Policjanci bili zatrzymanego, a ich kolega się przyglądał. To ustalenia śledczych, którzy badali sprawę znęcania się nad zatrzymanym w komendzie w Rykach. Zamieszani w sprawę mundurowi odeszli ze służby przed zakończeniem postępowania dyscyplinarnego.
– Prowadziliśmy wobec nich dochodzenie, ale w grudniu i lutym sami zwolnili się ze służby – wyjaśnia Andrzej Fijołek z zespołu prasowego lubelskiej policji. – Wobec tej sytuacji postępowanie nie mogło być dalej prowadzone i musieliśmy je zakończyć.
Jak ustaliliśmy, dotyczyło ono trzech mundurowych, w tym byłego zastępcy komendanta w Rykach. O sprawie pisaliśmy wczoraj, dziś poznaliśmy szczegóły: mundurowi uniknęli konsekwencji służbowych, ale dwaj z nich usłyszeli prokuratorskie zarzuty. Najpoważniejsze dotyczą Pawła B.
– Przekroczył on swoje uprawnienia. W trakcie czynności służbowych znęcał się fizycznie i psychicznie nad zatrzymanym 70-latkiem – wyjaśnia Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Paweł B. kierował wobec zatrzymanego słowa wulgarne, groził pozbawieniem życia i bił w głowę otwartą dłonią.
Dla 70-letniego pana Zygmunta zakończyło się to siniakami i otarciami. Prokuratorskie zarzuty w sprawie usłyszał również kolega Pawła B. – Zenon W.
– Dopuścił do popełnienia przestępstwa przez innych funkcjonariuszy, chociaż był zobowiązany do ochrony zdrowia i życia zatrzymanego – mówi prokurator Kępka.
Śledczy dodają, że sprawa ma charakter rozwojowy i można się spodziewać kolejnych zarzutów wobec mundurowych. Do tej pory zarówno Paweł B., jak i Zenon W. nie przyznali się do winy. Obaj odmówili składania wyjaśnień.
Skandal w komendzie w Rykach opisaliśmy w sierpniu ubiegłego roku. Tamtejsi policjanci zatrzymali wówczas 70-latka, podejrzanego o okradanie nagrobków na miejscowym cmentarzu. Pan Zygmunt miał również zdewastować grób policjanta z Ryk. 70-latek jest dobrze znany miejscowym służbom. Od 1966 do 2005 r. niemal nieprzerwanie był w więzieniu. Odsiadywał kolejne wyroki, przede wszystkim za kradzieże.
Godzinę po tym, jak mężczyzna trafił do policyjnej celi, w komendzie w Rykach pojawiła się grupa z biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Byli to eksperci działający w ramach Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. Przez niezapowiedziane wizytacje sprawdzają m.in., jak traktuje się zatrzymanych.
Ówczesny zastępca komendanta powiedział im, że akurat mają jednego zatrzymanego. Ze względu na to, co zrobił, „nie zasługuje on jednak na miano człowieka”.
– Policjanci uważali, że pan Zygmunt zbezcześcił grób ich kolegi – relacjonowała wówczas Anna Kabulska z biura RPO.
Przedstawiciele KMPT porozmawiali z 70-latkiem na osobności. Mężczyzna miał na twarzy siniaki. Powiedział, że został pobity w komendzie. Stwierdził, że zrobili to policjanci podczas przesłuchania. Po rozmowie 70-latek został przewieziony na badania do szpitala w Puławach.
– Lekarz stwierdził jedynie tkliwość w okolicy żuchwy – wyjaśniał ówczesny rzecznik komendy w Rykach.
Po wizycie przedstawicieli RPO komendant wojewódzki wysłał do Ryk zespół kontrolny. Nie dopatrzył się on żadnych nieprawidłowości. W sprawie wszczęto jednak wewnętrzne postępowanie oraz prokuratorskie śledztwo. Dwaj byli policjanci, którym postawiono zarzuty, muszą się liczyć z karą do 5 lat więzienia.