Kandydaci na radnych i wójtów idą w ślady amerykańskich polityków. Nawet w małych gminach wynajmują doradców, którzy mają ich nauczyć: jak się ubierać, jak mówić i o czym, jak się uśmiechać, a jakich gestów nie robić nie wolno pod żadnym pozorem. Co ma być na plakacie, a co na ulotce. Mówiąc krótko, kandydaci na radnych szkolą się w trudnej sztuce uwodzenia wyborców.
Cel: fotel wójta.
Kandydat: młody, wykształcony mężczyzna.
Wsparcie: spec od politycznego marketingu z Lublina.
Akcja Drzwi
- W małej gminie liczy się przede wszystkim kontakt bezpośredni. Czyli "akcja drzwi”. Kandydat, któremu pomagam, obejdzie wszystkie domy, przypomni się, bo wielu mieszkańców zna go od lat. Powie, co chce zrobić i wysłucha uważnie ludzi - tłumaczy doradca kandydata, który porosił nas o zachowanie anonimowości. - Plakaty są ważne wszędzie, ale największą skuteczność mają w miastach. Tam po prostu bardzo trudno dotrzeć osobiście do każdego mieszkańca. Gadżety też muszą być, jednak w rozsądnej ilości, bo w biednych wsiach przepych jest źle widziany.
Ile zarobi doradca? - Generalnie za robienie kampanii na wójta wziąłbym 4-5 tys. zł. W tym przypadku będzie to o wiele mniej, bo pracuję dla znajomego - mówi młody człowiek.
Trudne pytanie
Kandydatom z terenu trudno jednak przebić polityków z Lublina. Tu partie sięgają po znanych specjalistów.
Ok. 35 liderów Sojuszu Lewicy Demokratycznej już w maju przez dwa dni pociło się na szkoleniach zorganizowanych przez warszawską Akademię Telewizyjną.
W programie były m.in. takie pozycje: jak unikać trudnych pytań, jak radzić sobie ze stresem, jak dobrze wypaść przed kamerą i mikrofonem.
No to jak uniknąć kłopotliwych pytań?
- To bardzo dobre pytanie, panie redaktorze - śmieje się Piotr Zawrotniak, który powalczy jesienią o miejsce w lubelskiej Radzie Miasta. - Można zyskać na czasie również w inny sposób np. poprosić o telefon za chwilę, bo jest się na ważnym spotkaniu. Możliwości jest wiele.
Szkolenie w telewizji
Szkolenie w Warszawie prowadziło ośmiu wykładowców; w tym szef Akademii, Przemysław Orcholski, dawny dziennikarz "Wiadomości” i niedoszły poseł SLD. TVP rozwiązała z nim kontrakt, bo telewizyjna komisja etyki uznała, że jego pozaantenowe działania komercyjne "godziły w dobre imię tej instytucji”.
Zawrotniak zapewnia, że z umiejętności zdobytych na szkoleniu już skorzystał; podczas zamieszania wokół obchodów rocznicy powołania PKWN.
Kombatanci oskarżyli go o wychwalanie systemu komunistycznego, gromy posypały się również ze strony prawicowych polityków. Zawrotniak przez kilka dni nie schodził z łam prasy: zorganizował konferencję prasową, pozwał do sądu posła LPR, który nazwał go "stalinowskim zwyrodnialcem”, zażądał od niego przeprosin i wpłaty 50 tys. zł na rzecz Fundacji Pomocy Weteranom Ludowego Wojska Polskiego.
- Więcej nie powiem, bo nie mogą zdradzać wszystkich trików - mówi młody polityk SLD.
Kurcze, ja też chcę
Zawrotniakowi pozazdrościł jeden z prawicowych kandydatów. Po kolejnym artykule zadzwonił do "Dziennika Wschodniego” i zapytał w przypływie szczerości: - Daliście jego zdjęcie? Kurcze, może sam bym coś takiego wymyślił...
Prawo i Sprawiedliwość, partia rządząca, stawia na swoja młodzieżówkę Forum Młodych. - Ze starszymi kandydatami będziemy raczej pracować nad wspólnymi standardami, a nie technikami kampanii przedwyborczej - mówi Artur Soboń rzecznik prasowy lubelskiego PiS.
