Sprzedający niemal wchodzą ze swoimi towarami na jezdnię – krytykuje sposób handlu przy ul. Centralnej w Puławach radny Ryszard Stępień. I przekonuje, że miasto powinno uporządkować ten temat. Problem w tym, że handlowcy stoją na działce, która nie należy do miasta.
Chodnik i pas zieleni przy ul. Centralnej to nienajlepsze miejsce do prowadzenia handlu. Przed laty urzędnikom udało się doprowadzić do likwidacji targowiska w tym miejscu czyli tzw. Manhattanu i przekonać sprzedających do przejścia ze swoimi towarami do Hali Targowej.
Żeby zniechęcić ich do sprzedaży „na ulicy” władze podniosły stawki opłaty targowej w tym miejscu do poziomu 200 złotych za jeden metr kwadratowy dziennie. To jednak nie zrobiło wrażenia na sprzedawcach, którzy podczas wizyty inkasentów przekonują, że niczego nie sprzedają, a jedynie stoją z zakupionymi towarami, odpoczywając. – Trudno im wtedy udowodnić, że nie mówią prawdy – przyznaje Andrzej Kramek, szef Wydziału Nadzoru Komunalnego i Spraw Lokalowych w puławskim magistracie.
Do obecności handlarzy puławianie zdążyli już się przyzwyczaić, a część mieszkańców chętnie kupuje u nich świeże warzywa, czy owoce. Problem w tym, że sprzedający zajmują część chodnika, wydeptują trawę, a warunki, w jakich prowadzą handel przypominają lata 90-te XX wieku. Interpelację w tej sprawie złożył radny Ryszard Stępień (Porozumienie Samorządowe Prawicy Puławskiej). – Dotyczy ona estetyzacji tego miejsca, poczynienia przez służby miejskie działań, by nie stanowiło ono pewnego rodzaju targowiska z poprzedniej epoki, bo tak to mniej więcej wygląda – napisał radny.
Z punktu widzenia administracyjnego, ta estetyzacja może być jednak dość trudna, bo ani chodnik, ani pas zieleni, ani teren za chodnikiem, nie należą do miasta. Z jednej strony jest to pas drogowy w zarządzie wojewódzkim, a z drugiej prywatna działka. W związku z tym miasto nie może postawić tam żadnych krytych wiat dla przykładu. – Jedyne, co możemy zrobić, to regulować wysokość opłaty, ale ona już teraz jest bardzo wysoka – dodaje Kramek.
Pewien pomysł ma komendant Straży Miejskiej Dariusz Karmasz. – Można byłoby wygrodzić to miejsce, postawić barierki, które fizycznie uniemożliwiłyby zajęcie terenu zielonego – proponuje szef SM. To z uwagi na stan własnościowy, byłoby już zadanie dla Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Sami handlujący przekonują, że ich działalność jest społecznie potrzebna i zbyt nieregularna, by nadawała się do zasad panujących np. w Hali Targowej. – Tu nie ma nic poważnego, tylko grzyby, owoce, warzywa. Ja dzisiaj tutaj jestem, a jutro już mnie nie ma. Poza tym w hali wszystko jest już opłacone i zarezerwowane – mówi pan Tadeusz, który na ul. Centralną przyjechał z Góry Puławskiej. – W tych blokach naprzeciwko mieszka dużo starszych osób, oni są naprawdę zadowoleni, że mogą tutaj u nas coś kupić, bo mają blisko – dodaje.
Podobnego zdania jest kobieta, która sprzedaje suszone grzyby. – Tutaj jest nam najlepiej, bo jest najwięcej ludzi, a w centrum Puław brakuje takiego miejsca – mówi.