We wtorek ok. godz. 8:30 na os. Wólka Profecka w Puławach interweniowała straż pożarna, karetka pogotowia i policja. Powodem był pożar drewnianej przybudówki, która pełniła funkcję mieszkalną.
Niewielki budynek położony naprzeciwko bloków komunalnych był domem pana Jerzego. Na szczęście w momencie wybuchu pożaru, nie było go w środku.
– Wyszedłem do kumpla na 15 minut, spojrzałem, a tam tylko kupa dymu. Kołdrę zdążyłem tylko wyrzucić i trochę poparzyłem sobie rękę, ale to nic nie szkodzi, poszczypie trochę i przestanie – mówi mężczyzna, który przyznaje, że nie wie, co teraz się z nim stanie.
– Szkoda mi tego, bo teraz już nigdzie nie będę mieszkał – mówi poszkodowany.
Na miejscu, jego poparzeniami zajęli się strażacy. Jeszcze dzisiaj odwiedzić ma go także pracownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Puławach.
– Na pewno nie zostawimy go bez pomocy. Tymczasowo możemy umieścić go w schronisku dla osób bezdomnych. Musimy sprawdzić także jego sytuację rodzinną i prawną – mówi Maria Piastowicz, dyrektor MOPS, która nie wyklucza także pomocy w odbudowie obiektu, w którym mieszkał.
Co było przyczyną tego pożaru, na razie nie wiadomo. Właściciel przybudówki zapewnia, że niczego nie zostawił na gazie, bo nawet nie miał kuchenki, a papierosy palił tylko na zewnątrz. Jedną z możliwości branych pod uwagę jest zwarcie instalacji elektrycznej.