Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

8 maja 2008 r.
15:22
Edytuj ten wpis

Sama nadzieja to dla mnie za mało

0 0 A A

Radioterapia odbiera jej siły, ale w każdy piątek wychodzi ze szpitala na przepustkę. W domu czekają na nią stęsknieni synowie.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Noga za nogą wlecze się do przystanku. Jeden autobus, drugi i już tylko kilometr piechotą do domu. Po drodze trzeba zrobić zakupy, zajść na pocztę. - Ja po prostu nie mam wyjścia. Muszę jeszcze dla nich żyć - mówi Halina.

Modne obrzeża Lublina; mieszkać tu jest naprawdę w dobrym stylu. Dwór-restauracja, gdzie spotykają się biznesmeni, nowoczesne domy świecące z daleka świeżym tynkiem.

A już kilometr dalej biegnie granica życiowego powodzenia. Kończą się szczelnie odgrodzone od świata wille i zaczyna biedna zwyczajność. Wiejskie chałupy bez ciepłej wody, ogrzewania i kanalizacji. Ogródki, w których uprawia się marchewkę, cebulę i ziemniaki. Nie po to, żeby było "zdrowo i naturalne”. Ale żeby w ogóle było co jeść.

Halina wychodzi na drewniany ganek. Uśmiecha się zapraszająco. - Przepraszam - mówi - że tak to wszystko wygląda. Nie wypielone, nie posiane, chociaż już pora. Ale nie mam siły robić, wszystko leży odłogiem. Może jak się lepiej poczuję...

Operacja

Halina ma 30 lat. Ciemne, gęste włosy, duże brązowe oczy.
Kilka tygodni temu przeszła trudną operację usunięcia złośliwego guza. Wraz z nim lekarze wycięli wszystko, co wyciąć trzeba było. Bardzo tego było dużo, ale na tym się nie skończyło.

Doszły naświetlenia w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Dlatego Halina nie ma siły chodzić, jeść, nie może spać, o innych przypadłościach mówić jej nie wypada.

Właśnie wyszła na przepustkę ze szpitala. Ma dwa dni, żeby sprawdzić, czy jej chłopcy nie opuścili się w nauce, uspokoić ich, że z nią wszystko jest ok, zrobić zakupy na następny tydzień.

Napisać kilka urzędowych pism, w których będzie błagać urzędników, by jej i jej dzieciom poświęcili minutę uwagi. Jedną minutę, nie dłużej. Tyle wystarczy, by zrozumieć, że ta sytuacja na taką uwagę zasługuje.
Że od tego zależy ich dalsze życie.

Posłuchajmy

Nadzieja - tak ma na imię matka Haliny - przyjechała do Polski 13 lat temu. - Mieszkaliśmy w Rawie Ruskiej pod Lwowem - opowiada Nadzieja. - Chciałam w Polsce zarobić, bo u nas na to szans nie było żadnych. Jak to na Ukrainie: bieda i tyle.

W Lublinie Nadzieja znalazła pracę, spotkała przyjaciół. Zadomowiła się.
Jej córka, Halina właśnie zdała we Lwowie maturę, wybierała się za mąż. Do ślubu nie doszło. Andrzej, wielka miłość Haliny od dzieciństwa, spowodował wypadek, w którym o mało nie zginął jej brat.

- Powiedziałam: zostaw go i przyjeżdżaj do mnie. Takie ci stawiam ultimatum - mówi dziś, tak samo twardo jak wtedy, Nadzieja.

I Halina przyjechała. Wcześniej były łzy, ale nie było wahania. - Musiałam tak zrobić - uśmiecha się, trochę smutno, Halina. - Matka jest najważniejsza.

W Polsce

Polska przyjmuje ją przyjaźnie. Najpierw jest praca w sadzie, w polu, jakieś dorywcze roboty. Potem poważna posada w lubelskiej drukarni. I chłopak, który już od pierwszego dnia obserwuje ją z okien sąsiedzkiej firmy budowlanej.

- Wysoki, przystojny blondyn - oczy Haliny nabierają blasku. - No, spodobał mi się, co tu dużo gadać. Codziennie, gdy wychodziłam z pracy puszczał przez okno polski przebój, "Halina, Halina” tam śpiewali. To było specjalnie dla mnie, bo on sam wstydził się zagadać.

Roman ma 25 lat. Jest blacharzem-dekarzem. W Halinę patrzy jak w obrazek. Na pierwszej randce (spacerują po Krakowskim Przedmieściu) Roman kupuje bukiecik kwiatów i mówi: Wyjdź za mnie za mąż.

