

W nocy z wtorku na środę, 10 września, znad Ukrainy i Białorusi do Polski wleciało 19 wojskowych bezzałogowców. Obiekty lub ich szczątki w większości spadły na pola. Jeden uderzył w dom mieszkalny, w którym znajdowały się dwie osoby. Rząd potwierdza trzy zestrzelenia obcych maszyn. Służby pozostają w stanie gotowości.

Jak dotąd odnaleziono części dronów w ośmiu miejscowościach województwa lubelskiego oraz jednej w województwie łódzkim i jednej oraz w woj. warmińsko-mazurskim. Listę potwierdza Prokuratura Regionalna w Lublinie. Liczba punktów, gdzie rozbiły się niszczone bezzałogowce może ulec zmianie, bo według źródeł rządowych polskie systemy radarowe zarejestrowały 19 naruszeń polskiej przestrzeni. Większość z nich spadła samoczynnie, gubiąc sygnał. Co najmniej trzy zostały zestrzelone przez polskie i natowskie Siły Powietrzne.
Drony, które przyleciały ze strony Ukrainy i Białorusi spadły na miejscowości:
• Cześniki w gminie Sitno, powiat zamojski (ujawniono co najmniej 32 elementy drona typu Gerbera)
• Czosnówka, gmina Biała Podlaska w powiecie bialskim (dron typu Gerbera, w całości, bez silnika)
• Krzywowierzba Kolonia, gmina Dębowa Kłoda, powiat parczewski (znaleziono styropianowe elementy drona, nie ustalono jakiego typu)
• Wielki Łan, gmina Stary Brus, powiat włodawski (dron typu Gerbera, w całości)
• Wohyń w powiecie radzyńskim (styropianowy dron, nie ustalono jakiego typu)
• Wyhalew, gmina Dębowa Kłoda, powiat parczewski (brak dodatkowych informacji)
• Wyryki Wola, gmina Wyryki, powiat włodawski (trwają oględziny domu, w który uderzył niezidentyfikowany obiekt)
• Zabłocie Kolonia, gmina Kodeń, powiat bialski (trwa zabezpieczenia miejsca zdarzenia)
a także Mniszków w powiecie opoczyńskim w woj. łódzkim, Oleśno w powiecie elbląskim, jak również Nowe Miasto nad Pilicą w mazowieckim.
Do najpoważniejszej sytuacji doszło w Wyrykach-Woli w powiecie włodawskim, gdzie spadające z nieba elementy zniszczyły dach jednego z domów, w którym przebywały dwie osoby. Obydwu udało się opuścić budynek o własnych siłach. Nie odniosły obrażeń. Poszkodoowanym zaoferowano już mieszkanie zastępcze oraz pomoc psychologiczną.
Większość znalezisk miało miejsce w północnej i wschodniej części Lubelszczyzny, dwa drony spadły w gminie Dębowa Kłoda w powiecie parczewskim, dwa znaleziono również we wspomnianym włodawskim. W przypadku Wohynia, jak powiedzieli nam świadkowie, dron spadł niewiele ponad 100 metrów od najbliższych zabudowań.
Najdalej wgłąb naszego kraju zawędrował dron, którego części odnaleziono we wsi Oleśno w powiecie elbląskim w woj. warmińsko-mazurskim (ok. 280 km od granicy z Białorusią) oraz w Mniszkowie w powiecie opoczyńskim w wojewódzwie łódzkim (ok. 250 km od granicy).
Pierwsze naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej zonotowano ok. godz. 23:30 we wtorek, a ostatnie ok. godz. 6:30 w środę. Wojsko obserwowało trajektorię obcych obiektów. Te z nich, które stanowiły zagrożenie zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo wojskowe. Na razie wiemy o trzech takich przypadkach. Ostatnie z tych neutralizacji miało miejsce o godz. 6:45.
Wszystkie wskazane miejsca zabezpieczają służby, które zbierają szczątki rozbitych maszyn w celu przeprowadzenia badań przez biegłych.

Komendant wojewódzki policji w Lublinie insp. Tomasz Gil przekazał podczas briefingu, że po ogłoszeniu alarmu do jednostek w regionie stawiło się 3850 osób, czyli ponad 99 proc. funkcjonariuszy. W poszukiwania i rozpoznanie minersko-pirotechniczne zaangażowanych jest ponad 250 policjantów.
Dowódca 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej płk Zbigniew Krzyszczuk dodał, że w poszukiwaniach uczestniczy ponad 150 żołnierzy, z tego 100 w powiecie zamojskim, a 50 udaje się do powiatu parczewskiego.
– W odwodzie posiadam jeszcze w tej chwili 300 żołnierzy z mojej brygady i 50 żołnierzy z brygady nadbużańskiej (19 Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej – przyp. aut.). W sumie ok. 500 żołnierzy jest w gotowości lub działa.
We wczesnych godzinach porannych został uruchomiony Naziemny Zespół Poszukiwawczo-Ratowniczy (NZPR) 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Żołnierze prowadzą działania na terenie województwa lubelskiego, koncentrując się na poszukiwaniu i lokalizacji miejsc możliwych upadków niezidentyfikowanych obiektów.
Komendant oddziału Żandarmerii Wojskowej w Lublinie płk Andrzej Drozd poinformował, że żołnierzy wspiera ok. 100 funkcjonariuszy. Komendant wojewódzki PSP w Lublinie st. bryg. Zenon Pisiewicz powiedział, że od rana miejsca upadku maszyn zabezpiecza około 26 zastępów PSP.
