Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

23 sierpnia 2020 r.
13:08

Najszczersza Polska jest między owocami. "Ten Trzaskowski. Wszystko sprzedał Niemcom"

O tym, jak można nauczyć się pływać z YouTube. O tym, że przez Rafała Trzaskowskiego wiśnie na skupie są za tanie. O tym, że podczas pandemii więcej osób w kościele przyjmuje komunię. O tym wszystkim rozmawia się na polach owoców.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Czerwiec. Pandemia koronawirusa w pełni. Rząd właśnie wprowadził kolejne obostrzenia. Raz pada deszcz, a raz skwar. A truskawki zwłaszcza tego deszczu w tym momencie nie lubią. Owoców nie można zebrać na czas, mimo że duże i czerwone czekają na polach.
Ogłoszeń o pracę przy zbiorze truskawek w internecie jest pełno. Większość sadowników płaci 2,5 zł za łubiankę. Ale są i ogłoszenia z lepszą stawką: 3 zł. Tyle że wtedy trzeba zrywać owoce bez szypułek. W łubiance mieści się jakieś 3 kilo truskawek.

Jedziemy do jednego z lubelskich zagłębi truskawkowych, około pół godziny drogi od Lublina. Żeby dotrzeć do gospodarstwa z ogłoszenia, trzeba zjechać z krętej, głównej trasy. Mijamy pola i gospodarstwa, na których piętrzą się stosy plastikowych łubianek i platonów; większych pojemników na owoce. 

3 złote i obiad

Gospodarstwo, które nas interesuje, jest nieduże, rodzinne. Kilka hektarów truskawek i do tego kolejne warzywa. Na tle wsi jest średniej wielkości. Dwa domy dalej mają 70 hektarów owoców.

- 3 zł za łubiankę płatne do ręki i obiad. Jeśli rezygnujecie z obiadu, doliczamy jeszcze 10 złotych. Pracujecie w swoim tempie, do której chcecie godziny i na koniec dnia jedną łubiankę możecie zabrać dla siebie - wyjaśnia krótko gospodarz i od razu wskazuje pole, gdzie od niemal samego świtu pracują zrywacze. Bo to ważne: zbierający truskawki to zrywacze.

Na polu jest już kilkanaście osób. Polacy i Ukraińcy. Ci pierwsi to najbliższa rodzina gospodarza, miejscowi, przyjezdni z Lublina. Szczęście, bo niedawno z Lublina zaczęły tu dojeżdżać autobusy miejskie. Rano można przyjechać, w ciągu dnia zrywać, wieczorem wrócić.

Ukraińcy mieszkają w gospodarstwie. Do starych, murowanych komórek wstawiono piętrowe prycze i tam śpią.

Truskawki na polu dorodne, duże, soczyste. Aż chce się zbierać.

- Te nie do końca czerwone też zbierać? - pytam, bo pierwszy raz w życiu zbieram truskawki za pieniądze i nie mam pojęcia, jakie są wymagania.

- Tak, te miękkie też - mówi ojciec gospodarza, pokazując już mocno nadgniły owoc. - Nie wiem, co z nimi robią. Może do jogurciku idą? - mówi. I jestem przekonany, że świetnie wie, do czego takie truskawki są wykorzystywane.

Każdy ze zrywaczy dostaje swój rządek, albo dwa. Ma dojść do końca, zapełniając łubianki. Praca wydaje się przyjemna, bo łubiankę zbiera się w 15-20 minut. W głowie już liczę zarobione setki złotych.

Nie daję rady

Po godzinie czy dwóch mit przyjemnej pracy mija. Łubianki zapełnia się wolniej. Zaczynają boleć plecy, naprężone mięśnie ud, słońce pali. Na koniec dnia nie będą mógł chodzić.

Szybko człowiek rozumie, że reklama w ogłoszeniu, że dziennie można zarobić 300-400 zł to też ściema. Trzeba by uzbierać w ciągu kilku godzin 100 łubianek. Ja nie daję rady, ale na koniec dnia odbieram nieco ponad 90 złotych. I tak jestem zadowolony.

Są jednak lepsi zbieracze. Tacy jak Anna, ponad 50 lat z Lublina, przyjechała na pole razem z partnerem, który z reguły pracuje za granicą, ale pandemia zatrzymała go w kraju. Anna w truskawkach jest dobra. Głośno odlicza kolejną zapełnioną łubiankę. - Dziś zrobię 50 - niemal krzyczy, uśmiechając się.

Pole rozwódek

Idzie jej dobrze też dlatego, że ma nieduże krzesełko. Przestawia je co jakiś czas i zrywa, siedząc.

