Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

17 marca 2005 r.
11:57
Edytuj ten wpis

Twórcy magii

Miałem wystrzelić nabój w momencie, gdy na scenie Jerzy Rogalski popełniał samobójstwo. Chyba się z kimś zagadałem. Nie strzeliłem. Zerkam na scenę, a Jurek i tak leży na podłodze. Wybrnął sprytnie. Po prostu zrobił głośne „pif-paf” i padł na deski – takie opowieści słyszymy za kulisami teatru

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
– Paweł Huelle, autor „Kąpieliska Ostrów”, zabiłby mnie jakby usłyszał, co wyrabiam z jego tekstem – śmieje się Grażyna Jakubecka, aktorka Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie. – Ale to się zdarza, że zapominamy roli. A wtedy trzeba się jakoś ratować.
Pół biedy, gdy tekst jest napisany współczesnym językiem. Wtedy aktorzy korzystają ze swojej inteligencji i mówią coś bardzo podobnego do tego, co zostało napisane w pierwotnej wersji. Utrapienie zaczyna się wtedy, gdy na scenie trzeba rymować. – Do dziś wspominamy aktorkę, która w mig potrafiła wymyślić rymowankę pasującą do roli, którą zapomniała – wspomina Grażyna. – Ale nie każdy ma takie zdolności. Wtedy trzeba ratować się suflerem.
A ten albo podpowie, albo podsunie kartki tak, aby można było spojrzeć w tekst. – Ot tak, niby spokojnie przechadzam się po scenie. Beztrosko, z uśmiechem na twarzy. A w głowie biała plama. Więc zmierzam do suflera. Zerkam i już wiem, co powinnam powiedzieć – opowiada Grażyna. – A widownia niczego się nie domyśla.
– Bo do tego trzeba aktorstwa. Jak się chce zerknąć do tekstu, to trzeba to tak zagrać, żeby nikt się nie połapał. A Grażynka umie grać – ściszonym głosem tłumaczy Halina Krawczykiewicz, inspicjentka. – No ale już cicho. No, bądźcie cicho. My tu pracujemy.
Dziś wszystko jest w jej rękach. – Gramy w „Najlepszych latach panny Jean Brodie”. Ale to Halina rządzi w tym przedstawieniu – szepcą aktorzy. I mają rację.
Proszę na scenę
Przed panią Haliną duży pulpit. Na nim kilkanaście zielonych guziczków, mikrofon, kabelki, dziwaczne oznaczenia. Ale dla niej to coś zwyczajnego. – Tym przyciskiem łączę się z garderobą, tym z technikami – pokazuje ze stoickim spokojem. – Nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
A jednak jest. To ona, jako inspicjentka przedstawienia, koordynuje wszystkich i wszystko. Przed próbą sprawdza listę obecności, liczy rekwizyty, dyryguje oświetleniowcami, muzykami, aktorami. – Magda, proszę na scenę. Madziu, Madziu – szepce do mikrofonu.
Magdalena Sztejman Lipowska pojawia się natychmiast. Ale nie z każdym jest tak łatwo. Kiedyś, gdy po kilkakrotnym wywołaniu aktora wciąż nie było go na scenie, sama po niego pobiegła. – Przemierzyłam schody, korytarze. Wchodzę do jego garderoby, a on siedzi zamyślony – wspomina pani Halina. – Krzyczę, że wszyscy na niego czekają. A on siedzi jak nieprzytomny i mówi, że się skupia.
A ten aktor podobno wyjątkowo często lubił się skupiać… Ale i inspicjentom i suflerom zdarzają się gafy. – Kiedyś inspicjentka zagapiła się i za późno zawołała na scenę Rysia Kolczyńskiego, który miał wykonać piosenkę. Więc jak już przybiegł zmachany na scenę i zaczął śpiewać, dał upust emocjom. Kiedy odwracał się tyłem do widowni klął: k..., ja ją zabiję! Po czym stawał twarzą do widzów i dalej śpiewał o aniołkach i innych miłych rzeczach – śmieje się Grażyna.
Trup musiał być
