Nie odpowie przed sądem za rozbój, ale za zmuszanie przemocą byłej sympatii do określonego zachowania.
Gdy w listopadzie ub. roku 22-latka wychodziła z dwójką znajomych z tomaszowskiego parku, na ul. Lwowskiej zatrzymał się przed nimi samochód. Z alfa romeo wysiadł 22-letni Tomasz W. z powiatu biłgorajskiego, z którym miesiąc wcześniej postanowiła zerwać.
Jak ustalili śledczy, mężczyzna zabrał jej telefon komórkowy i próbował siłą zaciągnąć ekssympatię do auta. Gdy z pomocą ruszyli jej znajomi, rozpylił w ich kierunku gaz pieprzowy. Później wsiadł do samochodu i odjechał, ale wkrótce sam zgłosił się na komendę.
Sąd Rejonowy w Tomaszowie Lubelskim postanowił tymczasowo aresztować go na trzy miesiące pod zarzutem rozboju, ale po wpłaceniu przez rodzinę 5 tys. zł poręczenia majątkowego mężczyzna wyszedł na wolność.
Podnosił, że z rozbojem nie ma nic wspólnego. - Chciałem ją tylko zapytać, dlaczego nie odpowiada na telefony i SMS-y, ale mnie nie słuchała - wyznał nam Tomasz W. - Powiedziała, że zadzwoni na policję, więc schowałem do kieszeni komórkę, którą jej zresztą wcześniej kupiłem.
Te wyjaśnienia znalazły potwierdzenie podczas śledztwa. - Zebrane podczas śledztwa materiały dowodowe nie dostarczyły podstaw do oskarżenia Tomasza W. o dokonanie rozboju, tylko o zmuszanie przemocą pokrzywdzonej do określonego zachowania oraz spowodowanie obrażeń ciała w wyniku gazu obezwładniającego jej koleżanki i kolegi - informuje Jerzy Piechnik, szef Prokuratury Rejonowej w Tomaszowie Lubelskim. - Oskarżony nie zabrał kobiecie telefon w celu przywłaszczenia, ale po to, by nie mogła poinformować policji.
(LEW)