- Zawsze byłam pracowita. Jak moja mamusia. Też była pracowita. Ale umarła. A mówiłam jej, żeby zwolniła, żeby odpoczęła, żeby poszła do lekarza. Nie chciała, taka była pracowita. Jak ja - opowiada wszystkim na polu Anna. - Ja jestem na rencie. Na chory kręgosłup. Nie mogę się schylać. Ale synowi pomogłam kupić samochód i spłacam raty. Te truskawki to właśnie na raty. A samochód musi mieć, bo do pracy jeździ. Często w nocy, to przecież autobusów nie ma - tłumaczy

Na polu rozmawia się swobodnie, głośno. Opowiada o wszystkim.

Część historii jest wręcz strasznych, ale nie ma tabu. Stąd wiadomo, że były mąż Anny lubił hazard, były mąż Teresy jest alkoholikiem, a były mąż Magdy to „idiota”.

- No idiota normalnie. Nie płaci alimentów, a właśnie do sądu wniósł sprawę o ich obniżenie - naśmiewa się kobieta.

Magda ma dwoje dzieci. Pierwszą córkę urodziła w wieku 17 lat.

Córka zdaje właśnie egzamin ósmoklasisty. Choć nie ma pewności, czy zda ósmą klasę. Ma się poprawić z jednego przedmiotu. - Nauczycielka mówi, że wysłała mi maila, ale nie wysłała. No przecież bym wiedziała - mówi, zaglądając w telefon, a po chwili dodaje: - No jednak wysłała - przyznaje. - Ale jak mam dziecko w domu nauczyć, jak sama nie umiem - narzeka na zdalną naukę.

Na polu rozmawia się o wszystkim, ale nie o polityce. Tego jakoś nikt nie porusza. Dziwne, bo kampania wyborcza w pełni, ale w truskawkach nikt o tym nie dyskutuje. Może czasem ktoś wspomni, ale krótko i bez nienawiści. Nie ma pochwał wobec Andrzeja Dudy, ani hejtu na Rafała Trzaskowskiego. - Ale żeby chłop z chłopem, to mi się nie podoba - mówi starsza kobieta i na tym wątek polityczny się ucina.

Mówi się też o Kościele i koronawirusie. - Widzę, że teraz więcej osób klęka i przystępuje do komunii - mówi starsza pani, która przyszła pomóc przy truskawkach.

Ukraina i pandemia

Nie rozmawia się za to z ukraińską częścią zrywaczy. Zresztą ci zazwyczaj zbierają w innej części pola, albo w ogóle na innym polu. Wyjątkiem jest Woła. To kierownik pola. Odbiera pełne łubianki, zapisuje, kto ile zebrał.

W ogóle z Ukraińcami w tym roku w rolnictwie jest problem. Co roku gospodarze wysyłali na Ukrainę busa, który przywoził zaufaną ekipę. W tym roku, przez pandemię, nie wysłali. Przyjęli do pracy Ukraińców, którzy sami się zgłosili.

- Przyjechali. Najpierw chcieli zobaczyć pole, zobaczyć jakie truskawki, czy nie za drobne. Ja bym takich nie wzięła - mówi babcia, seniorka rodu gospodarzy.

Ale trzeba było wziąć, bo ludzi nie ma. Po wsi od razu zaczęła kursować policja i wojsko. Pobierali wymazy, mówili, jakich zasad higienicznych trzeba przestrzegać. Gospodarz musi w każdej chwili wiedzieć, gdzie jest konkretny ukraiński pracownik. Policja straszy mandatami.

Ukraińcy pracują świetnie. Zbierają setki łubianek. Idą przez pole jak kombajny. Ale nie każdemu to się podoba. - Oni to jak maszyny. Zero wytchnienia - mówi przyciszonym głosem Anna.

Podkupywanie zrywacza

Ale czemu się dziwić, skoro Ukraińcy przyjechali tu na krótko i tylko po to, żeby zarobić. Już drugiego dnia jestem, jako zrywacz, podkupowany. Starsze małżeństwo, kiedy schodzimy z pola, mówi przyciszonym głosem: - Tam, dwa domy dalej, ten z cegły. Tam mają 70 hektarów truskawek i tylko 17 Ukraińców. Może jutro do nich byście poszli. Może nie dają obiadu, ale dobrze płacą. I truskawki też duże - zachwalają, a ja przytakuję, ale nie mam zamiaru opuszczać „mojej” plantacji. - Jak nie chcecie, to nie będziecie zbierać z Ukrainą. Znajdziemy wam osobne pole - nie ustają staruszkowie.

Ale jak ważna jest ta Ukraina widać kilka dni później.

