

Poseł Michał Moskal oraz radni miejscy Prawa i Sprawiedliwości na czele z Tomaszem Gontarzem złożyli z końcem kwietnia zawiadomienie do prokuratury. Zarzucają w nim sekretarzowi miasta, Andrzejowi Wojewódzkiemu, popełnienie przestępstwa. Chodzi o nieudostępnienie dokumentów z kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego dotyczącej budowy Dworca Lublin. Prokuratura śledztwa prowadzić nie będzie, a Ratusz chce przeprosin.

W lutym 2024 roku do Urzędu Miasta Lublin trafił protokół pokontrolny CBA dotyczący inwestycji Zintegrowanego Centrum Komunikacyjnego (Dworzec Lublin). Z dokumentu wynikało, że działania miejskich urzędników mogły spowodować stratę w wysokości nawet 7,5 miliona złotych.
Ratusz protokołu pokontrolnego nie podpisał, nie zgadzając się z oceną sytuacji. Zdaniem urzędników miejskich wszystko przebiegało zgodnie z prawem, a wnioski postawione przez CBA wynikają z braku pełnej analizy sytuacji.
Od tego momentu radni PiS wielokrotnie domagali się jego odtajnienia.
Ostatecznie w trakcie kampanii wyborczej poseł PiS Michał Moskal złożył wizytę urzędnikom w ratuszu. Dokonał on interwencji poselskiej i podobnie jak radni miejscy zażądał udostępnienia rzeczonego protokołu, którego niemal rok temu miasto nie chciało podpisać.
Dokumentów nie dostał. Zastępca prezydenta Krzysztofa Żuka, Tomasz Fulara, tłumaczył wtedy, że nie mogą być one udostępnione, gdyż są częścią prowadzonego przez prokuraturę postępowania.
W odpowiedzi na odmowę, 28 kwietnia poseł Moskal złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Sekretarza Miasta Lublin, Andrzeja Wojewódzkiego. Zarzucił mu niedopełnienie obowiązków służbowych, czyli złamanie artykułu 231 Kodeksu karnego.
W zawiadomieniu wskazał też na inne dokumenty, których miasto odmówiło udostępnić – m.in. zestawienie umów zawieranych z kancelariami prawnymi w latach 2023–2024.
Śledztwa nie będzie
I tak wracamy do obecnych wydarzeń. Prokuratura odrzuciła bowiem wniosek posła Moskala.
W uzasadnieniu decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa, Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ wskazała, że w działaniach Sekretarza Miasta Lublin brak jest znamion czynu zabronionego, a udostępnienie dokumentów – o czym informowało miasto – było niemożliwe z uwagi na to, że są one częścią materiałów objętych tajemnicą śledztwa. Prokuratura nie przesądziła jednak, czy ta interpretacja jest poprawna.
Prokurator uznał, że zarówno interpelacje radnych, jak i interwencje poselskie nie były formalnymi wnioskami o dostęp do informacji publicznej, a zatem nie mogły być rozpatrywane w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej. Z tego powodu, zdaniem śledczych, nie można mówić o niedopełnieniu obowiązków służbowych przez funkcjonariusza publicznego.
W uzasadnieniu podkreślono również, że wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 30 stycznia 2025 r., choć wskazywał na obowiązek rozpatrzenia wniosku Fundacji Wolność, nie był prawomocny, co oznacza, że w ocenie prokuratury nie wiązał organu wykonawczego miasta. Dodatkowo nie wskazywał on, że dokumenty należy udostępnić, a jedynie rozpatrzyć wniosek.
Prokurator odwołał się także do zasady "ultima ratio", zgodnie z którą prawo karne powinno być stosowane jedynie w ostateczności, gdy inne środki, administracyjne czy cywilne, są niewystarczające. Według śledczych, postępowanie administracyjne w tej sprawie wciąż trwa, a samo niezadowolenie z odpowiedzi udzielanych przez ratusz nie stanowi przesłanki do przyjęcia, że doszło do przestępstwa.
Czy to oznacza koniec konfliktu?
Nic z tych rzeczy. Radny Tomasz Gontarz w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim przyznaje, że na decyzję prokuratury zostało złożone zażalenie. Zarówno radny, jak i poseł broni nie składają i zamierzają dalej walczyć z władzami miasta o udostępnienie protokołu. Tłumaczenia Ratusza zdają się do nich nie przemawiać.
