Pani Krystyna zapłaciła weterynarzowi za uśpienie i utylizację swojego psa. Po kilku dniach martwe zwierzę zobaczyła leżące przy drodze. Policja ustala kto je tam wyrzucił.
– Mój pies Pirat miał już 18 lat, był schorowany, postanowiłam zabrać go do weterynarza i uśpić – opowiada pani Krystyna.
Poszła do jednej z przychodni weterynaryjnych w Puławach. Po zastrzyku lekarz zapytał właścicielkę, czy chce psa od razu zostawić do utylizacji. W sumie koszt wizyty wyniósł ponad 170 zł, z czego utylizacja kosztowała ok. 90 zł (stawka według mieszkanki Puław miała wynosić ok. 8 zł za kilogram).
Pani Krystyna myślała, że to koniec sprawy, tymczasem dwa dni później zwłoki jej psa znaleziono leżące przy drodze. – Dowiedziałam się o tym dzięki koleżance córki, która jechała tamtędy do pracy.
Pies leżał za dworcem kolejowym obok lasu przy drodze prowadzącej do wsi Młynki. Wyglądał tak jakby ktoś go tam po prostu wyrzucił z samochodu. – Tu nie chodzi o pieniądze, ale przecież teraz nie wiadomo, czy to jedyny taki przypadek, czy może było więcej takich psów?
Podczas pierwszej rozmowy z nami weterynarz, który usypiał psa twierdził, że nie zna sprawy. – Nie pamiętam wszystkich uśpionych psów – mówił. W kolejnej rozmowie już wiedział, o którego psa chodzi. Wersja lekarza różni się jednak od opisu właścicielki. Według niego za utylizację nie płaciło się od kilograma, choć pani Krystyna zapewnia, że on sam ważył jego zwłoki. – Problem w tym, że nie dostałam na to żadnego pokwitowania – mówi kobieta.
O to co mogło stać się z psem pani Krystyny zapytaliśmy również w firmie zajmującej się utylizacją martwych zwierząt. W rozmowie z nami pracownik potwierdził, że lekarz rzeczywiście po kilku dniach od wizyty pani Krystyny przywiózł psa do utylizacji. – Z krótkiego, pobieżnego opisu sporządzonego przy odbiorze zwierzęcia, wynika, że był to brązowo-szary kundel ważący ok. 6 kilogramów – usłyszeliśmy.
Kłopot w tym, że pupil pani Krystyny ważył według właścicielki ok. 12 kg. – Nie powiedziałabym też, że jest brązowo-szary, tylko po prostu szary – mówi kobieta.
– Ktoś tutaj ewidentnie popełnił błąd i powinien za to odpowiedzieć – kwituje mieszkanka Puław.
O wszystkim powiadomiła policję, która teraz ustala kto zawinił. – Właścicielka psa zeznała, że po uśpieniu weterynarz zobowiązał się zutylizować zwłoki psa, zapłaciła za to ok. 90 zł.
Następnie pies został rozpoznany obok drogi prowadzącej do Końskowoli. Policjanci pojechali na miejsce zdarzenia. Pies, który leżał przy drodze został oddany do utylizacji – wyjaśnia Anna Kamola z biura prasowego KWP w Lublinie.