- Ej, tam, żartujesz, żachnęłam się, tak szybko? Ale on nie żartował. Wcale, a wcale.

Było pięknie

Po roku jest ślub. Halina ma białą, długą suknię z koronkowym dekoltem i welon do ziemi. Widać to na zdjęciach, które nam pokazuje. Oczy jej błyszczą: - Pięknie było! Wspaniale! Wszystko, jak sobie zamarzyłam.

Nie wszystko. Dzień przed ich ślubem wchodzą w życie nowe przepisy i okazuje się, że do Haliny na wesele nikt z Ukrainy przyjechać nie może. Mało tego, chwilę przed ślubem młodzi słyszą: cywilnego związku nie będzie. Paragrafy się zmieniły, urzędnicy nie zdążyli, trzeba będzie poczekać.

- Ślub cywilny wzięliśmy trzy dni później, po tym, jak pojechaliśmy do Warszawy znów wszystko od początku załatwiać - mówi Halina. - Ale wesele mieliśmy dwudniowe. Na 80 osób. W rodzinnej miejscowości Romana pierwszy raz ludzie widzieli ślub z cudzoziemką. Pięknie mnie przyjęli. Były pieśni i polskie i rosyjskie. Tak żeśmy się bawili jak nigdy. Nigdy wcześniej i nigdy potem.

Ciąża

Mija rok. Halina już wie, że nosi w sobie bliźniaki. Chłopiec i dziewczynka, mówi lekarz, ale mogę się mylić. Przyszła mama płacze, sama nie wie czemu. - Czemu płaczesz? No, czemu? - pyta Roman. - Przecież to podwójne szczęście. Damy mu radę, zobaczysz.

To trudna ciąża. Potrzeba wiele wysiłku i wyrzeczeń, żeby ją donosić. Dzieci rodzą się w 28 tygodniu. Dwa i pół miesiąca przed czasem. Chłopcy: Damian i Daniel ważą po 1,25 kg. Malutko, za mało, żeby normalnie żyć.

Lekarze walczą o nich pod inkubatorem. Tak przez prawie trzy miesiące. Te trzy miesiące upływają Halinie i Romanowi na modlitwie o życie ich dzieci.

Wypadek

Potem jest już zwykła walka o każdy kolejny dzień, każdy krok do przodu. Leki, odżywki, ćwiczenia. Czuwanie, gdy śpią, gdy się budzą. Halina rezygnuje z pracy; musi zostać przy bliźniakach.

- To była wielka radość patrzeć, jak dzieci się rozwijają, jak rosną. Są coraz silniejsze - opowiada.

Gdy wszystko zaczyna się układać, Roman ma wypadek w pracy. Kawałek blachy rani mu oko. Wdaje się zakażenie. Siedem operacji, długa rekonwalescencja, utrata części wzroku.

- Nie było mowy o pracy po tak długim zwolnieniu, renty mu także nie dali, bo uznali, że ma 30 proc. uszczerbku na zdrowiu, a nie 50 - wspomina Halina. - Ciężko było, bardzo ciężko. Ale jeszcze wtedy jakoś dawaliśmy radę.

Pogrzeb

Chłopcy kończą pierwszą klasę w podlubelskiej podstawówce. Są prymusami, w kościele służą do mszy. Roman dostaje pracę. Wraca nadzieja na lepsze dni. W wakacje całą rodziną wybierają się na Ukrainę.

Stamtąd Halina chce wreszcie po 8 latach przywieźć dokumenty potrzebne do otrzymania polskiego obywatelstwa; żeby mieć w Polsce pełnię praw, jak jej synowie. Wcześniej nie miała do tego głowy, tyle z dziećmi było zachodu. Ciągle to odkładała "na potem” powtarzając: nie dla obywatelstwa wychodziłam za Romana, ale dla miłości.

Kilka dni przed wyprawą na Ukrainę jadą do rodzinnej wioski Romana, na pogrzeb jego malutkiej siostrzenicy.

- Pamiętam tę scenę jakby to było dziś - Halina zawiesza głos. - Ksiądz z małą trumienką wyszedł na przód konduktu pogrzebowego. A mój Roman: "Co ksiądz robi, tak nie można prowadzić pogrzebu. Chce ksiądz kogoś za tą trumną pociągnąć?”. I szybko go wyminął.

Dwie godziny później coś Romana zakuło w klatce piersiowej. Potem zaczęło dusić. Strasznie boleć. Pojechali do szpitala w Lubartowie: Stres, powiedziała pani doktor.

