Dyrekcja publicznego liceum i zarazem niepublicznego gimnazjum co miesiąc dostaje podwójne pobory z publicznych środków – alarmuje nasz czytelnik. Kierownictwo I Liceum Ogólnokształcącego im. ks. A.J. Czartoryskiego w Puławach nie widzi w tym nic nadzwyczajnego
Niepubliczne Gimnazjum przy I LO w Puławach działa od sześciu lat. Kierują nim te same osoby, co publicznym liceum. Za pracę w I LO dostają wynagrodzenie z powiatu, a za pracę w gimnazjum płaci im Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i LO im. ks. A.J. Czartoryskiego. Skąd stowarzyszenie ma potrzebne środki? Co roku dostaje od miasta dotację w wysokości od 1,2 do 1,4 mln zł.
Pieniądze te pochodzą z subwencji oświatowej z Ministerstwa Edukacji Narodowej, ale o ich podziale decyduje rada stowarzyszenia. W jej skład wchodzi grupa nauczycieli obu szkół, a prezesem jest informatyk Grzegorz Paciorek.
Ich zadaniem jest ustalenie wysokości wynagrodzenia koleżanek i kolegów z grona pedagogicznego, swoich własnych poborów, a także pensji dyrekcji, czyli swoich bezpośrednich przełożonych: dyrektor I LO, Beaty Trzcińskiej-Staszczyk oraz dwójki jej zastępców: Renaty Lenart i Rafała Cieśli.
Zdaniem naszego czytelnika to nieuczciwe. – Czy pieniądze publiczne można dostawać dwa razy za pracę w tych samych godzinach i na tych samych stanowiskach? – pyta w liście do redakcji.
Dyrekcja szkoły nic niestosownego w tym nie widzi.
– Nie sądzę, żebyśmy mieli znaczący wpływ na decyzje podejmowane przez zarząd stowarzyszenia. Każdy ma przecież jakiegoś szefa. Równie dobrze mogłabym powiedzieć, że na moje decyzje, jako dyrektora I LO, ma wpływ starosta – mówi Beata Trzcińska-Staszczyk.
Najwięcej kontrowersji budzi fakt, że dyrekcja Czartorycha dostaje pobory dwa razy. Powiat puławski płaci za etaty nauczycielskie z dodatkami dyrektorskimi, a stowarzyszenie (z ministerialnej subwencji) za umowy-zlecenia w gimnazjum.
– Bywa, że pracuję po 12–14 godzin. Jeśli mamy egzamin maturalny muszę wstać o godz. 3:30 nad ranem, żeby o godz. 5 otworzyć szkołę, a do domu wracam o godz. 19. Poza tym mam dwie rady pedagogiczne, podwójne uroczystości, dwa statuty, przygotowanie dokumentacji. To naprawdę nie jest jedna praca – tłumaczy dyrektor Trzcińska-Staszczyk.
Miasto, które co kilka lat kontroluje Niepubliczne Gimnazjum, większych uwag do wydatkowania dotacji nie miało. Ostatnia taka kontrola miała miejsce dwa lata temu. O prawidłowość wydatków związanych z I LO dba powiat. Ostatnia kontrola komisji rewizyjnej rady powiatu była w 2012 r. – nie dopatrzono się poważniejszych uchybień.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, nikt tutaj prawa nie łamie. Z Karty Nauczyciela wynika, że etat to jedynie 18 godzin dydaktycznych. Pozostałe godziny powinny być przeznaczone np. na przygotowywanie się do zajęć. W praktyce nauczyciele szukają dodatkowych „godzin” w różnych szkołach. Ci z I LO znajdują je w tym samym budynku, gdzie pracują na umowach-zlecenie na rzecz gimnazjum.
Według dyrekcji szkoły, takie rozwiązanie to same plusy: nauczyciele dłużej pracują z uczniem, lepiej go poznają, mają więcej czasu na przygotowanie go np. do olimpiad, a przejście z gimnazjum do liceum to mniejszy stres.