Miasto wydaje się bezsilne w walce z dłużnikami. Jak policzył radny Paweł Maj, mieszkańcy lokali komunalnych zadłużyli się już na prawie 5 mln złotych, a za ponad 40 procent tej sumy odpowiada tylko jeden blok – przy ul. Romów 11.
O ile większość mieszkańców Puław skrupulatnie płaci czynsz, to istnieje też pewna grupa, która tego nie robi. Chodzi o lokatorów mieszkań komunalnych z ul. Wólka Profecka, Norblina i Romów.
– Kwoty ich zadłużenia sięgają już prawie 5 mln złotych. Najbardziej jaskrawym przykładem drenowania naszych kieszeni jest blok socjalny przy ul. Romów 11, który jest niemal w całości zamieszkiwany przez społeczność romską. Jego zadłużenie wobec spółki „Nieruchomości Puławskie” i OPEC wynosi ponad 2 mln złotych i od lat nieprzerwanie rośnie – informuje radny.
Według danych, które uzyskał radny, średnie zadłużenie lokalu socjalnego w tym budynku wynosi już ponad 26 tys. złotych, a zadłużone są tam niemal wszystkie mieszkania.
– To grubo ponad dwukrotnie więcej, niż średnia ze wszystkich pozostałych ośmiu bloków socjalnych – wylicza samorządowiec, który przypomina, że dzieje się tak mimo bardzo niskiego czynszu obowiązującego w tych lokalach (1,37 zł za metr kw.).
W praktyce oznacza to, że rodzina mieszkająca w lokalu o powierzchni 40 mkw. miesięcznie ma do zapłacenia czynsz w wysokości jedynie 55 złotych. Jeśli dodamy do tej kwoty kolejne 50 złotych dla OPEC, taka miesięczna opłata wyniesie więc około 100 złotych.
– To jest grupa ludzi, która w ten sposób wykorzystuje nas wszystkich, więc my zamiast fundować programy oddłużeniowe, powinniśmy dać im wędkę a nie rybę. W innych województwach dłużnicy sprzątają i odśnieżają miasto. Rozwiązaniem może być także spłacanie ich długów wobec miasta automatycznie z zasiłków wypłacanych przez MOPS w Puławach – proponuje radny Maj, który zachęca do dyskusji na ten temat.
– Należy szukać dialogu i współpracy, także z innymi samorządami. Czas przerwać niemoc i bezsilność, za którą wszyscy płacimy – apeluje w swojej interpelacji do prezydenta miasta, sugerując nawet zwrócenie się do władz państwowych o zmianę zapisów prawa, jakie stoją na drodze do wprowadzenia skutecznych metod egzekucji długów.
Czekając na nowe prawo
Jak się okazuje, samorządy od lat apelują do najwyższych władz o nowelizację ustaw dotyczących lokatorów, ale bez skutku.
– Zawsze, gdy już jest bardzo blisko uchwalenia korzystnych zmian, ustawy nagle znikają. Gminy wyraźnie przegrywają z lokatorskim lobby, a szkoda, bo jest wiele dobrych pomysłów – mówi Adam Giza z Wydziału Nadzoru Komunalnego i Spraw Lokalowych w puławskim magistracie, który wymienia np. możliwość okresowego sprawdzania dochodów osób zamieszkujących w gminnych lokalach. – Wtedy możliwa byłaby weryfikacja ich prawa do lokalu oraz rotacja wśród rodzin zamieszkujących takie zasoby – tłumaczy urzędnik. Jego zdaniem eksmisja osób zadłużonych jest w większości przypadków w praktyce niemożliwa.
– Sądy w 99 procentach przypadków przyznają dłużnikom prawo do lokalu socjalnego, co w kontekście przykładowo zadłużonej rodziny wielodzietnej oznaczałoby konieczność udostępnienia jej jeszcze większego mieszkania – tłumaczy.
Urzędnik sceptycznie podchodzi także do pomysłu odpracowywania zadłużenia. – Tego typu rozwiązania właściwie nigdzie się nie sprawdziły, bo zainteresowanie nimi było znikome. Nie możemy przecież nikogo zmusić do pracy – podkreśla.
Prawo nie pozwala również na konfiskatę na poczet spłaty długów zasiłku stałego. Jedynie w przypadku „500+” istnieje możliwość zmiany go na pomoc rzeczową, której część mogłaby polegać ma udostępnieniu lokalu socjalnego. Prace nad takim rozwiązaniem trwają. Ponadto swoistą „marchewką” dla lokatorów zachęcającą do regularnych opłat, jest szansa na wyprowadzenie się w przyszłości z bloków przy ul. Romów, czy Wólki. Jeśli w przyszłości nowe zasoby otwarte zostaną bliżej centrum miasta, pierwszeństwo w kolejce do nich mają mieć rodziny niezadłużone.