Nagle, z samego rana, większość Ukraińców się pakuje i odjeżdża bez słowa. Nie wiadomo, czy znaleźli lepszą ofertę, czy uznali że największe truskawki się już skończyły i łubianek nie zapełni się tak szybko.

Wiadomo jednak, że to dramat. Truskawki zaczynają się psuć na krzakach, trzeba je szybko zebrać. A pracowników nie ma. Czasami ktoś dzwoni, ale na polu ciągle ta sama ekipa. Czasami ktoś przyjdzie na dzień albo dwa. Jak nauczycielka, która w czasie trwających właśnie egzaminów ma wolne. 

Każde pole ma swoje prawa

Faktem jest, że te największe truskawki się pokończyły. Do zebrania zostały drobniejsze owoce ze starszych sadzonek. Nie każdemu się to podoba.

- Nie do takich truskawek się najmowałam. W ogłoszeniu była mowa o 2-letnich sadzonkach - głośno narzeka Anna. - Po obiedzie idę na inne pole - zapowiada.

Dwa dni później już jej nie ma. Gospodarz jej podziękował. Zaczął za to otrzymywać od kobiety SMS-y z zakamuflowanymi groźbami. Pisze np., że gospodarstwem powinien zainteresować się sanepid, bo jest tam mnóstwo nieprawidłowości. W końcu gospodarz blokuje jej numer.

Inne osoby nie narzekają, a nawet chwalą sobie to gospodarstwo. I nie tylko za to, że jest obiad.

Marta pracowała w tym sezonie na różnych plantacjach. Z ostatniej odeszła, bo „pan krzyczał”.

- Stał na przyczepie na środku pola i krzyczał: do pełnej łubianki, do pełnej łubianki - wspomina. - I z pieniędzmi bywało różnie. Człowiek zbierał 20 łubianek, a dostawał zapłatę za na przykład 17. Bo odliczali kilka złotych, że niby trzeba odliczyć sok, który puszczają owoce - dodaje.

Wiśnia Trzaskowskiego

W porównaniu z truskawkami, zbieranie wiśni to odpoczynek. Drzewka nie są wysokie, gęste, nic nie boli. Sad jest zaraz za Lublinem. Stawka marna, bo tylko 70 groszy za kilogram. Dziennie wyciąga się 35-40 złotych.

Ale właściciele sadu mówią, że więcej nie mogą dać.

- 1,2 zł kosztuje kilo w skupie - wyjaśniają, a seniorka rodu średnio co pół godziny lamentuje: - To się nie opłaca zbierać. To przecież złodziejstwo. Jak tak można? Mówię im: zbierzcie, idźcie pod sklep i za kilo dostaniecie 4 złote. Tak to trzeba. Bo to złodziejstwo - powtarza. Dobrze wie, kto jest winien niskich cen w skupach. - Ten Trzaskowski. Wszystko sprzedał Niemcom. Jak tak można? Sam zarabia 30 tysięcy, a przecież każdy ma taki sam brzuch - mówi głośno.

Jest lipiec, zaraz po drugiej turze wyborów. Emocje nadal żywe. Dlatego polityka dominuje na wiśniach.

- Moja córka siedziała komisji wyborczej i wie pani co? Trzaskowski u nas wygrał. Wierzy pani? - dyskutują dwie panie.

- Tak jest już z ludźmi, że dają się tak ogłupić - narzekają.

Wieś jest nieduża. Coraz mniej rolników, coraz więcej miastowych w schludnych, białych domkach z ogródkiem. We wsi jest też śledztwo. W sadzie się mówi o tym szeptem. Chodzi o ustalenie, kto we wsi głosował na Roberta Biedronia.

Wszystkie owoce

Żeby sprawnie zbierać wiśnie, plastikową łubiankę przywiązuje się nylonowym sznurkiem do pasa. Zerwane owoce wkłada się od razu do łubianki. Pełną wsypuje się do platonu. Ale maksymalnie tylko trzy łubianki, żeby owoce się nie pogniotły. Każdy ze zbieraczy otrzymuje plik karteczek z numerkami. Ma je wkładać do platonów, bo na tej podstawie waży się owoce i zapisuje na koncie konkretnej osoby. A to przecież podstawa wypłaty.

Jest z wiśniami pewien problem.

- Jednego roku w przetwórni nie chcieli nam przyjąć, bo były za duże i nie mieli odpowiedniej drylownicy - mówi właściciel sadu.
Jednego dnia gospodarze każą zbierać tylko najlepsze owoce, a bledsze składować do innego pojemnika. Innego dnia zmieniają zdanie i każą zbierać wszystkie owoce z drzewa. Nawet te zniszczone i popsute. Ale też do innego pojemnika.

