Państwo Noworolnik z Łysej Góry w gm. Baranów stracili część swojej ziemi, która została przejęta przez Skarb Państwa. – To jest działanie bezprawne – mówią mieszkańcy, domagając się zwrotu gruntów. Zdaniem urzędników procedura wywłaszczająca odbyła się zgodnie z prawem.
O tym, że samorząd nie może od tak sobie wydzielić kawałka nieruchomości i go znacjonalizować przekonani są mieszkańcy Łysej Góry. – Nigdy nie wyrażaliśmy zgody na takie działania. Nikt nie przedstawił nam żadnej decyzji, podstawy prawnej, więc nawet nie mamy się od czego odwołać – tłumaczy Dionizy Noworolnik, który od lat próbuje uzyskać dokumenty uzasadniające podział swojej ziemi, a następnie zmianę jej właściciela.
– Ja uważam, że to jest jakaś urzędnicza samowola albo pomyłka. Mamy z żoną akt własności, księgę wieczystą, a przypadkiem dowiedzieliśmy się, że to już nie jest nasze i nikt nie chce nam pomóc – dodaje.
Co na to wszystko gmina? Robet Litwinek, sekretarz gminy Baranów jest przekonany, że samorząd przepisów nie złamał. – Po pierwsze nasza gmina nie przejęła jeszcze tej nieruchomości. Chcemy to zrobić, bo mieszkańcy, także Łysej Góry, a także Śniadówki chcą korzystać z tej drogi, proszą o to, żebyśmy poprawili jej nawierzchnię. Na razie właścicielem tego gruntu jest Skarb Państwa, którego przedstawicielem jest starosta – tłumaczy sekretarz, odsyłając nas do władz powiatu.
– Działkę wydzielił geodeta działając na zlecenie wójta gminy Baranów, żeby zająć ją pod drogę publiczną. O odłączenie 8 arowej działki z księgi wieczystej państwa Noworolnik i dołączenie jej do księgi prowadzonej dla Skarbu Państwa wystąpił następnie starosta puławski. Podstawą tego działania było zaświadczenie wójta z lutego 2015 roku potwierdzające, że działka o której mowa, stanowiła grunt oddany i zajęty pod drogę publiczną wybudowaną przed październikiem 1985 roku z udziałem czynu społecznego – tłumaczy Sylwester Grzechnik, kierownik Wydziału Zarządzania Nieruchomościami Starostwa Powiatowego w Puławach.
Według urzędników, działanie starosty w tej sytuacji jest jedynie „spełnieniem dyspozycji ustawowej”. – Całkowitą odpowiedzialność za treść zaświadczenia, na mocy którego państwo może przejąć grunty leży po stronie organu, który je wydał. Starosta nie posiada informacji o tym, na podstawie jakich dowodów wójt dokonał ustalenia, że działki wymienione w tym dokumencie stanowiły grunt oddany i zajęty pod drogę przed październikiem 1985 – mówi Sylwester Grzechnik.
Czy wójt, wydając zaświadczenie, posiadał stosowne dokumenty? – Na pewno jesteśmy w posiadaniu takich dokumentów. O tym, co to dokładnie jest, w tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, ale przypominam, że tę historię sprawdzała już policja, prokuratura, a nawet ministerstwo. Nikt nie znalazł znamion czynu zabronionego. Działaliśmy w zgodzie z prawem – zapewnia Robert Litwinek.
Co ciekawe, zdaniem sekretarza gminy, to nie wójt zainicjował podział działki, jak sugerują pracownicy starostwa, a właśnie władze powiatu. – My tej nieruchomości nie podzieliliśmy. To się stało w wyniku modernizacji gruntów prowadzonych przez powiat. Informacje, jakoby geodeta działał na zlecenie wójta naszej gminy są delikatnie mówiąc, mało precyzyjne – odbija piłeczkę sekretarz, zapewniając, że UG Baranów jest otwarty dla swoich mieszkańców i chętny do wyjaśnienia wszelkich wątpliwości.
Rodzina z Łysej Góry ma już dość chodzenia po urzędach. Stanisław Noworolnik jest przekonany, że grunty powinny należeć do niego i żony. – Prawo jest po naszej stronie. Rozważam wprowadzenie opłat za bezumowne korzystanie z tego gruntu – zapowiada.