Pacjent skarży się na ciasny parking przed puławską stacją dializ. Twierdzi, że nie mieszczą się na nim nawet karetki, nie mówiąc już o autach chorych.
– Na stację dializ pacjentów wożą trzy karetki, które same nie mogą się pomieścić na tym parkingu. A przecież są jeszcze pacjenci, którzy przyjeżdżają na dializy własnym transportem i nie mają gdzie zostawić swoich samochodów – mówi Grzegorz Różycki.
Mieszkaniec Puław wielokrotnie zwracał się w tej sprawie do dyrekcji puławskiego SP ZOZ i kierownictwa prowadzącej stację firmy Frasenius. Obie instytucje odbijają piłeczkę.
– Liczba miejsc parkingowych, jak również ich lokalizacja została ściśle określona przez wydzierżawiającego, czyli SP ZOZ w Puławach – wyjaśnia w swoim piśmie do pacjenta Andrzej Drob, dyrektor regionalny firmy Frasenius Nephrocare.
– Gospodarzem tego parkingu jest firma Frasenius – odpowiada Wojciech Tarłowski, z-ca dyrektora SPZOZ ds. ekonomicznych. – To ona na własne potrzeby zaprojektowała sobie miejsca parkingowe bezpośrednio przed wejściem do stacji dializ. Czym innym jest fakt, że kierowcy karetek parkują tam, gdzie chcą i jak chcą, ale to nie są moi pracownicy. Poprosiłem już szefów firmy, żeby porozmawiali z nimi na ten temat.
– To jest skandal – uważa Grzegorz Różycki.
– Zaproponowaliśmy dwa miejsca. Jedno przy budynku administracji, drugie przed pawilonem zakaźnym. Firma te parkingi wybudowała – przyznaje dyrektor Tarłowski i przypomina, że pacjenci stacji mogą z tych parkingów korzystać, jeżeli ich samochody nie zmieszczą się na placu manewrowym przed wejściem do budynku.
Nasz Czytelnik twierdzi, że to nie rozwiązuje problemu. – Szczególnie uciążliwe jest to w przypadku osób niepełnosprawnych, które np. w czasie opadów deszczu muszą przejechać wózkiem kilkadziesiąt metrów, solidnie przy tym moknąc – argumentuje Różycki, który sam porusza się na wózku inwalidzkim.