– Złożyłem miesiąc temu wniosek o dostęp do informacji publicznej, jako obywatel, bo jako radny już nie mam narzędzi, ale jako obywatel na szczęście jeszcze tak. Dostałem odpowiedź od Urzędu Miasta, że odpowiedź na mój wniosek ma być udzielona 27 czerwca, czyli w piątek – stwierdza radny Gontarz w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim. – Jeśli nie zostanie udzielona, pójdę ze skargą do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i niech sąd to rozstrzyga – zapowiada.
– Odmowa udostępnienia protokołu CBA i zestawienia umów na zewnętrzne usługi prawne budzi poważne obawy o zarządzanie miastem – twierdzi z kolei poseł Michał Moskal. – Złożyłem zażalenie na decyzję prokuratury, która w zaledwie 10 dni, bez przesłuchania świadków, odmówiła śledztwa – dodaje.
Poseł Michał Moskal nie zgodził się z decyzją prokuratury i złożył zażalenie do sądu. W piśmie zarzucił śledczym m.in. błędną ocenę prawną, pośpiech (decyzję podjęto w 10 dni), brak przesłuchań zawiadamiającego i nieuwzględnienie wyroków sądów administracyjnych.
W zażaleniu podkreślono również, że nawet jeśli forma zapytania nie była klasycznym wnioskiem u.d.i.p., to jego treść i cel wskazywały jednoznacznie, że dotyczył on informacji publicznej. Moskal powołuje się przy tym na orzecznictwo WSA w Gdańsku i Lublinie, według którego protokoły CBA są informacją publiczną – chyba że udostępnienie ich naruszałoby konkretne przepisy ustawowe.
Na ten moment nie ma więc szans na załagodzenie konfliktu, a zarówno poseł Moskal, jak i radny Gontarz do sprawy, pomimo wielu nieudanych prób, z pewnością będą wracać.
AKTUALIZACJA
Po publikacji naszego materiału do sprawy odniósł się również zastępca prezydenta miasta Lublin, Tomasz Fulara. Podtrzymuje on poprzednią narrację Ratusza.
- Przypomnę, że sprawa dotyczyła odpowiedzi Urzędu Miasta Lublin na interwencję poselską i interpelacje radnych Rady Miasta Lublin. Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ odmówiła wszczęcia śledztwa wobec Andrzeja Wojewódzkiego Sekretarza Miasta i tym samym w pełni potwierdziła prawidłowość naszych działań. Uznała, że protokół CBA, o który wnioskowali pan poseł i radni był objęty tajemnicą śledztwa, a tym samym nie mógł być przekazany do publicznej wiadomości. Uzasadnienie decyzji w tej sprawie jest zgodne z naszym stanowiskiem - uważa Fulara.
- Od początku podkreślaliśmy, że zgodnie z przepisami prawa powszechnie obowiązującego, akta kontroli CBA służą wyłącznie do użytku służbowego, z zastrzeżeniem przepisów o tajemnicy ustawowo chronionej. Ponadto, po złożeniu zaskarżonych wniosków o upublicznienie dokumentów z kontroli CBA, dokumenty te zostały włączone do akt śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Lublinie, w którym Gmina Lublin ma status pokrzywdzonego w sprawie. Urząd Miasta Lublin nie jest upoważniony do upubliczniania dokumentów stanowiących akta śledztwa, takie działanie stanowiłoby bowiem przestępstwo o jakim mowa w art. 241 kodeksu karnego - dodaje zastępca prezydenta.
Dodatkowo Fulara uważa, że radny Gontarz i poseł Moskal powinni przeprosić urzędników.
- Ta sytuacja potwierdza również, że działania podjęte przez pana posła Moskala i pana radnego Gontarza nie miały żadnego uzasadnienia merytorycznego, a jedynie charakter czysto polityczny. Oceniam je jako niczym niepoparty donos. Liczę, że zarówno Panu posłowi Moskalowi, jak i radnemu Gontarzowi nie zabraknie odwagi i przeproszą publicznie Sekretarza Miasta za naruszenie jego dobrego imienia - stwierdza Fulara. - Sugeruję również, żeby następnym razem, przed podjęciem jakichkolwiek działań, posłowie i radni najpierw zapoznali się z przepisami prawa. Pozwoli to uniknąć niepotrzebnego angażowania organów publicznych - dodaje.
