Zakład Karny we Włodawie zapewnia, że 30-letni Adrian traktowany był dobrze i na nic się nie skarżył. Próba samookaleczenia osadzonego zaskoczyła funkcjonariuszy, choć miał on już swoim koncie próby samobójcze
Pod koniec ubiegłego tygodnia do szpitala w Puławach trafił pacjent, który skarżył się na bóle brzucha i klatki piersiowej. Przyznał, że w trakcie odbywania kary w więzieniu połknął 8 żyletek (w większości połamanych). Nie wiedział o tym, że wychodzi na wolność już następnego dnia. Pytany dlaczego to zrobił, tłumaczył, że była to próba samobójcza oraz „forma buntu” przeciwko złemu traktowaniu przez wychowawczynię. – Miałaby mnie na sumieniu – mówił nam kilka dni po zdarzeniu.
O jego konflikt personelem zapytaliśmy funkcjonariuszy Zakładu Karnego we Włodawie. – Wszystkich osadzonych traktujemy zgodnie z obowiązującymi przepisami, w sposób humanitarny i praworządny – zapewnia ppor. Daniel Pręciuk, rzecznik prasowy dyrektora ZK we Włodawie. – Nie odnotowaliśmy żadnych skarg osadzonego dotyczących wychowawcy czy związanych z odbywaniem kary. Nie mieliśmy także żadnych sygnałów świadczących o tym, że może on dokonać samouszkodzenia
Rzecznik przyznaje, że w przeszłości, przebywając w innych więzieniach, Adrian dokonywał prób samobójczych oraz samookaleczeń. Zdaniem funkcjonariusza nie było to jednak związane z „negatywnymi emocjami”.
– Wydaje się, że samookoleczenie miało charakter instrumentalny. Skazany doskonale znał procedury postępowania w przypadku zaistnienia takich zdarzeń – przekonuje podporucznik.
Dla pracowników więzienia takie historie nie są czymś wyjątkowym. Tylko w tym roku we włodawskim więzieniu odnotowano 9 przypadków samouszkodzeń poprzez połknięcie ciał obcych. – Wszystkie były zachowaniami celowymi. Dokładnych motywacji nie znamy, powody mogą być różne. Często jest tak, że osadzeni robią to, by zdyskredytować funkcjonariusza. Tacy więźniowie zawsze otrzymują opiekę psychologiczną i zwracamy na nich szczególną uwagę – dodaje rzecznik.
Żeby trafić do szpitala więźniowie czasami zmyślają różne historie, także te o połknięciach. Mówią, że połknęli jakiś duży przedmiot, narzekają na bóle brzucha, ale rentgen niczego nie wykazuje. Dlatego do opowieści o połykanych w całości żyletkach pracownicy zakładów karnych podchodzą z rezerwą.
– Tak naprawdę to nigdy nie wiemy czy skazany dokonał faktycznego połknięcia żyletek czy tylko tak twierdzi – mówi ppor. Pręciuk.
Posiadanie żyletek przez więźniów jest zabronione. W ZK dopuszczone są jedynie maszynki jednorazowe.
Badający Adriana lekarz w puławskim SP ZOZ powiedział nam, że na zdjęciu rentgenowskim widać było jedynie metaliczne cienie.
– Tak naprawdę nie wiemy, gdzie dokładnie. Wymacanie ich może spowodować perforację, dlatego operacja byłaby ryzykiem, którego nie powinniśmy obecnie ponosić. Liczę na to, że pacjent te żyletki po prostu wydali, pozbywając się ich bez medycznej ingerencji – stwierdził lekarz
W czwartek pacjent opuścił szpital. Najprawdopodobniej nie ma już w sobie ciał obcych, które – tak jak przewidzieli lekarze – opuściły organizm drogą naturalną.