I dała coś na uspokojenie. Ból nie mija, nabiera na sile. Od tego bólu, Roman, chłop jak dąb, zaczyna płakać jak dziecko. Razem z nim płacze Halina; ze strachu i z bezsilności.

- No i po co tak płakać? - denerwuje się lekarka. - Od tego się nie umiera.
Z Lubartowa odsyłają ich do szpitala w Lublinie. Roman idzie do samochodu, ale już do niego nie wsiada. Umiera.

Poradzimy sobie

Nieprawda - powiedziała Halina do lekarzy, gdy zakomunikowali jej śmierć męża. I zaczęła na nich krzyczeć: - Przestańcie kłamać! Roman żyje, przed chwilą z nim rozmawiałam!

Musieli ją uspokajać silnymi lekami. Ale i to nie pomogło: - Zrozumcie, on musi żyć, bo dzieci na niego w domu czekają - powtarzała. - Jak im wytłumaczę, że nie ma taty?

Kilka dni przygotowuje synów na tragiczną wiadomość. - Mówiłam: tato źle się czuje, jest w szpitalu. Tuż przed pogrzebem wzięłam ich na kolana, mocno przytuliłam i powiedziałam: Tatuś odszedł, czuwa nad nami z góry. Poradzimy sobie. Najważniejsze, że mamy siebie.

Dlaczego?

- Dlaczego nas to spotkało? - pyta Damian. - Dlaczego tatusiowie innych dzieci żyją, a nasz nie? - dopytuje Daniel.

Halina tłumaczy dzieciom jak potrafi trudne życiowe prawdy. Ale po cichu sama zadaje sobie te same pytania. 40 dni po śmierci Romana w tragicznym wypadku ginie Andrzej, jej pierwszy narzeczony. - To fatum - myśli Halina. - Sprowadzam na ludzi nieszczęście, wszystko się wokół mnie wali.

Depresja ścina ją z nóg.

Nie ma oszczędności, pracy, ZUS odmówił jej dzieciom renty po Romanie. Za młodo umarł, za krótko pracował. Halina nie ma w Polsce ani zameldowania, ani ubezpieczenia. W ogóle żadnych praw do normalnego życia.

- Poszłam na Północną do urzędników zajmujących się sprawami cudzoziemców. Opowiedziałam o swojej sytuacji. Rozłożyli bezradnie ręce: "Nie wiemy jak pani pomóc”.

Znajomy adwokat skontaktował się z Urzędem ds. Cudzoziemców w Warszawie. "Zabierać dzieci i wracać na Ukrainę” - poradzili warszawscy urzędnicy.

Wołanie

Z pomocą spieszą sąsiedzi, rodzice dzieci, które z bliźniakami chodzą do klasy, koledzy Romana z pracy. Załatwiają Halinie pracę. W grudniu 2007 roku kobieta podpisuje umowę.

To daje jej siłę, by dalej walczyć o swoje. Przywozi z Ukrainy dokumenty, otrzymuje pobyt tymczasowy w Polsce. Przed nią otwarta, choć długa droga do ubiegania się o polskie obywatelstwo. Planuje pójść na studia, zaczyna się nawet uczyć do egzaminów.

I wtedy śni jej się ten sen.

Rawa Ruska, rodzinne strony. Lasy i pola, które Halina od razu rozpoznaje. Kościół i cmentarz, których tam nigdy nie było. A po obu stronach znajomej drogi stoją Roman i Andrzej.

Obaj ją do siebie wołają, prześcigają się w zachętach, by do nich podeszła. "Pójdę za Romanem, bo to mój mąż i ojciec moich dzieci” myśli we śnie Helena. Ale nie rusza się z miejsca.

I sen się urywa.

Zaraz potem jedzie na Ukrainę. - Widziałaś, jaki nam kościół pod lasem pobudowali? - zaczepi ją sąsiadka.
Halina idzie zobaczyć. I rozpoznaje kościół ze swojego snu.

Rak

W styczniu Halina czuje, że z jej zdrowiem nie wszystko jest tak jak trzeba. Idzie do lekarza, przechodzi serię badań. Diagnoza: rak szyjki macicy. Operacja jest trudna, lekarze wycinają Halinie macicę, jajniki i węzły chłonne.

Okazuje się, że to rak złośliwy. Potrzeba jeszcze serii naświetlań, by go wypalić do cna.

Dziećmi zajmuje się w tym czasie Nadzieja. Otula chłopców do snu, tłumaczy im, że nie mają się czym martwić. -Wszystko będzie dobrze - powtarza im słowa, w które sama powoli przestaje wierzyć. Bo nawet pogodna z natury Nadzieja zaczyna tracić nadzieję, że w ich życiu coś się wreszcie ułoży.

