Dla szpitali są ogromnym problemem, policja też nie chce się nimi zajmować. Świdnik znalazł na to sposób. Jeszcze w tym roku w mieście powstanie ogrzewalnia dla osób bezdomnych pod wpływem alkoholu.
– Na pewno na łóżko i na możliwość umycia się. Może też na jakiś posiłek – mówi Wojciech Zielonka, przewodniczący klubu. – W ogrzewalni jednorazowo będzie można przyjąć nawet 30 osób. Przywożona przez policję osoba będzie najpierw przebadana w szpitalu. I tylko na podstawie stwierdzenia, że nie nadaje się do hospitalizacji trafi do ogrzewalni.
Pieniądze na prowadzenie placówki przekaże miasto.
– Jeszcze w tym roku przeznaczymy na ten cel ok. 20 tys. zł. – mówi Tomasz Szydło, zastępca burmistrza Świdnika. – Bo budynek na Kolejowej wymaga niezbędnych remontów. Pozostała część pieniędzy pójdzie na wyposażenie.
Dla Świdnika zniknie problem z pijanymi na ulicach. Ale w województwie lubelskim to będzie jedyna taka ogrzewalnia. W najlepszej sytuacji jest Chełm, bo tam cały czas działa jeszcze izba wytrzeźwień. – To naprawdę świetne rozwiązanie – przekonuje Henryk Marciniak, rzecznik prasowy chełmskiej policji – Przecież patrol nie może się zajmować pijaną osobą. A tak odwozimy i mamy z głowy.
Inne miasta regionu cały czas borykają się z tym kłopotem. Najgorsze jest to, że nikt do końca nie wie, kto powinien się zająć pijakiem znalezionym na ławce.
– My ich nawet nie zabieramy z ulic. Informujemy tylko pogotowie, że taka osoba leży w danym miejscu – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie.
Zwykle kończy się na tym, że pijani trafiają do szpitali. I zostają tam przynajmniej kilka godzin. Leżą na izbach przyjęć i zajmują miejsca, które przeznaczone są dla ludzi chorych. Często się awanturują i przeszkadzają innym pacjentom.
– W tym roku mieliśmy już 516 takich przypadków. Ci ludzie nie wymagali hospitalizacji – mówi Dariusz Oleński, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej. – Ale musimy ich przecież przebadać. A po stwierdzeniu, że są tylko pijani też nie można ich wyrzucić na ulicę. Kończy się na tym, że zostają u nas i korzystają z tych samych łóżek, co nasi pacjenci.