Puławski radny Ryszard Stępień (PSPP) skrytykował sposób przygotowania uroczystości nadania honorowego obywatelstwa miasta księdzu Marianowi Malarzowi. Zdaniem radnej Bożeny Krygier (PiS) impreza była udana, a zarzuty pod adresem organizatorów są naciągane i nieuzasadnione.
Uroczystość nadania tytułu honorowego obywatela Puław organizowała rada miasta przy współpracy z Puławskim Ośrodkiem Kultury. Impreza odbyła się 13 maja w Domu Chemika. Jednym z widzów był konferansjer, aktor, miejski radny PSPP i pracownik POK, Ryszard Stępień.
Na ostatnim posiedzeniu komisji poświęconej kulturze i promocji Stępień „zbeształ” organizatorów m.in. za to, że główny bohater wydarzenia, starszy człowiek, ks. Malarz nie dostał nawet butelki z wodą. W odpowiedzi na krytykę przewodnicząca rady miasta, Bożena Krygier tłumaczyła, że nie doczekała się wystarczającej pomocy przy jej organizacji. – Z dziewczynami z biura rady zrobiłyśmy ją praktycznie we cztery – powiedziała przewodnicząca.
Te słowa z kolei podniosły ciśnienie Zbigniewowi Śliwińskiemu, dyrektorowi Domu Chemika, który wystosował w tej sprawie oficjalne pismo.
– Uważam, że jest to wyraz największego braku wdzięczności dla pracowników zarządzanej przeze mnie instytucji – napisał, podkreślając znaczny wkład pracy, jaki w przygotowanie uroczystości włożyli jego podwładni. Dyrektor POK po części przyznał rację również radnemu Stępniowi pisząc o tym, że pracownicy ośrodka reagowali na organizacyjne niedopracowania ze strony rady miasta.
– Przykładem jest opieka nad ks. Malarzem, do której miały być wyznaczone osoby. Widząc jego osamotnienie i brak opieki nad osobą poruszającą się na kulach, natychmiast został wyznaczony do tego pracownik POK (...). Nie sposób było nie zauważyć tego niedopatrzenia organizacyjnego i naszej natychmiastowej reakcji – stwierdza dyrektor Śliwiński.
Przewodnicząca rady miasta przekonuje, że nie ma żadnych pretensji do pomocy ze strony pracowników POK.
– Indywidualnie, serdecznie i szczerze im dziękowałam. Jestem im wdzięczna za pomoc, więc pismem dyrektora Śliwińskiego jestem zaskoczona. Uważam, że jest ono nietaktowne – komentuje radna. – Jest mi przykro, bo to była impreza całej rady miasta, a radny Stępień, skoro był na miejscu, sam mógł wziąć na siebie część odpowiedzialności.
Bożena Krygier tłumaczy że, słowa o tym, że imprezę "zrobiły praktycznie we cztery" były skierowane jedynie do radnych, którzy nie włączyli się w jej przygotowanie. I zapewnia, że mimo drobnych niedociągnięć, cała impreza była bardzo udana, a jej główny bohater, ks. Malarz wielokrotnie za nią dziękował. – Nie chciałabym, żeby ta awantura przysłoniła rangę i piękno tej imprezy – podsumowuje.