Ale wpadki zdarzają się każdemu. Nawet Edziowi Ciechońskiemu – elektrykowi i człowiekowi od efektów specjalnych, który od prawie 50 lat pracuje w teatrze. – Miałem wystrzelić nabój w momencie, gdy na scenie Jerzy Rogalski popełniał samobójstwo. Chyba się z kimś zagadałem. Nie strzeliłem. Zerkam na scenę, a Jurek i tak leży na podłodze – wspomina pan Edward.
– Jerzy też wpadł w popłoch – dodaje Grażyna. – Ale wybrnął sprytnie. Zrobił głośne „pif-paf” i padł na deski.
Innym razem to nabój nie zadziałał. – Próbowałem coś zrobić. Ale nie dało rady – opowiada Ciechoński. – A na scenie aktor miał zastrzelić aktorkę. A tu niewypał! No to rzucił się jej na szyję i zaczął dusić. Trup musiał być.
Komu paróweczki, komu kanapeczka
Stres jest wszechobecny. – Ale najgorzej jest wtedy, gdy człowieka dopada napad śmiechu – mówi Grażyna. – Trzeba być poważnym, a człowiek nie wytrzymuje i parska śmiechem. Co wtedy? Zaraz po rechotaniu przechodzę w płacz. Coś w stylu śmiechu przez łzy.
Parskanie dało się słyszeć w „Kąpielisku Ostrów”. – No bo się przewróciłam – wspomina Grażyna. – Niosłam wazę pełną zupy i obcas ugrzązł mi w podeście. Podskoczyłam i wszystko wylądowało na scenie. Ja też.
Wtedy bojowe zadanie czekało na Tomka Bujaka, rekwizytora. Błyskawicznie musiał skleić wazę, tak żeby w następnej scenie dało się coś w niej wnieść. – Ale nie takie rzeczy się robiło – śmieje się Tomek. – Łatałem spodnie taśmą klejącą. Kompletowałem naszyjnik z pereł.
Jedzenie do przedstawienia to też robota Tomka. – O, na przykład to jajko i kanapeczka z serem – mówi szeptem, gdy aktorzy z „Najlepszych lat panny Jean Brodie” zajadają się na scenie.
A bywają i paróweczki, i zupki z makaronem. Wszystko prawdziwe i smaczne. Tylko whisky robi z rozcieńczonej coli, a wino z soku porzeczkowego.
Jego oko, jak to u zawodowego zegarmistrza, dostrzeże wszystko. Nawet jeśli na przedstawienie trzeba przygotować 360 rekwizytów, wszystkie wykona perfekcyjnie. Uczy się wyglądu przedmiotów z danej epoki, analizuje filmy. Nawet „Aviatora” spokojnie nie obejrzał. – To akurat te same lata, co w spektaklu o pannie Jean Brodie. Więc oglądałem i wyłapywałem detale, na przykład kształt kieliszków – mówi. – To takie zboczenie zawodowe.
– Tomek, a co z tym zielonym kocem? – przerywa ktoś z ekipy
– Będzie. Udało się znaleźć taki odcień, jak chciałeś – uspokaja.
Azjatyckie włosy na lubelskich głowach
– Chodźmy dalej – mówi Grażyna. Za kulisami unosi się mieszanina zapachów. Waniliowe perfumy aktorek, lakiery do włosów. Od razu wiadomo – to gabinet fryzjersko-peruczarski. – Jak pani Jadwiga przestanie tkać peruki, to już nikt nie będzie umiał ich robić – martwi się Grażyna. – Ona jest jedyna w całym Lublinie.
Nic dziwnego, że nikt nie garnie się do tak ciężkiej pracy. Do zrobienia peruki trzeba ogromnej cierpliwości. – Ile robię jedną? Ok. 60 godzin – mówi pani Jadwiga Pietrzak. W sumie jest ich w teatrze ok. tysiąca. – Włosy sprowadzamy aż z Azji. I podobno są prawdziwe – mówi. – Ale farbą do włosów umalować się ich nie da. Dlatego wrzucamy je do barwnika do tkanin. I to nie jednego, a kilku. Perukę Grażyny farbowałam chyba w pięciu. Ale dzięki temu włosy wyglądają jak naturalne.
Niektórzy aktorzy marudzą. A to, że woleliby taką fryzurę, a to że inny kolor. – Włodek Wiszniewski przez długi czas upierał się, że w „Czajce” będzie grał tylko ze swoimi włosami – opowiada pani Jadwiga. – A teraz z tupecikiem się nie rozstaje.
– Najważniejsze, żeby widz nie zauważył, że włosy są sztuczne, że sukienkę przed chwilą sklejono taśmą, lub że ominęłam jedno słowo w wypowiedzi – mówi Grażyna. – Rozwiązanie jest jedno. Trzeba wytworzyć magię. Teatr jest właśnie od tego. •

