Paweł Bińczyk, nowy prezes PKS Puławy, złożył wczoraj do sądu wniosek o upadłość przedsiębiorstwa. Zapowiada jednocześnie, że ma plan, który może uratować firmę i zachować miejsca pracy.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
O wygaszeniu spółki zadecydowało zgromadzenie udziałowców. Przyczyną była dramatyczna sytuacja finansowa, ogromne zadłużenie i narastające zobowiązania. Swojej załodze firma jest winna 1,5 mln zł zaległych wynagrodzeń.
Od dwóch tygodni na fotelu prezesa puławskiego PKS zasiada nowy prezes, Paweł Bińczyk. Jego zadaniem jest spieniężenie majątku spółki i spłata wierzycieli. Zapewnia, że pracuje nad takim rozwiązaniem, które pozwoli uniknąć grupowych zwolnień.
– Liczę na zrozumienie ze strony władz samorządowych. Rozmawiałem już z marszałkiem, starostą i prezydentem. Być może przejmą nasze atutobusy i kierowców, co pozwoliłoby na kontynuowanie usług transportu publicznego. Zależy mi na tym, żeby koszty społeczne były jak najniższe – mówi Paweł Bińczyk.
Prezes chce znaleźć podmiot lub podmioty, które byłyby zainteresowane zakupem floty pojazdów PKS (m.in. 86 autobusów i 5 ciągników siodłowych), nieruchomości (w Rykach i Puławach) oraz zatrudnieniem 140 osób załogi. Pieniądze z takiej transakcji miałyby trafić na spłatę wierzycieli.
– W pierwszej kolejności otrzymaliby je pracownicy, którzy czekają na wypłatę zaległych wynagrodzeń – zapewnia Bińczyk.
Jeśli samorządy nie będą zainteresowane przejęciem PKS-u, firma w całości lub na części zostać sprzedana przedsiębiorcom prywatnym. – Mam już telefony w tej prawie – nie ukrywa prezes.
Na razie żaden samorząd nie potwierdził swojego zainteresowania propozycją upadającego PKS-u. Nie wiadomo, czy lokalne władze potrafiłyby tak przekształcić firmę, by stała się konkurencyjna i zaczęła przynosić zyski. Z tym zadaniem nie poradziły sobie ani jej poprzednie władze, ani będące jej właścicielem Ministerstwo Skarbu Państwa. To ostatnie już niedługo może odegrać dość ważną rolę.
– MSP ma programy pomocowe na pokrycie kosztów likwidacji państwowych firm. Te środki mogą trafić do pracowników. Ja ze swojej strony obiecuję, że w trakcie procesu likwidacji, wynagrodzenia (liczone od 10 października) będą wypłacane na bieżąco – zapewnia prezes Bińczyk.
Kiedy do pracowników trafi reszta zaległych poborów? Nie wiadomo. Bardziej szczegółowy harmonogram likwidacji firmy będzie znany w ciągu najbliższych dwóch tygodni, po tym jak zaakceptuje go minister. Tymczasem wczoraj prezes złożył do sądu wniosek o upadłość spółki PKS Puławy.