Pierwszy sklep puławskiej spółdzielni został otwarty w 1907 roku u zbiegu Gdańskiej i Niemcewicza w Puławach. Jego klienci płacili rublami, a wolna, niepodległa Polska, podobnie jak suwerenna waluta, znajdowały się w sferze marzeń. Założyciele PSS należeli do ówczesnej elity, którzy posiadali niemały majątek. Wśród nich znajdowali się lekarze, prawnicy, przedsiębiorcy, inżynierowie, aptekarze i naukowcy.
Jak mówią historycy, decyzję o powołaniu do życia spółdzielni podjęli z pobudek ideowych, a nie materialnych. Chcieli udowodnić, że Polacy potrafią zajmować się handlem oraz realnie konkurować ze sklepikami prowadzonymi przez społeczność żydowską, dając mieszkańcom miasta wybór. Jak pisał Mikołaj Spóz, zakupy w polskim sklepie były wtedy wyrazem patriotycznej postawy. Dzisiaj moglibyśmy powiedzieć, że był to przykład ówczesnego patriotyzmu gospodarczego.
Pożary nie zniechęciły spółdzielców
Mimo że już pierwszy sklep PSS okazał się biznesowym strzałem w dziesiątkę, pierwsi spółdzielcy nie mieli zamiaru napychać sobie kieszeni dywidendą z zysków. Zamiast tego umiejętnie inwestowali w rozwój przedsięwzięcia. Efekt? Po sześciu latach obroty wzrosły o 650 procent, tę dynamikę przerwała dopiero I wojna światowa. Podczas walk świetnie prosperujący sklep został spalony. Spółdzielnia potrafiła się jednak odrodzić. Dekadę po odzyskaniu niepodległości PSS ma już 8 sklepów i mimo kryzysu z lat 30-tych, „Pomoc” pokazuje, że potrafi utrzymać się na rynku. Spółdzielcy inwestują, do swojego majątku dodając kolejne sklepy, piekarnię, skład opału, czy kioski z warzywami i napojami. Wspierają także lokalną kulturę i oświatę.