Deweloper we wsi

Wśród wiśniowych drzewek rozmawia się nie tylko o polityce, ale też o rzucaniu palenia, pędzeniu bimbru, odganianiu jastrzębi znad kurników i płoszeniu kun. Mówi się też o deweloperach. Wiadomo - przedmieścia Lublina.

- To pole miał stary Heniek. Umarł i syn to obrabiał. Takie dobre pole, a wziął i sprzedał deweloperowi. Ojciec by tak nie zrobił - mówi jedna z kobiet, mając na myśli rząd bliźniaków z ciemnymi dachami.

Maciej, 45 lat: - Jadę po polu traktorem, podlewam, a nagle zatrzymuje się samochód. Wyskakuje jakiś koleś i pyta: czy sprzedałbym mu te działki? Mówię, że sprzedałbym, ale za dwa lata. Bo je odziedziczyłem i muszę odczekać jeszcze dwa lata, żeby przy sprzedaży nie płacić podatku. Bo po co mam oddać takie 100 tysięcy złotych? - relacjonuje i dodaje: - A koleś na to, że przyjedzie do mnie za dwa lata. I odjechał.

Maciej mieszka z mamą, bo jak mówi, w młodości wolał biegać za piłką niż za dziewczynami. Ale teraz ma czas i nawet dziewczyna ze stacji benzynowej na kawę go zapraszała. Tyle, że jest 20 lat młodsza. Maciej, wśród drzewek, proponuje Madzi, że może razem wybiorą się na basen.

- A umiesz pływać? - dopytuje zalotnie kobieta.

- No może nie super, ale nie tonę. Chodzę na basen co tydzień albo częściej. Nauczyłem się pływać niedawno z YouTube'a. Normalnie, oglądałem i się uczyłem. Lekcja pierwsza: oddychanie pod wodą - opowiada.

* Imiona bohaterów zostały zmienione. Na zbiorze owoców trochę zarobiłem. Zrobiłem też dużo przetworów na zimę. Za rok biorę urlop i jadę na owoce

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Jesteś mistrzem scrabble? Zgłoś się do tego turnieju

Jesteś mistrzem scrabble? Zgłoś się do tego turnieju

W weekend Politechnika Lubelska zaprasza na V Otwarte Mistrzostwa Lublina w Scrabble. Turniej odbędzie się w budynku Wydziału Budownictwa i Architektury przy ul. Nadbystrzyckiej 40.

Tętent kopyt, rżenie i skoki. Święto Konia 2025
NASZ PATRONAT
galeria

Tętent kopyt, rżenie i skoki. Święto Konia 2025

To były dwa wyjątkowe dni, podczas których w Sitnie, na placu Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Końskowoli królowały rumaki i jeźdźcy. Piątą edycję Święta Konia zorganizowało Terenowe Koło Hodowców Koni w Zamościu wspólnie ze Szwadronem Kawalerii Ochotniczej w Barwach 9 Pułku Ułanów Małopolskich w Zamościu.

Drugie derby w tym miesiącu. AZS AWF Biała Podlaska zmierzy się z KPR Padwą Zamość

Drugie derby w tym miesiącu. AZS AWF Biała Podlaska zmierzy się z KPR Padwą Zamość

W piątek, o godzinie 17, AZS AWF Biała Podlaska zmierzy się z KPR Padwą Zamość

Zdjęcie ilustracyjne
BOGDANKA

Morderstwo w Boże Narodzenie. Brat zabił brata

Do Sądu Okręgowego w Lublinie wpłynął akt oskarżenia przeciwko 36-letniemu górnikowi, który miał zabić swojego brata. W tle dramatu pojawiają się alkohol, konflikt o majątek i porachunki miłosne.

Motor Lublin przegrywa w Gdyni po dogrywce i żegna się z STS Pucharem Polski już po pierwszej rundzie
galeria

Motor Lublin przegrywa w Gdyni po dogrywce i żegna się z STS Pucharem Polski już po pierwszej rundzie

Od dłuższego czasu mecze pomiędzy Arką Gdynia, a Motorem Lublin budzą ogromne emocje i tak też było w „Pucharze Tysiąca Drużyn”. Do wyłonienia zwycięzcy w czwartkowym starciu potrzebna była dogrywka, w której gola na wagę awansu zdobył zespół znad morza

Ścianka i defibrylatory to niektóre ze zwycięskich projektów puławskiego BO 2026
Puławy

Wyniki budżetu obywatelskiego w Puławach. Te projekty wygrały

Niecałe trzy tysiące puławian oddało ważne głosy na projekty budżetu obywatelskiego 2026. Finansowanie otrzyma 8 z 38 finałowych propozycji. Najwięcej pieniędzy pochłonie nowa ścianka wspinaczkowa na puławskich błoniach.