Jakby tego było mało Zakład Ubezpieczeń Społecznych zawiesza Halinie wypłatę zasiłku chorobowego. Kilka miesięcy zajmuje urzędnikom sprawdzenie, czy jej pracodawca ma wszystkie potrzebne dokumenty. Okazuje się, że ma. Zasiłek można, a nawet trzeba wypłacić. Ot, rutynowa kontrola, tłumaczą urzędnicy, nic się przecież nie stało.

Łaska

Przez ten czas, gdy urzędnicy z ZUS prowadzili "rutynową kontrolę”, a Halina walczyła w szpitalu o życie, jej dzieci pewnie by umarły z głodu, gdyby nie dobrzy ludzie. Dzięki nim było na chleb.

Na szczęście zima tego roku była łagodna, więc węgla, który darowali im inni dobrzy ludzie wystarczyło, by nie zamarznąć.

Dobrzy ludzie, od których wynajmują mały drewniany domek pod Lublinem nie wzięli od nich pieniędzy.

Nadzieja nie potrafi powstrzymać łez, gdy o tym mówi. Nie potrafi, choć wie, że denerwować jej się nie wolno. Żeby ciśnienie niebezpiecznie nie skakało - bo kto się w razie czego zaopiekuje chłopcami?

- Bez tych ludzi byśmy już dawno zginęli - Nadzieja wymienia wszystkich po kolei, żeby nikogo nie ominąć. - Ale serce mi się kraje, gdy człowiek znów musi prosić o pomoc, gdy widzi w oczach litość.

Chłopcy pytają: "Babciu, czy my jesteśmy biedni? Czy gorsi? Jak to z nami jest? Czy my coś w ogóle mamy?” Oni są tacy delikatni... za delikatni jak na dzisiejsze czasy. Martwię się, co to z nimi będzie. Jak sobie z tymi naszymi nieszczęściami poradzą.

Walczę

Halina co piątek wychodzi ze szpitala na przepustkę. Noga za nogą wlecze się do przystanku, bo radioterapia odbiera jej siły. Pogorszyły się jej wyniki, spadły białe krwinki.

Jeden autobus, drugi i już tylko kilometr piechotą do domu. Po drodze trzeba zrobić zakupy, zajść na pocztę. W domu czekają na nią Damian, Daniel i Nadzieja. Stęsknieni po całym tygodniu.

- Ja po prostu nie mam wyjścia. Muszę jeszcze dla nich żyć - mówi spokojnym głosem Halina. - Po kolei mam spisane, co powinnam jak najszybciej załatwić: renta dla dzieci, dla siebie obywatelstwo, dach nad głową dla rodziny. Muszę mieć pewność, że gdyby coś się stało, nie zabiorą dzieci mojej matce. Pewność - podkreśla - bo sama nadzieja to dziś dla mnie za mało.

Dlatego Halina od kilku tygodni pisze i wysyła pisma, w których błaga urzędników, by jej i jej dzieciom poświecili minutę uwagi. Jedną minutę, nie dłużej. Tyle wystarczy, by zrozumieć, że ta sytuacja na taką uwagę zasługuje.
Że od tego zależy ich dalsze życie.

Pozostałe informacje

Nowatorskie leczenie migotania przedsionków. Lubelscy lekarze pionierami w kraju
Foto/Wideo
galeria
film

Nowatorskie leczenie migotania przedsionków. Lubelscy lekarze pionierami w kraju

Kardiolodzy ze szpitala przy ul. Jaczewskiego przeprowadzili małoinwazyjną ablację techniką PFA. To pierwsze takie zabiegi w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej.

MKS FunFloor Lublin uciekł spod topora podczas meczu z Piotrcovią [zdjęcia]
galeria

MKS FunFloor Lublin uciekł spod topora podczas meczu z Piotrcovią [zdjęcia]

MKS FunFloor Lublin pokonał MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski 30:27 po bardzo zaciętym spotkaniu.

Bulla papieska z XVIII wieku i prawosławna ikona znalezione na Lubelszczyźnie
galeria

Bulla papieska z XVIII wieku i prawosławna ikona znalezione na Lubelszczyźnie

Wojewódzki konserwator zabytków pochwalił się kolejnymi cennymi znaleziskami z terenów naszego województwa . Jedno z nich należało do papieża, a drugie reprezentuje prawosławnych staroobrzędowców.

