W czwartek na temat utworzenia gminnej spółki wypowiedzą się radni.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Spółka – oprócz prowadzenia klubów piłki nożnej i piłki siatkowej – zajmowałaby się również zarządzaniem i utrzymaniem stadionu miejskiego.
– Nie tworzymy spółki, bo nam się nudzi, nie robimy tego dla stanowisk – zaznacza Ewa Jankowska, sekretarz miasta Świdnika. – Wolelibyśmy, aby stowarzyszenia (które prowadzą kluby piłki nożnej i piłki siatkowej – dop. red.) działy dobrze, ale dobrze nie działają. I to widzimy. Zarówno siatkarski, gdzie musieliśmy przejąć płacenie stypendiów siatkarzom, jak też piłkarski, gdzie widoczny jest rozpad drużyny. Zawodnicy mówią, że nie mają za co grać, bo nie mają stypendiów. Tymczasem podczas naszej kontroli okazało się, że stowarzyszenie ma jeszcze 30 tys. zł.
O problemach sygnalizowanych przez piłkarzy Avii Świdnik już pisaliśmy. We wrześniu zawodnicy wystosowali oficjalne oświadczenie w sprawie sytuacji w klubie. Wskazywali w nim, że od kilku miesięcy nie otrzymują wynagrodzenia. Po tych właśnie sygnałach urzędnicy z miasta, które przekazuje klubowi rokrocznie pół miliona zł dotacji, wszczęli kontrolę.
Tymczasem na jutrzejszej sesji radni mają podjąć decyzję o tym, czy utworzyć gminną spółkę „Miejski Klub Sportowy AVIA Świdnik sp. z o.o.”.
„Celem spółki będzie wspieranie rozwoju kultury fizycznej i sportu na terenie Gminy Miejskiej Świdnik, tworzenie warunków (...) sprzyjających rozwojowi sportu, prowadzenie klubu sportowego, zarządzanie obiektami sportowymi, promocja gminy” – czytamy w projekcie uchwały w tej sprawie.
Kapitał zakładowy w momencie zawiązania spółki ma wynieść 1,2 mln zł.
Nie będzie to jednak spółka funkcjonująca na zasadzie Motoru Lublin, w której miasto Lublin ma prawie 90 procent akcji.
– Przede wszystkim Motorem Lublin zarządzają działacze sportowi, w przypadku naszej spółki tak nie będzie. Na jej czele stanie menadżer – podkreśla Ewa Jankowska. – Poza tym chcemy zrobić to kompleksowo – poza prowadzeniem klubu piłki nożnej i piłki siatkowej będzie też zarządzanie mieniem – stadionem miejskim, a w przyszłości być może również basenami.
Urzędnicy nie ukrywają, że plan jest ambitny. – Myślę, że koncepcja jest bardzo odważna, ale sukces jest możliwy do osiągnięcia – zaznacza pani sekretarz miasta. – Tyle że nie stanie się to w rok. Być może po pierwszym sprawozdaniu za 2018 r. sukcesem będzie to, że strata będzie się pomniejszać. W 2017 r. będzie przejmowanie długów, więc wiadomo, że koszty będą rosły.
W sprawie utworzenia gminnej spółki odbyły się już spotkania ze środowiskiem sportowym – zarówno z przedstawicielami zarządu klubów, jak też z piłkarzami i siatkarzami. – Są na „tak”. Zarząd podchodzi do tego z pewną rezerwą, choć nie mówi „nie”. Naszą propozycją są chyba nieco zaskoczeni – przyznaje Jankowska.
Jeśli radni przychylą się do pomysłu magistratu, urzędnicy przystąpią do rejestracji spółki. Jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem, spółka mogłaby zacząć działać na początku stycznia przyszłego roku.