Szkolenia z marketingu politycznego prowadzi szef Forum Młodych PiS Michał Mulawa (sam też rozważa start w wyborach): - Robię to w ramach szerszego projektu młodzi w polityce. Zorganizowaliśmy już dwa wyjazdy integracyjno-szkoleniowe w Zwierzyńcu i Zamościu. Mówię o kreowaniu wizerunku, negocjacjach, komunikacji, planowaniu i realizacji kampanii. Młodzi ludzie łakną tej wiedzy, mam telefony z Lubartowa i Kraśnika z pytaniem, kiedy do nich przyjedziemy - opowiada Mulawa. Sam korzysta z wiedzy zdobytej na kursach i doświadczeń z ostatniej kampanii przed wyborami do parlamentu.
Cały program i szkolenie liderów Prawa i Sprawiedliwości przygotowuje samorządowy zespół programowy z posłem Krzysztofem Michałkiewiczem na czele (sekretarzem jest Michał Mulawa).
Strategie i analizy
- Nasze przygotowania do wyborów trwają już od kilku miesięcy. Organizacje powiatowe Samoobrony przedstawiły propozycje kandydatów takich, którzy postawą, autorytetem i znajomością problemów będą zasługiwali na miano gospodarzy w gminie z której startują. Dla nas liczy się z jednej strony wiarygodność społeczna kandydatów, a z drugiej strony lojalność wobec partii - zachwala Bolesław Borysiuk, posel Samoobrony z Lubelszczyzny. - A pomocą w konkretnych sprawach dotyczących promocji będą służyć posłowie.
Kandydatów PO wesprze firma Alter Ego. - Prowadzimy kompleksowo kampanie wyborcze: pomagamy przy kreowaniu wizerunku kandydata, sesjach zdjęciowych, wymyśleniu odpowiedniego hasła reklamowego, produkcji materiałów reklamowych czy ich kolportażu np. ulotek - wylicza Rafał Kołodziejczyk, współwłaściciel Alter Ego.
Firma zrobi indywidualne konsultacje dla kandydatów. - Ustalamy strategię marketingową w zależności od okręgu i programu kandydata. Sprawdzamy, ile jest miejsc adresowych, ilu kandydatów, z jakich ugrupowań i iloma głosami zostało wybranych w poprzednich wyborach. Na podstawie zebranych wcześniej informacji ustalamy sposób prowadzenia kampanii, nakłady i rodzaj produkowanych materiałów - dodaje Kołodziejczyk.
Wiara w cuda
Co ciekawe, po pomoc kolegów po fachu sięgają kandydaci, którzy sami pomagali w kampaniach wyborczych. - Uczestniczyłem w kilku kampaniach. I wiem, że nie można skutecznie promować siebie. Trudno mówić obiektywnie np. o swoich wadach czy zaletach. Lepiej skorzystać z pomoc kogoś kto spojrzy na nas trzeźwym okiem - wyjaśnia sprawę Marcin Nowak, który chce być radnym w Lublinie z ramienia Platformy Obywatelskiej.
Ale jeszcze większy błąd to wiara, że dwa szkolenia np. z języka ciała zapewnią zwycięstwo.
- Miewam takie przypadki - tłumaczy nam ekspert od marketingu politycznego z Warszawy. - Facet dzwoni i zadaje dwa pytania: ile to kosztuje i czy na pewno wygra. Im się po prostu wydaje, że już nic więcej nie będą musieli robić. Że my ich ubierzemy, uczeszemy i powiemy, jak trzymać ręce. A wyborcy w to uwierzą...
Proszek do prania
Nawet najlepsze triki mogą nie wystarczyć. Cztery lata temu jednego z poważnych kandydatów na prezydenta Lublina wspierał sam Piotr Tymochowicz, słynny spec o marketingu politycznego, który wsławił się pracą "nad” Andrzejem Lepperem. W Lublinie Tymochowicz już takiego sukcesu nie zanotował.
Kandydat na radnego czy wójta jest towarem jak nie przymierzając proszek do prania. Ale nawet najlepiej promowany proszek nie będzie kupowany, jak nie będzie spierał plam.
Kandydat na radnego czy wójta jest towarem potwierdzają doradcy ds. marketingu politycznego. Dlatego są w stanie pracować niemal z każdym. Choć nie zawsze chcą się tym chwalić.
Alter Ego zastrzegło kategorycznie, żeby nie pisać, jaką partię promowała w ostatnich wyborach parlamentarnych. Dla Państwa wiadomości: o poglądach dość odległych od Platformy.