1,5 promila i parkowanie na przejściu. Wszystko w drodze na komendę

1,5 promila i parkowanie na przejściu. Wszystko w drodze na komendę

Pod komendę policji w Krasnymstawie przyjechał 49-latek, na którego był nałożony dozór policyjny. Zaparkował na wprost komendy. Na przejściu dla pieszych. Nie był trzeźwy.

Skrzydłowy Motoru wraca do gry

Skrzydłowy Motoru wraca do gry

Jacques Ndiaye będzie mógł pojawić się już na boisku podczas czwartkowego meczu Motoru Lublin z Chrobrym Głogów (godz. 18, na Arenie Lublin). Skrzydłowy z Senegalu, z powodu kontuzji pauzował od ponad miesiąca.

Agresja wśród młodzieży. Jak reagować i jak przeciwdziałać?

Agresja wśród młodzieży. Jak reagować i jak przeciwdziałać?

Stop agresji wśród młodzieży – to temat konferencji poświęconej sposobom zapobiegania sytuacjom konfliktowym w środowisku młodych osób. Spotkanie w piątek, 26 kwietnia, o godzinie 9 w siedzibie Urzędu Miasta Lublin przy ul. Spokojnej 2.

CSK zaprasza na spektakl „Z kapelusza”
28 kwietnia 2024, 18:00

CSK zaprasza na spektakl „Z kapelusza”

W najbliższą niedzielę na scenie Sali Operowej w lubelskim CSK z okazji Międzynarodowego Dnia Tańca odbędzie się przedstawienie „Z kapelusza”.

Gabinety historii naturalnej Lublina. Nowa wystawa w Muzeum Józefa Czechowicza
25 kwietnia 2024, 18:00

Gabinety historii naturalnej Lublina. Nowa wystawa w Muzeum Józefa Czechowicza

Gabinety historii naturalnej Lublina to tytuł wystawy nawiązuje do ducha oświeceniowych gabinetów historii naturalnej i osobliwości przyrody. Otwarcie wystawy odbędzie się 25 kwietnia o godzinie 18 w lubelskim Muzeum Józefa Czechowicza.

Jak zdrowo się starzeć? O tym już w piątek na międzynarodowej konferencji
Patronat Dziennika Wschodniego
26 kwietnia 2024, 9:00

Jak zdrowo się starzeć? O tym już w piątek na międzynarodowej konferencji

Profilaktyka, choroby metaboliczne, rehabilitacja i zdrowe żywienie - takie tematy poruszą specjaliści podczas międzynarodowej konferencji „Healthy Aging”.

Od jutra zmiany w organizacji ruchu na Wallenroda

Od jutra zmiany w organizacji ruchu na Wallenroda

Od czwartku, 25 kwietnia, część ulicy Wallenroda zostanie zamknięta. Wszystko przez rozpoczęcie kolejnego etapu prac remontowych.

Aż 11 niewybuchów w Białej Podlaskiej. Saperzy jeszcze tu wrócą
pilne

Aż 11 niewybuchów w Białej Podlaskiej. Saperzy jeszcze tu wrócą

Przy ulicy Sidorskiej w Białej Podlaskiej znaleziono aż 11 niewybuchów. Saperzy zakończyli dziś pracę o godz. 16.30. Ale powrócą tu w piątek. Wówczas ponownie mieszkańcy będą ewakuowani.

Noc Kultury 2024: Neurony Miasta ożywią Lublin
galeria

Noc Kultury 2024: Neurony Miasta ożywią Lublin

Tegoroczna, 18. już edycja festiwalu Nocy Kultury odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę 1 i 2 czerwca. Poznaliśmy program tej imprezy. Będą się na niego składały projekty zgłoszone w otwartym naborze oraz wydarzenia specjalne Warsztatów Kultury.

Marta Wcisło jedynką z Lubelskiego do Europarlamentu. Dwójka dla Krzysztofa Grabczuka

Marta Wcisło jedynką z Lubelskiego do Europarlamentu. Dwójka dla Krzysztofa Grabczuka

Platforma Obywatelska przedstawiła swoich kandydatów do europarlamentu. Wśród nich jest Borys Budka, Dariusz Joński oraz lubelska posłanka, Marta Wcisło.

Bakterie coli w popularnym tatarze

Bakterie coli w popularnym tatarze

Główny Inspektorat Sanitarny wydał ostrzeżenie dotyczące obecności bakterii Escherichia coli w partii tatara wołowego łukowskiej firmy

Kawa. Fakty i mity
WIDEO
film

Kawa. Fakty i mity

Wokół kawy narosło wiele mitów. Z pomocą dietetyka Macieja Pokarowskiego postanowiliśmy sprawdzić co z nich jest prawdą, a co nie.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium