Krzysztof G. pracownik referatu finansowego Urzędu Miejskiego w Rykach ostatniego poniedziałku nie będzie mógł zaliczyć do udanych. Nie udało mu się ukryć faktu, że do pracy przyszedł kompletnie pijany. Prosto z ratusza trafił na komendę policji. Z pracy sam zrezygnował.
Urzędnik, o którym mowa, już raz stracił pracę w urzędzie, po tym, jak wplątał się w konflikt z poprzednim burmistrzem Ryk Jerzym Gąską. Po ostatnim wyborach samorzadowych nowy burmistrz Jarosław Żaczek przywrócił go do pracy. Niedługo cieszył się jednak posadą. W ostatni poniedziałek ktoś wyczuł od niego alkohol i zawiadomił policję. Funkcjonariusze przyjechali na miejsce z alkomatem. Okazało się, że Krzysztof G. miał ponad promil alkoholu w organizmie.
– To wykroczenie z art. 70, mówiącego o pełnieniu obowiązków służbowych pod wpływem alkoholu, za co grozi areszt lub grzywna do 5 tysięcy złotych. Ten pan został zabrany na komendę w celu dokończenia czynności i zwolniony do domu. Teraz może oczekiwać na przesłuchanie. O wysokości kary, jaką zapłaci, zdecyduje sąd – wyjaśnia kom. Jacek Wójcik, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Rykach.
Burmistrz nie zdecydował się na to, by swojego pracownika zwolnić dyscyplinarnie. Urzędnik sam złożył podanie z prośbą o zwolnienie.
– Mnie ta sytuacja bardzo zaskoczyła. Dałem mu szansę, po tym, jak mój poprzednik go zwolnił z zupełnie innego powodu. Pracę wtedy straciła także jego żona. To na pewno bardzo się na nim odbiło. Niestety teraz stało się to, co się stało i ten człowiek już u nas nie pracuje – mówi Jarosław Żaczek, burmistrz Ryk, który podkreśla, że utrata pracy jest wystarczającą karą. – Moim zdaniem jest to rozwiązanie właściwie w tych okolicznościach, ja tę sprawę uważam za zakończoną.
Co ciekawe Urząd Miejski w Rykach na zwolnione stanowisko w referacie finansowym nie zatrudni nikogo nowego. Będzie to osoba przesunięta z innego wydziału, ale ostateczna decyzja o tym, kto to będzie, jeszcze nie zapadła.