Po godzinach normalnych lekcji w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. KEN są nauczyciele tej szkoły prowadzą płatne zajęcia dodatkowe. Puławscy urzędnicy nie dopatrzyli się w tym żadnych nieprawidłowości.
W odpowiedzi na interpelację wiceprezydent Ewa Wójcik zaprzecza, że takie fakty miały miejsce. Odpiera też zarzut, że w firmie jest zatrudniony sam dyrektor szkoły.
Nam udało się potwierdzić, że rzeczywiście dyrektor Wiesław Sowa na płatnych lekcjach nie zarabiał. Ale tylko dlatego, że uczniowie nie chcieli zapisywać się na jego zajęcia. Bo znajdował się na liście dostępnych do wyboru nauczycieli. Zgodnie z informacją, jaką dostaliśmy od dyrektora, w firmie pracują tylko nauczyciele jego szkoły oprócz jednego, który… jest już na emeryturze.
I dlatego, zdaniem władz miasta, problemu nie ma. Wiceprezydent ponadto wspiera swoje stanowisko pismem Rady Rodziców. Ta poparła płatne lekcje w murach tej samej szkoły, do której chodzą ich dzieci.
Wiceprezydent Ewa Wójcik dodaje na koniec: "(…) uczuliłam dyrektorów szkół ponadgimnazjalnych na aspekt etyczny poruszanych przez Pana spraw, jednakże nie uważam za konieczne zabranianie dyrektorom wynajmowania szkolnych izb dla tego typu działalności gospodarczej, jeżeli zachowane zostaną wymagane prawem procedury.”
- Nie zgadzam się z tym, że nie ma problemu. Po opublikowaniu pisma Rady Rodziców dostałem telefon od rodzica, który opowiadał, że ta sytuacja miała miejsce już w latach poprzednich. Uczeń był pod presją i musiał chodzić na płatne zajęcia, a rodziców wcale nie było na to stać - mówi Tomasz Kraszewski.