Nie milkną echa zakończenia negocjacji offsetowych z Airbus Helicopters. Do gry wróciły zakłady w Mielcu i Świdniku, ale wypadły z niej zakłady w Dęblinie. W miejscowej filii Wojskowych Zakładów Lotniczych miało być ulokowane centrum obsługi silników do Caracali
Rządowej podróży po polskich zakładach lotniczych ciąg dalszy. Po poniedziałkowej wizycie w Mielcu i Świdniku wczoraj premier Beata Szydło odwiedziła Wojskowe Zakłady Lotnicze w Łodzi. – Powstanie tu centrum serwisowe dla wszystkich helikopterów, które dostarczy Mielec – obiecał Antoni Macierewicz, szef MON.
Ale Dęblin, gdzie mieści się filia łódzkich zakładów, powodów do radości nie ma. W dęblińskiej filii francuski koncern planował ulokować centrum obsługi silników do Caracali.
We wczorajszym liście otwartym Airbus Helicopters do polskiego rządu czytamy m.in. że francuski koncern „zgodził się na utworzenie wraz z WZL-1 jedynego w Polsce państwowego zakładu produkcji śmigłowców, w którym Polska posiadałaby 90 proc. udziałów. Francuzi przekonują, że sam program Airbus Helicopters miał bezpośrednio wygenerować 1250 miejsc pracy w Łodzi, Radomiu i Dęblinie. A docelowo „ambicją Airbus Group było stworzenie w Polsce 6000 miejsc pracy”.
Burmistrz Dęblina nie ukrywa, że bardzo liczyła na tę inwestycję. – Z rozterką przyjęłam decyzję o zakończeniu rozmów offsetowych z Airbus Helicopters w dęblińskiej „wuzetelce” – mówi Beata Siedlecka, burmistrz Dęblina. – Mam nadzieję, że ta decyzja nie przekreśla perspektywy rozwoju dęblińskiej filii oraz nie wpłynie negatywnie na poziom zatrudnienia w tym zakładzie.
Według burmistrz, kontrakt na Caracale był wielką szansą na skok technologiczny fabryki w Dęblinie.
– Być może taką szansą będą nowe samoloty szkoleniowe polskiej armii? – zastanawia się Siedlecka. Chodzi o obsługę techniczną ośmiu włoskich maszyn M-346 Master. Pierwszy egzemplarz ma przylecieć do Dęblina już pod koniec listopada.
– WZL 1 nadal będą realizowały bieżące zobowiązania wobec Ministerstwa Obrony Narodowej w zakresie utrzymania śmigłowców eksploatowanych przez Siły Zbrojne RP – uspokaja Marcin Nocuń, prezes zarządu WZL Nr 1 w Łodzi.
Przypomnijmy, że wiosną 2015 r. Ministerstwo Obrony Narodowej do prób i negocjacji offsetowych zaprosiło Airbus Helicopters z maszyną H225M Caracal. W przetargu przepadł AW-149 z Świdnika oraz Black Hawk z Mielca. Kontrakt był wart 13 miliardów zł. 4 października rozmowy zostały jednak zerwane. Jako główną przyczynę rząd podaje brak porozumienia w trakcie negocjacji offsetowych. Szczegółów jednak nie zdradza. Francuzi już zapowiadają, że będą domagać się od polskiego rządu odszkodowania. Polski rząd również nie wyklucza możliwości dochodzenia roszczeń od Airbus Helicopters.