

Niedługo od dramatycznej śmierci 2-latka z Tomaszowa Lubelskiego minie rok. Jednak prowadząca śledztwo prokuratura nikomu nie przedstawiła zarzutów. Postępowanie zostało zawieszone.

O tej sprawie jesienią zeszłego roku było głośno w całej Polsce. Zmarł 2-letni chłopczyk z Tomaszowa Lubelskiego, a czworo jego dorosłych krewnych, rodzice i dziadkowie, trafiło do szpitala. Wszyscy mieli objawy zatrucia.
Początkowo przypuszczano, że w grę mógł wchodzić dwutlenek węgla, ale to szybko wykluczono. Pojawiła się też inna hipoteza, mówiąca o tym, że tak dramatycznie zadziałała rozłożona przez dziadka w piwnicy, a zamówiona w internecie przez ojca silna trutka na gryzonie.
Ponieważ jednak wstępne wyniki sekcji zwłok nie wykazały żadnych uchwytnych zmian, które jednoznacznie wskazałyby bezpośrednią przyczynę śmierci dziecka, zlecono dodatkowe, bardziej szczegółowe badania histopatologiczne i toksykologiczne. Śledczy dysponują już opinią biegłych w tej sprawie.
– Wskazuje ona, że przyczyną śmierci chłopca było zatrucie fosforowodorem – mówi nam Rafał Kawalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu. Dodaje jednak, że jak dotąd nikomu nie przedstawiono zarzutów. Na dodatek śledztwo zostało czasowo zawieszone. Dlaczego?
– W toku postępowania rodzina dziecka wyraziła wątpliwość, czy do śmierci nie przyczynił się proces leczenia chłopca w szpitalu w Tomaszowie Lubelskim – odpowiada prokurator Kawalec. Dlatego właśnie śledczy zdecydowali się wywołać jeszcze jedną opinię. Zwrócili się o nią do ekspertów z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Wiadomo, że oczekiwanie na odpowiedź potrwać może co najmniej osiem miesięcy. – W związku z tym, a także faktem, że pozostały materiał dowodowy w sprawie jest już właściwie w pełni zgromadzony, zapadła decyzja o zawieszeniu śledztwa – wyjaśnia prokurator.
Przypomnijmy, że tragedia w Tomaszowie Lubelskim nie była jedyną, do jakiej z powodu zatrucia tym samym środkiem na gryzonie doszło w zeszłym roku w Polsce. Kilka dni wcześniej do podobnego zdarzenia doszło w Wielkopolsce. Tam zatruciu uległa kobieta i jej dwie córki. Młodsza z dziewczynek, 3-letnia nie przeżyła. Na ich podwórku był rozłożony ten sam preparat do zwlaczania gryzoni, co w Tomaszowie Lubelskim.
Do tematu z pewnością wrócimy.
