Niski stan wody w porcie spowodował, że cumujące tam łódki mają trudności z wypłynięciem. Problemem jest także zakwitanie stojącej wody, która robi się coraz bardziej zielona od glonów
Woda w puławskiej przystani zaczyna przypominać kolorem leśną sadzawkę. Za jej zieloną barwę odpowiadają prawdopodobnie sinice, glony oraz tzw. fitoplankton. Osady zatrzymują naturalne procesy natleniania, co w konsekwencji prowadzi do zanieczyszczenia i wydzielania nieprzyjemnego zapachu.
– To jest spowodowane niskim stanem Wisły oraz braku przepływowości portu. Gdyby woda opływała marinę, problemu prawdopodobnie by nie było. Niestety nie otrzymaliśmy na to zgody od RZGW. Mogę natomiast zapewnić, że marina została wykonana zgodnie z projektem – informuje Krzysztof Szczepański, szef Wydziału Inwestycji w puławskim ratuszu.
O tym, że należy coś zrobić przekonuje radny Paweł Maj. – Nie po to miasto wybudowało marinę, żeby mieć teraz w tym miejscu bagno. Uważam, że należy pogłębić dno, wtedy spadnie temperatura wody, co ułatwi pozbycie się glonów – proponuje samorządowiec.
Niestety, nie jest to takie proste. – Pod warstwą piasku znajdują się skały. Żeby pogłębić port, należałoby więc te skały skruszyć, co byłoby trudne i kosztowne – przyznaje Szczepański.
Na razie pogłębiany jest kanał portowy na Wiśle. Wykonuje to puławskie RZGW, ale ich prace na razie toczą się na rzece, a następnie obejmą wejście do portu (po drugiej stronie przystani jachtowej). Według pracowników regionalnego zarządu, dzięki temu marina zostanie odblokowana. Czy znikną wtedy także glony? Na razie nic na to nie wskazuje.
– Czekamy na wiatr, który wypchnie te pyły oraz inne zanieczyszczenia z mariny. Sami również staramy się regularnie wybierać je ręcznie. Kosztuje nas to masę roboty, bo stale to wyjmujemy – mówi Antoni Rękas, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Puławach, który zapewnia, że woda, wbrew kolorowi, nie kwitnie. – To są pyły wpychane do nas przez kanał – przekonuje. Dyrektor przyznaje, że rozwiązaniem byłby przekop przez wał do Wisły (wtedy woda naturalnym biegiem opływałaby port). – Technicznie wszystko jest możliwe, ale nikt nam na to nie pozwoli – podsumowuje.