- Czy wasze pasje pomagają w ochotniczej służbie?
Szer. Edyta: Z całą pewnością. Odkąd pamiętam jestem aktywna fizycznie, cenie sobie sprawność. Uprawiam sporty drużynowe, więc doskonale zdaję sobie sprawę, jak ważna jest współpraca i wiem, że sama meczu nie wygram. Jesteśmy tak silni, jak najsłabszy z nas - to odnosi się również do meczu na boisku i do pokonywania całą sekcją toru przeszkód na poligonie. Sama jedna nie znaczyłam nic, ale grupą daliśmy radę.
Zainteresowania sportowe na pewno mają ogromne znaczenie. Mam poczucie, że dzięki nim fizycznie sprostałam wymaganiom w wojsku. Zainteresowania naukowe pozwalają mi patrzeć na to, co dzieje się w naszej grupie żołnierzy przez pryzmat relacji i procesów społecznych. Więcej widzę i to jest niezwykle interesujące: chemia między ludźmi, procesy grupowe, zależności, jakie powstają między nami, role grupowe, jakie przyjmujemy, gdy zmagamy się z zadaniem.
Szer. Agnieszka: Pasje i dodatkowe kwalifikacje, które każda z nas wniosła do WOT, jak najbardziej pomagają w służbie. Czasem zdarza się tak, że możemy przekazać zdobytą w „cywilu” wiedzę i zarazić innych swoją pasją. Wiedza