Avia Świdnik sensacyjnie pokonała u siebie pierwszoligowy Ruch Chorzów
galeria

Sensacja w Świdniku. Avia zasłużenie pokonała Ruch Chorzów w STS Pucharze Polski! [ZDJĘCIA]

Takie historie kochają kibice piłki nożnej. W czwartkowe popołudnie Avia Świdnik postarała się o nie lada niespodziankę i w pierwszej rundzie „Pucharu Tysiąca Drużyn” niespodziewanie pokonała u siebie grający w Betclic I Lidze Ruch Chorzów

Od lewej: ul. Sadowa, ul. 4 Pułku Piechoty oraz ul. Powstańców Listopadowych w Puławach
zdjęcia
galeria

Puławy remontują ulice. Pomagają państwowe dotacje

W tym roku rozpoczęte zostały długo oczekiwane remonty kilku puławskich dróg. Na odcinku za stacją transformatorową do wału wiślanego, rozpoczęto przebudowę ul. 4 Pułku Piechoty. Z kolei na os. Niwa trwa remont ul. Sadowej. W lecie do użytku oddano przedłużenie ul. Powstańców Listopadowych.

Fragment meczu w Piotrkowie Trybunalskim

PGE MKS El-Volt Lublin sensacyjnie przegrał w Piotrkowie Trybunalskim

Ten wynik to potężne zaskoczenie, bo przecież PGE MKS El-Volt Lublin ma w tym sezonie mocarstwowe plany.

Trwa VI Polski Kongres Górniczy.

Drugi dzień kongresu górniczego. Jakie wyzwania czekają sektor wydobywczy?

Od środy w Lublinie i częściowo na terenie kopalni Bogdanka odbywa się VI Polski Kongres Górniczy. Czwartek był dniem poświęconym obradom w sesjach tematycznych. W obliczu transformacji energetycznej nie sposób uciec od kwestii wyzwań, jakie czekają górnictwo w najbliższych latach i dekadach.

Oni w Polsce już nie pomieszkają. Zostali wydaleni i dostali zakaz wjazdu

Oni w Polsce już nie pomieszkają. Zostali wydaleni i dostali zakaz wjazdu

Dwójka mężczyzn decyzją policji i straży granicznej została wydalona z Polski. Obcokrajowcy nie mają także możliwości wjazdu do krajów strefy Schengen.

Lubelszczyzna na weekend: co zobaczyć, jadąc samochodem z Ukrainy? Przewodnik 2025

Lubelszczyzna na weekend: co zobaczyć, jadąc samochodem z Ukrainy? Przewodnik 2025

Bliskość granicy, malownicze krajobrazy i bogactwo historii sprawiają, że Lubelszczyzna jest idealnym kierunkiem na weekendową podróż samochodem dla gości z Ukrainy. To region, który zachwyca na każdym kroku – od renesansowych perełek architektury, przez tętniące życiem miasta, po spokojne oazy natury. Zapomnij o pośpiechu i odkryj z nami najciekawsze zakątki województwa lubelskiego.

Kiedy autostradą do Białej Podlaskiej? Nowe aneksy przesunęły terminy
drogi

Kiedy autostradą do Białej Podlaskiej? Nowe aneksy przesunęły terminy

Z Siedlec do Warszawy od kilku miesięcy można już dojechać autostradą A2. Kiedy z takiej możliwości skorzystają kierowcy z Białej Podlaskiej? Zarządca drogi próbuje mobilizować wykonawców, ale nowe aneksy dają wykonawcom więcej czasu.

Nawierzchnia ulicy Chemicznej pozostawia wiele do życzenia.
Lublin

Chemiczna do remontu? Chcą tego przedsiębiorcy

Każdy kierowca, który zmierzył się z przejechaniem ulicy Chemicznej wie, że jest to ciężkie przeżycie, szczególnie dla zawieszenia samochodu. Od lat jest to jedna z najbardziej zaniedbanych i wysłużonych nawierzchni w Lublinie. Pojawiła się szansa na zmiany.

Zespół Svahy w niedzielę wystąpi podczas myśliwskiej imprezy na zamku

Dni renesansu i baroku. Myśliwska niedziela w Janowcu

W najbliższą niedzielę, 28 września, na zamku w Janowcu świętować będą myśliwi i leśnicy. W programie "Fety u hetmana" m.in. wernisaż, pokazy łucznictwa konnego i koncerty.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium