

Nowy system naliczania opłat za odpady komunalne w Lublinie wywołał dyskusję wśród mieszkańców. Jedni skarżą się na wysokie podwyżki i brak związku między zużyciem wody a ilością produkowanych śmieci. Są też i tacy, którzy zapłacą mniej.

Od 1 sierpnia w Lublinie obowiązuje nowy sposób naliczania opłat za śmieci w blokach. Zgodnie z uchwałą przyjętą przez Radę Miasta stawka za odpady została powiązana z ilością zużywanej wody. W wielu gospodarstwach domowych oznacza to podwyżki sięgające kilkudziesięciu procent. W rozmowach z mieszkańcami pojawia się wspólny wątek: brak logiki i sprawiedliwości w nowym systemie.
– To jest kompletny absurd. Ja płacę za wodę tyle, ile zużywam, nie protestuję. Dlaczego jednak mam jeszcze płacić za śmieci, których fizycznie nie jestem w stanie wytworzyć – pyta się pani Anna, członkini jednej z lubelskich spółdzielni mieszkaniowych.
Wskazuje przy tym, że nowe stawki najbardziej uderzają w osoby, które uczciwie płacą rachunki i dbają o środowisko. - Zużywamy wodę, bo się myjemy, gotujemy, pierzemy. Ale śmieci produkujemy bardzo mało. Teraz za odpady zapłacimy prawie 200 zł miesięcznie. Przed zmianą było o połowę mniej – dodaje.
Konkretniej, jak podaje płaciła blisko 75 zł, teraz ta kwota ma wynieść 183 zł.
Z kolei inna mieszkanka SM Czechów podaje kwotę 36 zł przed zmianą systemu i 92 zł po zmianie. W SM Centrum inny mieszkaniec za dwie osoby płacił 72 zł. Teraz jego rachunek wyniesie 184,27 zł.
Są też tacy, którzy zapłacą mniej. Pan Mariusz mieszka samotnie w starszej dzielnicy Lublina. – Miesięcznie zużywam ok. 1,5 metra sześciennego wody. Po prostu oszczędzam wodę, bo wszędzie trąbią, że jej zabraknie. Zastanawiałem się, czy w nowym systemie za wywóz śmieci zapłacę stawkę w oparciu o średnie zużycie 3 m. sześciennych, czy też rachunki będą mniejsze – zastanawia się pan Mariusz.
– Wysokość opłaty uzależniona jest od zużycia wody w danej nieruchomości i w związku z tym nie wszyscy mieszkańcy będą mieli podwyższoną opłatę za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Ci, którzy racjonalnie gospodarują wodą i zużywają mniej niż statystyczny mieszaniec, tj. 3 m. sześcienne na osobę, będą mieli obniżoną opłatę – tłumaczy Monika Głazik z biura prasowego Ratusza. Miesięczny rachunek pana Mariusza za odbiór śmieci będzie wynosić ok. 20 złotych.
– Trzeba zacząć oszczędzać wodę – prysznic nie wanna, perlatory na kranach, podlewanie deszczówką w domkach i wiele innych patentów – dodaje pan Mariusz.
Zasada, że „kto zużywa więcej wody, ten płaci więcej za śmieci”, budzi też obawy dotyczące skutków społecznych. – Ludzie będą oszczędzać na higienie. Już słyszałam, że niektórzy myślą, żeby chodzić do przychodni lub urzędu do toalety. To jest niebezpieczne – ostrzega mieszkanka bloku.
Mieszkańcy zarzucają też urzędnikom brak konsultacji społecznych. Uchwała pojawiła się na komisji dzień przed grudniową sesją Rady Miasta. Później trzeba było ją poprawiać. - To było robione na szybko, bez przemyślenia. Takie decyzje nie powinny zapadać z dnia na dzień. To uderza w zwykłych ludzi – komentuje mieszkanka bloku zarządzanego przez spółdzielnię.
Miasto tłumaczy, że zgodnie z przepisami nie było obowiązku konsultacji społecznych. Jak podkreśla Biuro Prasowe Ratusza, przed przyjęciem uchwały w maju, odbywały się spotkania robocze ze spółdzielniami i wspólnotami mieszkaniowymi. Ich celem było wypracowanie rozwiązań możliwych do wdrożenia technicznie i organizacyjnie oraz jak najmniej uciążliwych dla mieszkańców.
W ocenie mieszkańców zużycie wody nie jest wiarygodnym miernikiem ilości wytwarzanych odpadów. – Ktoś może zużywać dużo wody, bo często się myje albo gotuje w domu, ale wytwarza mniej śmieci, bo nie kupuje gotowców w plastiku. Inna osoba zużyje mało wody, a śmieci będzie miała pełny kontener – skarżą się mieszkańcy. – Brakuje tu jakiejkolwiek miarodajności – podkreślają.
Pojawiają się też głosy, że nowy system promuje unikanie opomiarowania. – Moja sąsiadka nie ma wodomierza i zapłaciła o 7 zł więcej. Ja mam wodomierz i zapłacę dwa razy więcej niż wcześniej. To jakaś kpina – mówi pani Anna.
Na koniec padają też zarzuty innej natury. – To nie jest sposób na uszczelnianie systemu. W spółdzielni da się wykryć nieprawidłowości inaczej – zgłoszeniem sąsiedzkim, kontrolą, rozmową. A to, co teraz zrobiono, to tylko sposób na wyciągnięcie większych pieniędzy z kieszeni mieszkańców – komentuje pani Anna.
Poza grupą niezadowolonych są też tacy, dla których nowy system przyniesie mniejsze opłaty.
Miasto tłumaczy
Zapytaliśmy o tę sytuację Urząd Miasta. Czy takie podwyżki były przewidziane przez urzędników? Oto co na swoją obronę odpowiada miasto.
