Od soboty światowe media spekulują o powodach zniknięcia przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una. Wszystko dlatego, że reżimowy przywódca nie pokazywał się publicznie od dwóch tygodni. Ostatni raz, był widziany 11 kwietnia.
Najczęściej w mediach pojawia się informacja, że Kim przeszedł poważną operację serca i jest w ciężkim stanie. Według japońskiego tygodnika "Shukan Gendai", przywódca Korei miał podczas wizyty na prowincji złapać się za serce i upaść na ziemię.
Inni podają, że mógł nawet umrzeć. CNN zwrócił się o komentarz do CIA i Departamentu Stanu, starał się też o informacje od Koreańczyków z Południa. "Zbieranie danych wywiadowczych z Korei Północnej jest niezwykle trudne. To jeden z najtrudniejszych celów wywiadu amerykańskiego" – donosi stacja.
Satellite imagery indicates that Kim Jong Un was likely at his Wonsan compound earlier this week. https://t.co/do75evMgcY #KimJongUn
— 38 North (@38NorthNK) April 25, 2020
W niedzielę eksperci z waszyngtońskiego think thanku Stimson Center, powołując się na zdjęcia satelitarne, podali, że pociąg należący najprawdopodobniej do północnokoreańskiego dyktatora co najmniej od kilku dni stoi na stacji kolejowej w położonym na wschodnim wybrzeżu kraju mieście Wonsan.
"Obecność pociągu nie potwierdza miejsca pobytu przywódcy Korei Północnej, ani nie wskazuje na stan jego zdrowia, ale ma znaczenie dla doniesień, że Kim przebywa w tym elitarnym obszarze na wschodnim wybrzeżu kraju" - oceniają członkowie programu North 38 realizowanego przez Stimson Center z siedzibą w Waszyngtonie.
Oficjalna północnokoreańska prasa nie odniosła się do pogłosek o zdrowiu Kima. Natomiast prezydent USA Donald Trump powiedział, że według posiadanych przez niego informacji spekulacje na temat pogarszającego się stanu zdrowia Kima nie mają faktycznych podstaw.
Kim Dzong Un jest jednym z najmłodszych przywódców świata, który dysponuje arsenałem nuklearnym. Jego dłuższa publiczna nieobecność nie jest pierwszym takim przypadkiem. Wcześniej w 2014 r. nie było o nim żadnej wiadomości aż przez 40 dni.