Klementowice: Łabędzie są uwięzione w stawie, z którego właściciel spuścił wodę – alarmują mieszkańcy. Młode prawdopodobnie nie potrafią jeszcze latać.
Miejsce, w którym jeszcze wczoraj znajdowały się ptaki jest tuż przy drodze. – Żal nam tych łabędzi. W ubiegłym tygodniu właściciel stawu spuścił wodę, zresztą nie pierwszy raz. Na suchym dnie było dużo śniętych ryb i ta rodzina łabędzi – dwa dorosłe i siedem młodych – opowiada jeden z mieszkańców.
– Tutaj, co roku osiedlają się te ptaki i mają dość liczne potomstwo. Dziś już brakuje jednego dorosłego i jednego młodego – dodaje kolejna z osób.
– Boimy się, że mogą paść ofiarą psów albo lisów – przypuszcza kolejny z mieszkańców. – Nie rozumiem, jaki jest cel spuszczania wody. Miejsce jest dzikie, niezagospodarowane. Gdyby spadło trochę deszczu to jest szansa, że woda by trochę napłynęła.
Staw należy do prywatnego właściciela. – On tutaj nie mieszka, rzadko przyjeżdża – tłumaczy Stanisław Wójcicki, wójt Kurowa.
– Jeśli łabędzie są mimo, że nie ma wody to jest duże prawdopodobieństwo, że młode są jeszcze nie lotne – podejrzewa Marcin Urban z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego.
– Trudno je będzie zabrać, tak by nie zrobić krzywdy. One też mogą być agresywne. A jak młode dadzą się złapać w siatkę, to dorosłe mogą odlecą. Może pomogą coś osoby z Lubelskiej Straży Ochrony Zwierząt – podpowiada.
– Nigdy nie przenosiliśmy łabędzi w inne miejsce. Mieliśmy ranne, albo chore ptaki. Trzeba znaleźć miejsce, gdzie będzie można je wypuścić i transport, żeby w sposób humanitarny przewieźć. Na pewno będzie potrzebna pomoc ornitologa – komentuje Aleksandra Lipianin-Białogorzywy z LSOZ.
– We czwartek spróbujemy skontaktować się w tej sprawie z ornitologiem – obiecuje wójt Kurowa.
Do sprawy wrócimy.