Pozostałe informacje

Szimonetta Planeta zostaje w Lublinie na kolejny sezon

Planeta nadal w Lublinie

Historia Szimonetty Planety w Lublinie była bardzo skomplikowana. Węgierka dołączyła do PGE MKS FunFloor Lublin przed tym sezonem i wydawało się, że będzie jedną z największych gwiazd Orlen Superligi. Początkowo jednak wyróżniała się tylko wzrostem, bo ze 196 cm była najwyższą zawodniczką w lidze. Planeta nie mogła odnaleźć się w systemie gry stosowanym przez Edytę Majdzińską. Dużo lepiej funkcjonowała jednak za Pawła Tetelewskiego, który uczynił z niej kluczową szczypiornistkę. I chyba właśnie ten okres zadecydował, że władze klubu zdecydowały się przedłużyć umowę z węgierską rozgrywającą.

Lublin znów przemówi wierszem
Festiwal
29 maja 2025, 10:00

Lublin znów przemówi wierszem

Z końcem maja (29.05-01.06.) Lublin stanie się Miastem Poezji, czyli miejscem, gdzie słowa wychodzą z książek i przenoszą się do przestrzeni publicznej. Wiersze pojawią się w bramach, na podwórkach, w szkołach, kawiarniach i tramwajach, przypominając, że poezja jest wszędzie tam, gdzie jesteśmy my.

Tną, bazgrolą, kradną. Jeden sztab wyborczy ma gorzej niż inne
galeria

Tną, bazgrolą, kradną. Jeden sztab wyborczy ma gorzej niż inne

Było takich przypadków sporo. Od początku kampanii, w samym powiecie zamojskim, już prawie 40. Większość zdarzeń związanych z niszczeniem i kradzieżami materiałów wyborczych dotyczy jednego z kandydatów na prezydenta RP.

Władysław Kosiniak-Kamysz

Polskie wojska na Ukrainie? Szef MON odpowiada na słowa wysłannika Trumpa

Polska nie planuje wysyłać żołnierzy na Ukrainę; sojusznicy rozumieją, że naszą rolą jest zabezpieczenie logistyczne misji – mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, pytany o wypowiedź amerykańskiego gen. Keitha Kellogga ws. wysłania polskich żołnierzy na misję stabilizacyjną w Ukrainie.

Matematyka po raz kolejny wywalczyła mistrzowski tytuł

LNBA: Matematyka obroniła tytuł

Wiele miesięcy spędzonych na parkietach i... ponownie ten sam rezultat, co rok temu. Matematyka zdobyła mistrzowski tytuł. Zrobiła to we wspaniałym stylu pokonując w finałowej serii Patobasket. Trzeci, decydujący mecz, wygrała 81:72.

Jarosław Bury, prezes spółki Autodrom
galeria

Z kierownika na prezesa. To on ma zarządzać torem wyścigowym

Zmodernizowany - a właściwie zbudowany niemal od podstaw - autodrom w Biłgoraju, ma swojego prezesa. Jarosław Bury wcześniej był kierownikiem Wydziału Inwestycji i Zamówień Publicznych w miejscowym starostwie.

