Ryszard Krawczyk z Nałęczowa cudem uniknął tragedii. W jego mieszkaniu zawalił się sufit. – Dobrze, że nie było mnie akurat w tym pokoju – opowiada nasz Czytelnik.
Lokatorzy już od stycznia zgłaszali zalanie mieszkania i próbowali skłonić administratora do odśnieżenia dachu. Bez skutku. – Co prawda firma alpinistyczna pojawiła się raz czy dwa, zrzucili trochę śniegu, ale nic nie zrobili z oblodzonymi rynnami i lodem, który zgromadził się wokół kominów. A przecież zalana została także część dworcowej poczekalni. To budynek użytku publicznego, jak można było dopuścić do czegoś takiego? – nie może zrozumieć pan Ryszard i dodaje, że w dużej mierze to wina wykonawcy, bo przed remontem żadnego problemu z zalewaniem mieszkania nie było.
Tymczasem przedsiębiorstwo budowlane Uzi Parczyński z Nałęczowa, które wygrało przetarg na budowę dworca nie ma sobie nic do zarzucenia. – Wszystko zostało wykonane zgodnie ze sztuką budowlaną. Inspektor budowlany nie miał żadnych zastrzeżeń. Przyczyną jest wyłącznie oblodzenie dachu i rynien – komentuje Stanisław Parczyński, właściciel firmy. – Lokatorzy szukają teraz wytłumaczenia i rzucają bezpodstawne oskarżenia. Niemniej jednak dach na pewno będzie remontowany.
Do winy nie poczuwa się również administrator budynku. Wskazuje na ekstremalne warunki atmosferyczne i zapewnia, że śnieg był usuwany na bieżąco. – Powodem przecieków w budynku dworca są wielokrotnie większe niż w ciągu ostatnich lat opady śniegu. Odwilż w dzień i niskie temperatury w nocy sprawiły, że w rynnach zgromadził się lód, który uniemożliwił prawidłowe odwodnienie dachu – tłumaczy nam Bartosz Chabior, rzecznik prasowy PKP S.A. Oddział Gospodarowania Nieruchomościami w Lublinie. – Nauczeni tym doświadczeniem po sezonie zimowym zlecimy wykonanie systemu podgrzewania rynien i koszy, co zapobiegnie gromadzeniu się lodu w przyszłości. Lód już został usunięty. Po osuszeniu ścian powstałe szkody zostaną naprawione.