

W kwietniu tego roku Ratusz ogłosił odstąpienie od umowy z projektantem niedoszłego stadionu żużlowego, a raczej hali wielofunkcyjnej z funkcją stadionu żużlowego. Wczoraj prezydent Krzysztof Żuk zapowiedział, że Miasto wystąpi o odszkodowanie w wysokości 3 milionów złotych… za straty wizerunkowe. O co chodzi?

Konsorcjum firm projektowych Kavoo Invest z Poznania oraz Sybilski, Wesoły and Partners Constructions z Wrocławia nie dowiozło projektu. Temat ślimaczył się od wielu miesięcy, a kibice żużlowi zgrzytali zębami. Motor Lublin niedługo stanie do walki o czwarte z rzędu Drużynowe Mistrzostwo Polski, a stadion wciąż jest najgorszą możliwą wizytówką „Koziołków”. Nowy obiekt miał być remedium na ciągły niedostatek miejsc w stosunku do ilości chętnych. Miał być też szansą dla klubu na zwiększenie dochodów – zarówno ze sprzedaży biletów, ja i z szeroko rozumianego marketingu. Ale dziś już wiemy, że na nowy stadion nie ma co liczyć. Miasto postanowiło wrócić do koncepcji modernizacji obiektu przy Alejach Zygmuntowskich.
– Pomimo wielokrotnych ponagleń, projektant hali wielofunkcyjnej z funkcją stadionu żużlowego nie dostarczył kompletnej dokumentacji projektowej wraz z kosztorysem inwestycji, co uniemożliwia kontynuację prac. W obecnych warunkach dalsza współpraca nie daje gwarancji realizacji zadania zgodnie z zawartą umową oraz oczekiwaniami miasta wynikającymi z udzielonego zamówienia publicznego. W związku z tym Miasto Lublin odstępuje od umowy zawartej z konsorcjum firm Kavoo Invest oraz Sybilski, Wesoły and Partners Constructions – to oficjalny komunikat ratusza z kwietnia. Na wczorajszej sesji Rady Miasta prezydent Żuk zapowiedział, że na odstąpieniu od umowy się nie skończy. Teraz wystosowane zostanie roszczenie zapłaty 3 milionów złotych odszkodowania.
Przypomnijmy, że umowę z konsorcjum Kavoo Invest z Poznania oraz Sybilski, Wesoły and Partners Constructions zawarto już ponad 3 lata temu – w sierpniu 2022 roku. Opiewała ona na ponad 7 milionów złotych. Na piękny projekt nowego stadionu dziś można patrzeć trochę jak na szklane domy u Żeromskiego. Fani speedway’a w Lublinie zacierali ręce na myśl, że w Kozim Grodzie będzie obiekt porównywalny do toruńskiej Motoareny czy gorzowskiego „Jancarza”. Czas pokazał, że nie będzie. Przynajmniej nie w dającej się przewidzieć przyszłości.
Dlaczego właściwie tak potoczyła się cała sprawa? Tego do końca nie wiadomo. Wojciech Ryżyński, prezes firmy Kavoo Invest bronił się, wskazując na znaczące zmiany w koncepcji i zakresie prac projektowych w stosunku do wersji pierwotnej. Ratusz miał zrezygnować z ogromnego parkingu podziemnego. Problemem miał być również przebieg linii energetycznej i stan wału na Bystrzycy. Konsorcjum żądało podpisania aneksu do umowy. Do tego nie doszło. W mediach trwało przerzucanie się winą. Ryżyński sugerował, że miasto de facto nie jest wcale zainteresowane wybudowaniem stadionu, który miał być tylko obietnicą na potrzeby kampanii wyborczej. Niewykluczone, że ostatecznie o winie zdecyduje sąd, bo trudno zakładać, że wrocławskie konsorcjum dobrowolnie wypłaci miastu żądane 3 mln.
– Wizerunek miasta stanowi ogromną wartość niemajątkową, odzwierciedlającą opinię i zaufanie społeczne mieszkańców oraz partnerów. Dlatego w trosce o dobre imię gminy Lublin wezwaliśmy Konsorcjum spółek KAVOO INVEST z siedzibą w Poznaniu oraz Sybilski, Wesoły and Partners Construction z siedzibą we Wrocławiu do natychmiastowego zaprzestania naruszania jej dóbr osobistych. Ze strony dotychczasowego projektanta wielofunkcyjnej hali z funkcją stadionu żużlowego, w przestrzeni publicznej m.in. w prasie, pojawiły się bowiem nieprawdziwe informacje, jakoby Miasto utraciło zainteresowanie budową tego obiektu, a tym samym istnieje przekonanie, że to Gmina Lublin nie potrafiła się wywiązać z obietnicy realizacji inwestycji. Tego rodzaju sugestie są całkowicie bezpodstawne i godzą w renomę naszego Miasta – skomentował Tomasz Fulara, zastępca prezydenta ds. inwestycji i rozwoju.
– Pragnę jasno podkreślić, że jedyną przyczyną odstąpienia od umowy była niewykonana i nieprzekazana w terminie dokumentacja projektowa, co leżało wyłącznie po stronie Konsorcjum. Przerzucanie odpowiedzialności na Miasto wprowadza opinię publiczną w błąd i podważa zaufanie do samorządu – dodaje Fulara.
Miasto oszacowało straty wizerunkowe wynikające z rozpowszechniania nieprawdziwych informacji przez konsorcjum właśnie na 3 mln. – Wezwaliśmy projektanta do usunięcia skutków tych naruszeń i do złożenia stosownego oświadczenia we wskazanych serwisach lokalnych, w terminie 14 dni. Jeśli nasze wezwanie nie zostanie spełnione, podejmiemy kroki prawne, domagając się odszkodowania w powyższej wysokości. Nie możemy pozwolić, by dobre imię naszego miasta było podważane. Mieszkańcy, a w szczególności kibice sportu żużlowego, zasługują na rzetelną informację – kończy zastępca prezydenta.
