Kamery były zainstalowane nad wejściem i nad barem. Ten, kto obejrzy nagrania, będzie wiedział, kto do agencji wchodził i kto w niej pił. Nagrań jeszcze nikt nie oglądał. A i tak pół Białej Podlaskiej mówi tylko o tym, kto gra główne role w amatorskich filmach.
– U mnie jest podobny numer, więc czasami klienci się mylą. Otwieram niedawno drzwi, a tu stoi gość z rozpiętym rozporkiem. Już gotowy – wspomina jeden z sąsiadów. – No i w nocy trochę samochody hałasują. Ale tak to nie ma z nimi problemu.
Właściwie okoliczni mieszkańcy skarżą się tylko na samochody. – Droga jest gruntowa i jak śniegi puściły, to straszne błoto się zrobiło. Raz się trzy samochody zakopały i klienci przyszli do mnie pożyczyć szpadel – wspomina kolejny sąsiad.
• A dużo tych klientów przyjeżdżało?
– Całkiem sporo – mówi sąsiad. Po chwili namysłu dodaje: – I raczej spoza naszego miasta.
Policja w agencji
Agencja „Moulin Rogue” rozpoczęła działalność pod koniec stycznia. Miesiąc później w lokalu pojawiła się policja.
– Z chwilą powstania agencji mieliśmy informację, że jej właściciele byli już wcześniej notowani. Postawiono im zarzut podżegania do rozboju. Dla nas była to więc rutynowa sprawa – podkreśla młodszy inspektor Mirosław Sobczuk, pierwszy zastępca komendanta miejskiego policji w Białej Podlaskiej.
Policjanci znaleźli w agencji alkohol. Na jego sprzedaż agencja nie miała pozwolenia. Znaleziono również umowy z kilkoma dziewczynami i podejrzaną substancję, która jest właśnie badana.
No i najważniejsze: komputer i całe pudło z płytami CD –ROM.
– To materiał procesowy – podkreśla komendant Sobczuk. – Jeżeli kogoś rozpoznamy, to będziemy go przesłuchiwać.
Po co? Żeby ustalić, czy w Moulin Rogue czerpano korzyści z nierządu.
• A jeżeli na filmach będzie ktoś znany?
– To też będziemy go przesłuchiwać.
• Kto będzie oglądał filmy?
– Funkcjonariusz prowadzący dochodzenie. Ale jeszcze nikt tych filmów nie oglądał – dodaje Mirosław Sobczuk.
Będziemy przesłuchiwać
Obecnie pudło z dziesiątkami płyt znajduje się w policyjnym sejfie. Zamknięte, zaplombowane i pod specjalnym nadzorem. Policjanci podkreślają, że nikt nie ma do tych filmów dostępu. I że na pewno „nie wyciekną” z komendy.
– Niedawno telewizja Polsat chciała obejrzeć te nagrania. Oczywiście, nie dostali na to zgody – mówi komendant Sobczuk.
Tymczasem w Białej Podlaskiej filmy z agencji są gorącym tematem. Gdzie były kamery? Czy wyraźnie widać twarze gości? Kto i co jest na tych filmach?
– Jak powstała ta agencja, to nie wielu o niej mówiło – opowiada sprzedawczyni w sklepie położonym kilkaset metrów od „Moulin Rogue”. – Starsi się wstydzili, a młodzież sobie żartowała. Ale jak się ludzie dowiedzieli o tych nagraniach, to się nerwowo zrobiło.
– Ja do tej agencji nie chodziłem, więc nie mam się czego bać – podkreśla jeden z sąsiadów. – Ale z tego co słyszałem, sporo osób tam chodziło. Jakby te filmy się rozeszły, to parę awantur małżeńskich pewne.
Czy to prawda? Nie wiadomo, ale ludzie sporo opowiadają. Że przedstawiciele organów ścigania tam zaglądali, że z Warszawy ktoś przyjeżdżał.
Oni otwierają, my zamykamy
– Od 2001 roku zlikwidowaliśmy sześć agencji towarzyskich – mówi policjant z sekcji kryminalnej Komendy Miejskiej Policji w Białej, która również zajmuje się sprawą „Moulin Rogue”. – Coraz to jakaś powstaje, a my udowadniamy czerpanie korzyści z nierządu i lokal zamykamy. Raz mieliśmy nawet rodzinny biznes. Agencję otworzył najpierw ojciec. Zamknęliśmy. Potem starszy syn. Też zamknęliśmy. Trzecią agencję otworzył młodszy syn. Też zamknęliśmy.
Wobec dwóch mężczyzn i kobiety, właścicieli „Moulin Rogue” – zastosowano dozór policyjny. Postawiono im zarzuty: handel alkoholem bez zezwolenia i czerpanie korzyści majątkowych z nierządu.
– Podobno właściciele powiedzieli, że za dwa trzy tygodnie kamery miały być zainstalowane w pokojach – dodaje nasz policjant.
• Kto i co jest na tych nagraniach?
– Nikt ich jeszcze nie oglądał Chodzą różne plotki. Kto i ile razy przychodził do Moulin Rogue?. Ludzie o tym gadają i różne rzeczy wymyślają.
• Pan widział te nagrania?
– Nie – odpowiada nasz policjant.
Kto je widział?
Nie agencja, tylko klub
Przez kilka dni po policyjnym przeszukaniu „Moulin Rogue” było nieczynne. Co się dzieje teraz? Postanowiliśmy to sprawdzić. Jedziemy błotnistą drogą. W środku osiedla Grzybowa stoi parterowy domek z poddaszem. Dzwonimy, pukamy, czekamy. Nikt nie otwiera. Przez zasłony widać tylko srebrną rurę do tańców. Cisza i spokój.
Chociaż agencja znów działa, to mało kto do niej przychodzi
– Niektóre gazety napisały, że myśmy szantażowali klientów tymi nagraniami. I teraz ludzie się boją do nas przychodzić – żali się Agnieszka, właścicielka agencji.
• A było czym szantażować?
– Nie, bo myśmy nic nie nagrywali.
• To po co te kamery?
– Dla bezpieczeństwa. Wszystkie nagrania były po kilku godzinach niszczone.
• To co jest w takim razie na płytach, które leżą w policyjnym sejfie?
– Różne gry i trochę filmów erotycznych naszego pracownika. Nie było żadnych nagrań z naszego lokalu – podkreśla Agnieszka. – I nie było żadnych kamer w pokojach.
• Dlaczego do „Moulin Rogue” przyjechała policja?
– Nie wiem. Przewrócili tylko wszystko do góry nogami.
• Przecież policjanci znaleźli alkohol?
– To raptem trzy, cztery butelki piwa były – odpowiada właścicielka.
• Były też umowy z dziewczynami. Właścicielom postawiono zarzut czerpania korzyści z nierządu...
– To nie jest agencja, tylko taki klub towarzyski. Robiliśmy różne imprezy okolicznościowe. Nawet pary do nas przychodziły – dodaje Agnieszka.
Skoro tak, to nie ma sprawy. Tylko dlaczego Biała Podlaska tak się interesuje nagraniami z klubu towarzyskiego? Dlaczego Polsat tak bardzo chciał obejrzeć te filmy? I dlaczego są trzymane w policyjnym sejfie?