Lumpeks

KODY 2025: Pierwsza pula darmowych wejściówek już do odebrania

Od 28 maja do 1 czerwca Lublin będzie miastem muzycznych eksperymentów. Będą koncerty, performanse i Noc Tańca. Wszystko za darmo, ale trzeba mieć wejściówkę.

Najpierw pił, a potem pojechał po dziecko do szkoły

Najpierw pił, a potem pojechał po dziecko do szkoły

Badanie alkomatem wykazało ponad 2,5 promila alkoholu. Kierowca nie miał też uprawnień do kierowania. A samochód, którym pojechał po dziecko, nie miał aktualnego ubezpieczenia OC oraz badania technicznego.

(Nie)Wyparzona Gęba: Adam Van Bendler i jego "Ultimatum"
(Nie)Wyparzona Gęba
film

(Nie)Wyparzona Gęba: Adam Van Bendler i jego "Ultimatum"

Uzależnienie od smartfonów, rolek i mediów społecznościowych – o tym jest „Ultimatum”, nowy program Adama Van Bendlera. Komik nie ukrywa, że sam również wpadł w sidła algorytmów, a momentem przełomowym była rozmowa z partnerką, która dała mu tytułowe ultimatum: albo telefon, albo związek. O czym jeszcze opowiada w naszym programie (Nie)wyparzona Gęba?

Przegląd Piosenki Dwujęzycznego Przedszkolaka: po angielsku od najmłodszych lat
ZDJĘCIA
galeria

Przegląd Piosenki Dwujęzycznego Przedszkolaka: po angielsku od najmłodszych lat

21 przedszkoli z całego miasta wzięło udział w drugiej edycji Przeglądu Piosenki Dwujęzycznego Przedszkolaka. Sceną zawładnęły dzieci śpiewające po angielsku.

Było go widać i słychać, ale udawał, że go nie ma. Policjanci wezwali strażaków

Było go widać i słychać, ale udawał, że go nie ma. Policjanci wezwali strażaków

A potem poszukiwany listem gończym przykrył się kocem i udawał, że śpi.

Noc Muzeów 2025 w Zamościu. Kobiety w roli głównej
16 maja 2025, 18:00

Noc Muzeów 2025 w Zamościu. Kobiety w roli głównej

Zofia Kulaszyńska-Couret oraz kobiety tworzące i malujące historię Zamościa – pod takim hasłem odbędzie się w tym roku XVII Zamojska Noc Muzeów. To już w tym tygodniu.

Nowy odcinek drogi w Trzepiecinach
galeria

Bezpiecznie i nowocześnie: Nowe drogi w 11 miejscowościach

Już są przejezdne, ale otwarte oficjalnie będą od środy. W gminie Adamów (powiat zamojski) powstało kilka odcinków nowych dróg.

Od lewej dyrektor dr Marek Paździor oraz jego zastępcy: Anna Kot i Artur Paździor
Puławy

Nowi wicedyrektorzy szpitala dostali podwyżki. Pensje wzrosły ponad dwukrotnie

W marcu informowaliśmy o zmianach organizacyjnych i kadrowych w puławskim SPZOZ. Okazuje się, że w ślad za nimi poszły również zmiany finansowe: nowi wicedyrektorzy otrzymali spore podwyżki.

Szpital walczy o kontrakt dla kardiochirurgii. Pracownicy wyszli na ulice
galeria

Szpital walczy o kontrakt dla kardiochirurgii. Pracownicy wyszli na ulice

Nowoczesny sprzęt jest, wykwalifikowany personel też. Ale nie ma pieniędzy. Pracownicy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Kardynała Wyszyńskiegow Lublinie manifestowali, by nie dopuścić do zamknięcia niedawno utworzonego Oddziału Kardiochirurgii.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium