Jest późny letni wieczór, 28 czerwca 1959 roku. Budynek komisariatu milicji i Rady Narodowej otoczyło kilkudziesięciu mieszkańców Kraśnika. Wzburzony tłum krzyczy, śpiewa pieśni religijne i skanduje hasła "Oddajcie, co wzięliście!”
Podwaliny
Jednak komunistyczne władze nie zezwalają na budowę świątyni. Ludzie na niedzielne msze chodzą kilka kilometrów dalej; do sąsiedniego Urzędowa. Na miejscu stoi tylko prowizoryczny krzyż na nabożeństwa majowe. Rodzice dzieci mających w tym roku przystąpić do pierwszej komunii chcą, by uroczystość odbyła się na miejscu. Niezbędne jest jednak zadaszenie nad ołtarzem.
- Ludzie zorganizowali materiały i chcieli zrobić prowizoryczne zadaszenie. Ówczesne władze uznały to za podwaliny kościoła i wszystko zarekwirowali - wspomina Marian Przylepa, uczestnik walki o kościół w Kraśniku Fabrycznym.
Kościelna kronika tak opisuje ówczesne wydarzenia:
"Rozpoczęło się od tego, że parę pobożnych niewiast, wspólnie z dziećmi, na polanie pod krzyżem, gdzie wierni gromadzą się na majowe i czerwcowe nabożeństwa, postawiło polowa kapliczkę w ten sposób, że na słupkach wkopanych w ziemię umieszczono łaty i deski, obito papą, aby w czasie nabożeństw czerwcowych chronić się przed deszczem. Czynniki wrogie Kościołowi zrobiły z tego wielką bombę. Najpierw milicja wszczęła awanturę pod krzyżem tym, którzy pracowali przy tej kaplicy, potem zabrała rozebrane deski, łaty, kilim i obraz Matki Bożej. Gromada dzieci poszła pod posterunek i domagała się zwrotu obrazu. Paru chłopców zostało zatrzymanych przez milicję. Wtedy w mieście powstało oburzenie. Pod posterunkiem gromadziło się coraz więcej dziatwy i starszych. Milicja zaczęła rozpędzać tłum, używając pałek gumowych. Do fabryki dotarła wieść, że milicja bije dzieci (…) W ciągu paru godzin przybyła pomoc milicji i KBW z Lublina”.
Ludzie nie dawali za wygraną
Sytuacja robiła się coraz poważniejsza. Nie pomagały żadne rozmowy i negocjacje. Na pałki gumowe znalazły się kamienie. Późnym wieczorem wywiązała się bójka.
- Około północy, kiedy druga zamiana wracała z fabryki, w pewnej chwili ktoś krzyknął "hura” i poleciały kamienie na komisariat i radę narodową. Z drugiej strony rozległy się strzały, w ciągu kilku minut okolica zaroiła się od dodatkowych oddziałów milicji i ORMO - wspomina wydarzenia sprzed pół wieku Marian Przylepa.
Zdemolowano siedzibę Prezydium Miejskiej Rady Narodowej i posterunek milicji. Straż pożarna i wojsko używały wody do rozpędzania tłumów. Siły milicyjne nadciągały w coraz większej liczbie. Zebrani robotnicy zorientowali się, że cały plac jest otoczony wojskiem i wtedy rozpierzchli się do domów.
Obława
Wówczas rozpoczęła się istna obława na ludzi. Kogo złapano na ulicy, ten był aresztowany. W nocy milicja i Urząd Bezpieczeństwa przeprowadzały rewizje w blokach. U kogo znaleziono mokre ubranie, tego zabierano. W rezultacie przez noc aresztowano ponad tysiąc osób. Po wylegitymowaniu wiele z nich zwolniono, ale ostatecznie kilkanaście osób trafiło do więzienia, a zwolnionym wytoczono dochodzenia administracyjne.
Aresztowania, ciężkie przesłuchania, pokazowe procesy przed całym miastem, wreszcie niedorzeczne wyroki nawet kilku lat wiezienia. To kara, jaka spotkała mieszkańców Kraśnika.
Kolegium Karno-Administracyjne ukarało grzywnami do 4000 zł kilkaset osób. Innym wytoczono procesy sądowe. Pierwszy proces odbył się w Domu Ludowym w Kraśniku. Sądzonych było sześć osób. Wyroki: trzy osoby dostały po 3 lata więzienia, trzy po 2,5 roku. Razem, we wszystkich grupach, skazanych na więzienie było ponad 20 osób.
- Strasznie z nami postąpiono - mówi Lucjan Kuśnierczyk. - Mnie zatrzymali dopiero po dwóch tygodniach. Przesłuchania i proces były tendencyjną pokazówką dla publiczności. Prowadzali nas skutych ulicami miasta, bo niby nie było gdzie zrobić procesu. A podczas rozprawy sędzia nie dał mi nawet dojść do słowa. Dostałem 2,5 roku więzienia.
Marian Przylepa też usłyszał wyrok: 15 miesięcy pozbawiania wolności. - Miałem wtedy 21 lat. Byłem tuż po wojsku i to zniszczyło moje życie.
Film
Teraz wszyscy będą mogli zobaczyć tamte wstrząsające wydarzenia. Telewizja Lublin kończy już film o walce mieszkańców Kraśnika o kościół.
- Od dziesięciu lat staram się o zrealizowanie tego filmu. To niezwykła historia - podkreśla Grażyna Stankiewicz, reżyser. - Usłyszałam o niej po raz pierwszy od synów uczestników tamtejszych wydarzeń.
Film będzie można zobaczyć 29 czerwca na antenie Telewizji Lublin.