Tydzień po usunięciu z centrum Puław pomnika „Bohaterom Wspólnych Walk”, do ratusza wpłynęła propozycja zabrania monumentu przez działającą na Ukrainie fundację. Ta chciała umieścić go na cmentarzu wojennym w Kazimierzu Dolnym.
Dokładnie w tym samym dniu, w którym ciężki sprzęt „dekomunizował”, czyli burzył pomnik „Bohaterom Wspólnych Walk o Wyzwolenie Puław”, na pomysł jego uratowania wpadły władze Fundacji Związku Polaków w Kijowie. Jej prezes, Władysław Zwaricz, zaproponował władzom Puław, że sfinansuje przenosiny kamiennych podobizn polskiego i radzieckiego żołnierza na Cmentarz Żołnierzy Armii Radzieckiej w Kazimierzu Dolnym.
Jak podkreślił, „nie każdy żołnierz radziecki był zbrodniarzem wojennym”, a „pamięć poległych należy chronić”. – Ten pomnik nie ma na celu upamiętnienia zbrodniczej doktryny politycznej, ale żołnierzy, którzy oddali swoje życie walcząc z hitlerowskim okupantem – tłumaczy Zwaricz.
Utworzone 20 marca pismo z fundacji na biurko prezydenta Janusz Grobla trafiło tydzień później, gdy po „Bolku i Lolku”, jak mieszkańcy nazywali pomnik, nie było już śladu. Ale czy wyrażenie zgody na propozycję naszych rodaków z Kijowa byłoby w ogóle możliwe? Są dwa problemy. Pierwszy natury technicznej.
– Przeniesienie konstrukcji byłoby praktycznie nierealne, bo to nie był monolit. Pomnik składał się z 14 elementów połączonymi metalowymi prętami od środka, które były dodatkowo uzbrojone żelbetem – przekonuje Wiesław Stolarski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Puławach.
Kolejny problem dotyczy uzyskania zgody od zarządcy cmentarza. Fundacja napisała w tej sprawie (dzień po rozwaleniu pomnika) do Urzędu Miasta w Kazimierzu Dolnym. – Odpisaliśmy im, żeby kierowali takie pytania do wojewody. My ze swojej strony prowadzimy tam jedynie drobne prace konserwatorskie. Nie decydujemy o tym, co może tam trafić – informuje Marzena Śliwa z wydziału gospodarki nieruchomościami kazimierskiego magistratu.
Czy pomnik przeznaczony do usunięcia z uwagi na ustawę dekomunizacyjną mógłby trafić na wskazany cmentarz?
– Cmentarze wojenne nie tworzą przestrzeni, która znajduje się poza polskim prawem. Jeśli mieliśmy pomnik, który według wiążącej opinii IPN-u propagował komunizm, to nie mógłby on stać ani w centrum Puław, ani w Kazimierzu Dolnym. Nie ma od tego wyjątku, nie licząc takich miejsc, jak Muzeum Socrealizmu w Kozłówce, gdzie tego rodzaju elementy poprzedniego ustroju występują i opatrzone są stosownym komentarzem – tłumaczy Radosław Brzózka, rzecznik wojewody.
Niestety, Muzeum Socrealizmu puławskiego pomnika prawdopodobnie również by nie przejęło. Nie wszyscy o tym wiedzą, ale żeby dany obiekt trafił do Kozłówki, musi spełniać pewne kryteria.
– To musi być sztuka, w tym przypadku sztuka socrealizmu. Staramy się uzupełniać naszą kolekcję np. wyjątkowymi obrazami znanych artystów, unikatowymi miniaturami. Pomniki mają ponadto duże gabaryty – technicznie nie mielibyśmy gdzie ich wyeksponować – mówi Anna Fic-Lazor, dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, która przyznaje, że pod koniec marca otrzymała kilka zapytań z prośbą o przyjęcie przeznaczonych do dekomunizacji tablic i pomników. – Wszystkie te prośby zostały odrzucone – przyznaje dyrektor.