– Zmiana ta wynikała z potrzeby zwiększenia szczelności systemu oraz objęcia opłatami wszystkich faktycznie zamieszkujących daną nieruchomość – przypomina Monika Głazik z biura prasowego Ratusza.
Nowy system zakłada, że wysokość opłaty jest uzależniona od ilości zużytej wody – przyjmuje się średnio, że jedna osoba zużywa około 3 m3 miesięcznie. Opłaty są ustalane na podstawie półrocznego zużycia wody, a ich wysokość może ulegać zmianie w zależności od zużycia w kolejnych okresach rozliczeniowych.
– Wprowadzenie nowej metody może skutkować wzrostem opłat w niektórych gospodarstwach domowych, przede wszystkim w tych, w których wcześniej nie deklarowano wszystkich mieszkańców. Niemniej jednak system ten zapewnia większą sprawiedliwość, ponieważ eliminuje sytuacje, w których część osób korzystała z usług systemu odpadowego, nie partycypując w kosztach jego utrzymania. Wysokość opłaty uzależniona jest od zużycia wody w danej nieruchomości i w związku z tym nie wszyscy mieszkańcy będą mieli podwyższoną opłatę za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Ci, którzy racjonalnie gospodarują wodą i zużywają mniej niż statystyczny mieszkaniec tj. 3 m3 na osobę, będą mieli obniżoną opłatę – zapewnia Głazik.
Miasto odpiera też zarzut o brak sprawiedliwości. – Żadna z ustawowych metod ustalania opłaty nie odnosi się wprost do rzeczywistej ilości wytwarzanych odpadów. Wszystkie metody mają charakter pośredni. Przyjmuje się jednak, że liczba mieszkańców przekłada się zarówno na zużycie wody, jak i na ilość generowanych odpadów – zaznacza Głazik. – System oparty na zużyciu wody pozwala ograniczyć zjawisko nieuczciwego unikania opłat – osoby, które dotąd nie były ujęte w deklaracjach, a faktycznie mieszkały w lokalach i generowały odpady, teraz zostaną objęte systemem.
Czy były inne możliwości?
Miasto odpowiada też na zarzuty o brak powiązania i miarodajności.
Jak zapewniają urzędnicy, przed wyborem metody analizowano wszystkie ustawowo dopuszczalne warianty: powiązanie opłaty z liczbą mieszkańców, powierzchnią lokalu lub zużyciem wody. Ostatecznie wybrano metodę „od wody”, jako najbardziej szczelną i – według miasta – najłatwiejszą do kontroli. – Jej zaletą jest brak konieczności weryfikowania liczby zamieszkujących osób – co było trudne w przypadku deklaracji składanych przez mieszkańców, a zarządcy nieruchomości nie mają narzędzi prawnych, by te informacje sprawdzać – tłumaczy przedstawicielka urzędu. Dodaje, że ten model funkcjonuje także w innych miastach, m.in. Zamościu, Świdniku, Białej Podlaskiej, Olsztynie, Częstochowie i Łodzi.
Co dalej?
Miasto przyznaje, że nie zna jeszcze wysokości wpływu za miesiąc sierpień należności za odpady komunalne, bo zarządcy mają czas na złożenie deklaracji do 10 września, a opłata za sierpień powinna zostać wniesiona do 15 września. Dane zbiorcze będą znane dopiero po tym terminie. – Gmina odpowiada za organizację systemu, natomiast to na spółdzielniach i wspólnotach ciąży obowiązek wyliczania i pobierania opłat – przypomina Monika Głazik.
Na razie nie ma planów wprowadzenia systemu mieszanego, progów maksymalnych czy zróżnicowania opłat względem liczby osób w gospodarstwie. Jak wyjaśnia urząd, obecne przepisy na to nie pozwalają. – Rada Miasta może uchwalić tylko jedną metodę i jedną stawkę w zależności od rodzaju zabudowy. System „od wody” już zawiera w sobie mechanizm proporcjonalnego obciążenia – tłumaczy Głazik. – Gospodarstwa domowe zużywające mniej wody zapłacą mniej, co w praktyce często odpowiada mniejszej liczbie mieszkańców w danym gospodarstwie – dodaje. Miasto również zaznacza, że tylko w przypadku zastosowania metody od zużycia wody istnieje limit, w związku z którym maksymalna opłata dla gospodarstwa domowego obecnie nie może przekroczyć 247,03 zł.
W przyszłości podobny sposób naliczania opłat może objąć również domy jednorodzinne. – Zmiana ta wymaga jednak wcześniejszego przygotowania technicznego – w szczególności umożliwienia oddzielnego opomiarowania tzw. wody bezpowrotnie zużytej, służącej do innych celów niż socjalno-bytowe (np. do podlewania ogródka – przyp. red.) – zaznacza urząd.
Nowy system opłat za odpady w Lublinie – najważniejsze zasady
Stawka: 13,20 zł za każdy 1 m szc. zużytej wody miesięcznie
Podstawa wyliczenia: średnie zużycie wody z ostatnich 6 miesięcy
Deklaracje składają zarządcy budynków (spółdzielnie/wspólnoty):
- do 10 września 2025 r. (za I półrocze)
- do 10 marca 2026 r. (za II półrocze)
W przypadku braku wodomierza lub sytuacji wyjątkowych: opłata ryczałtowa – 39,60 zł miesięcznie za osobę (czyli 3 m³ × 13,20 zł)
Zabudowa jednorodzinna: nadal 42 zł od osoby miesięcznie
Zniżki:
- 6 zł dla osób kompostujących bioodpady (w domach jednorodzinnych)
- 20 proc. zniżki dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny
Limit maksymalnej opłaty: 247,03 zł miesięcznie za gospodarstwo domowe
