Wiele branż boryka się z problemem braku rąk do pracy, ale najbardziej widać to w budownictwie. Oferty dla fachowców z tej dziedziny to blisko połowa wszystkich wolnych miejsc pracy w województwie. – Ludzie nie chcą pracować za mniej niż 25-30 zł za godzinę. Sytuację mogą poprawić podwyżki płac – komentują eksperci.
Takie wnioski płyną z najnowszego raportu GUS na temat regionalnego rynku pracy. Z badań wynika, że zapotrzebowanie na pracowników jest u nas coraz większe.
Na koniec ubiegłego roku liczba wolnych miejsc pracy wyniosła 3,1 tys. i była aż o 68 proc. wyższa niż rok wcześniej.
– W końcu 2017 roku nieobsadzonych było jeszcze 600 nowo utworzonych miejsc pracy – dodaje Aneta Olszewska-Welman z Urzędu Statystycznego w Lublinie. – W czwartym kwartale 2017 r. zlikwidowano o 1,1 proc. mniej miejsc pracy niż w tym samym okresie 2016 r.
Analizując regionalny rynek pracy GUS zbadał ponad 32 tys. firm i instytucji. Blisko 90 proc. badanych jednostek to sektor prywatny. Najliczniej reprezentowane branże to handel, naprawa samochodów i przetwórstwo przemysłowe.
Spośród badanych przez GUS firm 1,4 tys. zadeklarowało, że ma wolne miejsca pracy. Ponad 80 proc. wakatów było w sektorze prywatnym. Przede wszystkim w małych spółkach.
– Największą liczbą wolnych miejsc pracy dysponowały branże: budownictwo, przetwórstwo przemysłowe oraz transport i gos-
podarka magazynowa – wylicza Aneta Olszewska-Welman.
Najwięcej wolnych miejsc przeznaczonych było dla robotników przemysłowych i rzemieślników oraz operatorów i monterów maszyn.
W statystykach GUS uderza przede wszystkim niedobór pracowników w budownictwie. Na ten sektor przypada ponad 40 proc. wszystkich wolnych miejsc pracy w regionie.
– Obecnie jest bardzo trudno o dobrych pracowników – przyznaje Marek Wachowski, wiceprezes Lubelskiego Forum Pracodawców i szef firmy Wamaco. – Bezrobocie w budownictwie wynosi zaledwie 3 proc. Brakuje m.in. tynkarzy, spawaczy i brukarzy.
Jedną z przyczyn takiej sytuacji są wyjazdy do pracy w innych krajach, gdzie również brakuje fachowców.
– W Niemczech czy Francji można zarobić 16–18 euro za godzinę, a u nas 18–20 zł – dodaje Marek Wachowski. – Tamtejsi pracodawcy potrafią również zapewnić mieszkanie czy pieniądze na regularne wyjazdy do rodziny w Polsce.
Eksperci przyznają, że polscy pracownicy budowlani nie chcą pracować za mniej niż 25–30 zł za godzinę. Naszego rynku nie ratują Ukraińcy, bo i oni wolą szukać pracy np. w Niemczech. Sytuację mogą poprawić podwyżki płac.
– To jednak wymaga od zleceniodawców, zwłaszcza samorządowych, żeby zweryfikowali budżety na swoje zamówienia. – wyjaśnia Wachowski. – W ostatnim roku koszty prac wzrosły o połowę. Chodzi np. o materiały budowlane, wynajem sprzętu czy płace.
Obecnie firmy mają kłopot z realizacją tegorocznych kontraktów, szacowanych jednak rok wcześniej po starych cenach. Jeśli zleceniodawcy będą podchodzić do sprawy na zasadzie „widziały gały, co brały”, to wiele inwestycji może nie zostać zrealizowanych.
Z danych GUS (z końca 2017 r.) wynika, że w całym województwie pracuje ponad 475 tys. osób. Prawie dwie trzecie z nich jest zatrudnionych w sektorze prywatnym. Połowa w firmach liczących powyżej 49 pracowników. Co piąta osoba pracuje w firmie zatrudniającej mniej niż 10 ludzi.
Najwięcej osób pracuje w przetwórstwie przemysłowym i handlu. Po kilkanaście procent miejsc pracy zapewniają takie branże, jak naprawa samochodów i edukacja. Wśród wszystkich pracujących w województwie lubelskim ponad 13 tys. osób to niepełnosprawni. Większość z nich znalazła zatrudnienie w sektorze prywatnym, głównie w większych firmach.
Gdzie są wolne miejsca pracy?
Budownictwo 40,8 proc.
Przemysł 13,6 proc.
Transport i gospodarka magazynowa 12 proc.
Opieka zdrowotna i pomoc społeczna 8,2 proc.
Handel, naprawa samochodów 5,5 proc.
Zakwaterowanie i gastronomia 1,8 proc.
Źródło: GUS
>>>