d Radomscy radni chcieli uszczęśliwić pracowników dużych hipermarketów i właścicieli małych sklepików. Dlatego wprowadzili zakaz handlu w niedzielę. Zostawili tylko małe, trzy godzinne okienko. Czy dobrze zrobili?
Kupcy chcieli wolnego dnia
Tadeusz Pyrcioch, wiceprzewodniczący rady miasta używa przede wszystkim tego argumentu. – Nie nowobogaccy, nie wielcy biznesmeni, tylko tradycyjni kupcy – podkreśla Pyrcioch. – Matki chciały mieć dzień wolny, żeby spędzić trochę czasu z dziećmi. Ale wtedy cały utarg zgarnęłyby hipermarkety. Stąd nasza uchwała.
W niedziele można handlować tylko od 11 do 14. Potem interes trzeba zamknąć. Nawet budkę ruchu. – I to jest właśnie Polska Myśl Polityczna – śmieje się Tadeusz Wójcie. I zamyka swój kiosk, bo dochodzi godz. 14. – Niedziela to był dla mnie najlepszy dzień na handel.
To samo mówi Małgorzata Siędła, właścicielka sklepu „Żabka”. I Monika Pyrkacz, właścicielka małego warzywniaka. I przedstawiciele dużych sieci hipermarketów. Nikt się nie cieszy z zakazu.
Pół miasta
– Tak powinno być – mówi Robert Nowakowski, nauczyciel. – Niedziela jest na odpoczynek, a nie na zakupy.
– Do kościoła, do rodziny, na plażę to owszem. Ale na zakupy? Słusznie ten zakaz wprowadzili – dodaje Daniel Kirago, kierowca.
To dlaczego jest pan na zakupach? Przecież jest niedziela...
– Żona chciała – odpowiada Kirago. – I dlatego powinni w ogóle zakazać handlu. Byłby święty spokój.
Argumenty przeciwników zakazu też są jasne: nie powinno się ludziom nakazywać, kiedy maja robić zakupy. – Nie życzę sobie takiego traktowania przez radnych – podkreśla Ewa Gałczyńska, nauczycielka.
Takie wypowiedzi można mnożyć niemal bez końca. Za, przeciw, za, przeciw... pół miasta chce robić zakupy w niedzielę. Druga połówka nie.
Radni też podzieleni
Byłem, jestem i będę przeciw – to obecnie kredo polityczne Bohdana Karasia, radnego z SLD. – Proponowałem powołanie komisji ekspertów, żeby oszacowała skutki takiej uchwały. Chciałem wiedzieć, co na ten temat myślą Radomianie. Ale radni, choć często miesiącami siedzą nad jakąś uchwała, tym razem wszystko załatwili szybciutko. I teraz cały kraj o nas mówi.
Radny karaś nie kryje jednak nadziei na zmianę sytuacji. – Wojewoda zastanawia się nad zaskarżeniem tej uchwały jako sprzecznej z konstytucją. Ja też będę walczył z tą uchwałą.
Czy Karasiowi nie zależy na losie pracowników hipermarketów? Inni radni twierdzą, że to właśnie w ich interesie. – Ludzie się skarżyli, ze pracują ponad miarę. Że nie mają czasu dla rodziny – wylicza Pyrcioch.
– Mamy 30 procentowe bezrobocie – odpowiada Karaś. – Ja tez rozmawiałem z pracownikami. I wie pan, co mówili? Żebyśmy się od nich odczepili, bo oni się cieszą, że w ogóle mają pracę. I dalej chcą ją mieć.
Tymczasem centrum Handlowe M1 zapowiedziało, że może zwolnić nawet 200 osób.