Próbki są pobierane co kilka sekund, a wynik analizy obecnych w powietrzu pyłów wyświetla się natychmiast. Straż Miejska w Świdniku chwali się nowoczesnym sprzętem do sprawdzania czym ludzie palą w piecach
Jedzenie możemy sobie wybrać, ale na powietrze, którym oddychamy, wpływu nie mamy. Często bywa tak, że jedna osoba na pięćdziesiąt zatruwa powietrze paląc odpady. Ten sprzęt szybko wychwyci skąd to zanieczyszczenie pochodzi – tłumaczy Janusz Wójtowicz, komendant Straży Miejskiej w Świdniku.
Na parkingu przed Urzędem Miasta zastępca burmistrza Michał Piotrowicz oficjalnie przekazał komendantowi kluczyki do specjalistycznego samochodu, który będzie pomagać walczyć z „trucicielami”. Była też prezentacja sprzętu (na zdjęciu), którą obserwowali m.in. radni.
– Ten zakup jest znakiem czasu – podkreśla Michał Piotrowicz. – Samorządy zaczynają dbać o zdrowie i życie swoich mieszkańców.
Władzom miasta udało się zdobyćdofinansowanie do zakupu samochodu z mobilnym laboratorium. – W samochodzie oprócz aparatury, która na bieżąco mierzy i pokazuje jakie jest stężenie określonych substancji w powietrzu jest też możliwość pobrania próbek do badań – tłumaczy komendant Wójtowicz. – Możemy też pobierać próbki za pomocą specjalnego wysięgnika sięgającego 9 metrów i pompki. Jeśli ustalimy, kto spala szkodliwe substancje, możemy pobierać też popiół do badań. Tego typu badania są najbardziej wiarygodne i niepodważalne.
A jest co badać, ponieważ mieszkańcy palą w piecach odzież, meble lakierowane, płyty paździerzowe, plastikowe butelki, opony. – To są bardzo niebezpieczne substancje, które powodują nawet rakotwórcze schorzenia – przestrzega Wojtowicz. I przyznaje, że prym pod tym względem wiedzie osiedle Adampol.
Przy namierzaniu palaczy-trucicieli strażnikom będzie pomagać też dron – we współpracy z firmą Atut.
– Dron będzie używany sporadycznie, wtedy gdy będziemy mieć duże stężenie tych najbardziej szkodliwych substancji w powietrzu – zapowiada komendant. I podkreśla: – Są tylko trzy takie urządzenia kupione w Polsce. Poza nami są to Puławy i Toruń.
Kary dla osób, które palą w piecach niedozwolonymi substancjami, są dotkliwe. Mandat może wynieść nawet 500 zł.
– Myślę, że większy od tego jest jednak wstyd wobec sąsiadów i znajomych – podkreśla Wojtowicz. – Jeśli ktoś odmówi przyjęcia mandatu to pobieramy próbki do badań. Jeśli wynik jest pozytywny to mieszkaniec ponosi koszty za badanie - nawet 3 tys. zł. Poza tym sąd może nałożyć grzywnę w wysokości do 5 tys. zł.