumaczy.
Zwalniam w samochodzie
- Wszystkich współpracowników i pracowników traktuję po przyjacielsku. To moi partnerzy. Przychodzą do mnie z fajnymi pomysłami, czasem z problemami. Razem możemy wiele. Ostatnio rozmawialiśmy, że 2 lata temu nawet nie marzyliśmy, że będziemy mieli tak wysoką sprzedaż, że tak wiele nam się uda.
To, zdaniem Grażyny Łojko, sygnał, że trzeba się cieszyć i z tych dużych sukcesów i z tych małych. I czasem zwolnić, żeby radość z sukcesu poczuć całym sercem.
- Kiedy zwalniam? W samochodzie, bo nade wszystko cenię ludzkie życie. I wtedy przypominam sobie o tysiącu rzeczach, które jeszcze mogłabym zrobić.