Zabytkowa, 70-letnia palmiarnia z Dolnego Ogrodu w Puławach mogłaby zostać odrestaurowana i znów służyć do uprawy tropikalnych roślin. Niestety niszczejący od lat budynek ma zostać rozebrany, bo jego obecności w osadzie pałacowo-parkowej nie przewiduje aktualny plan jej rewitalizacji.
O historii palmiarni oraz zagrożeniu dotyczącym planów jej rozebrania poinformował nas Czytelnik. W liście do redakcji z żalem przypomina fakt, że unikalne w polskim klimacie tropikalne rośliny przywożone do Puław przez dekady, jak oleandry, figowce, palmy daktylowe, araukarie, czy bananowce, z powodu decyzji o wyłączeniu ogrzewania, zostały „uśmiercone”. Doszło do tego w 2005 roku, kiedy przyjęty został nowy plan rewitalizacji parku.
Plan ten nie przewidywał obecności palmiarni – popularnych obiektów, które zdobiły ten teren jeszcze za czasów Czartoryskich. Ostatnia z nich powstała tuż po II wojnie światowej, nie jest więc zabytkiem w rozumieniu konserwatorskim. Nasz Czytelnik przekonuje jednak, że warto go zachować, odrestaurować i wznowić uprawę m.in. palm. Jego zdaniem palmiarnia byłaby odwiedzana przez uczniów puławskich szkół, np. w ramach lekcji biologii. Byłaby także formą kontynuowania tradycji samego instytutu oraz działaniem zgodnym z duchem założycieli osady parkowej.
Autor listu głęboko nie zgadza się z decyzją, by palmiarnię rozebrać. Jego zdaniem ten obiekt zasługuje na przetrwanie, a koszty remontu mogłyby zostać częściowo pokryte przez lokalne firmy i osoby prywatne, które w przeszłości sygnalizowały już gotowość do tego rodzaju, nieodpłatnej pomocy. – Jednak Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa się temu sprzeciwił, zabronił jakichkolwiek rozmów, czy przyjmowania materiałów. Nawet prowadzenie sporadycznych napraw w tym budynku spotkało się z krytyką i oceną, jako działania bezsensowne – utrzymuje nasz Czytelnik.
Przyczyną takiej postawy dyrekcji jest według niego dokument z 2005 roku ustalający to, jak ma wyglądać rewitalizacja parku. Ten plan nie jest jednak wprowadzany w życie. – Nie jest realizowany od 12 lat i być może nie będzie przez następne 50. Instytut nie dysponuje obecnie nawet procentem kwoty, koniecznej do tego celu i nic nie wskazuje na to, żeby ta sytuacja miała się zmienić – przewiduje. Zamiast więc trzymania się przyjętych przed laty wytycznych, autor listu proponuje wprowadzenie w nim zmian uwzględniających fakt, że w czasach ks. Izabeli w parku działało w sumie 6 oranżerii, palmiarni i szklarni.
O komentarz w tej sprawie chcieliśmy poprosić IUNG. Niestety jak nas poinformowano, jedyną osobą, z którą moglibyśmy porozmawiać na ten temat jest dyrektor naczelny instytutu. Niestety, prof. Wiesław Oleszek do sierpnia przebywa na urlopie. Pytania o plan rozebrania palmiarni próbowaliśmy zadać więc szefowej Wydziału Administracyjno-Gospodarczego, zajmującego się m.in. opieką nad tego rodzaju budynkami.
– Nie potwierdzam, nie zaprzeczam – rzuciła kierownik Iwona Oczkowska, szybko kończąc rozmowę. Jak wspomniała, nie jest upoważniona do udzielania informacji w tym zakresie.